[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Altra zachwiał się.Solaris schyliła się szybko i podtrzymała go, póki nie od-zyskał równowagi. Dziękuję, Altro  powiedziała bardzo cicho. To dobra, gładka robota.Jeśli kot coś odpowiedział, dotarło to tylko do Solaris, gdyż Karal nic nieusłyszał.Kiedy Altra doszedł do siebie, władczyni wyprostowała się i skupiłauwagę na tych, którzy czekali, by ją powitać.Karal skulił się pod jej spojrzeniem, równie trudnym do wytrzymania jak blasksłońca w południe dnia letniego przesilenia.Zadrżał i usiłował spuścić wzrok,całkowicie pokonany, nie tylko faktem, że stoi przed swoją władczynią.Miał terazto, czego nigdy nie chciał  skupił na sobie pełną uwagę Syna Słońca.Co więcej,stał przed Solaris ze świadomością, iż ją zawiódł  złamał złożoną jej obietnicę,gdyż nie potrafił dopilnować bezpieczeństwa Ulricha.Przeszedł go dreszcz; spojrzenie Solaris złagodniało.Przez chwilę pod ma-ską najwyższej kapłanki Karal widział kobietę.Maska opadła całkowicie, Solarisprzeszła szybko kilka kroków i zanim Karal zdążył się skłonić, złapała go za ra-miona i objęła. Jeszcze nie muszę być Synem Słońca  wyszeptała mu do ucha, aż Karalstracił dech. I.Karalu, wiem.Wiem, co czujesz.Zrobiłeś, co mogłeś, i jeśliw ogóle można mówić o porażce, to tylko dlatego, że obarczyłam cię obowiąz-kami dla kilku doświadczonych magów i kapłanów, a nie dla jednego młodegomężczyzny.Kłopot w tym, że nie miałam magów i kapłanów, by ich tu wysłać.Miałam tylko ciebie i nadzieję, a ty spełniłeś ją, osiągając więcej, niż ktokolwiekśmiałby się spodziewać.Karal nie umiał odpowiedzieć. Powtarzam: bez przemyślenia sytuacji dałam ci zbyt ciężkie zadanie.Prze-praszam.Czy mi wybaczysz?  Rozluzniła uścisk, by mógł spojrzeć w jej zanie-pokojone oczy.Tępo skinął głową, a oczy Solaris rozjarzyły się czymś, co mogłobyć łzami. Karalu  szepnęła  ja też za nim tęsknię!Tego już było za dużo; Karal stracił opanowanie, poczuł skurcz w sercui w gardle i wybuchnął płaczem.Ale ona zrobiła to samo  w ciszy płakali razem.Solaris pierwsza odzyskała kontrolę nad sobą, lecz nie odsunęła Karala.Pod-trzymywała go, kiedy szlochał z całego serca, zmywając ból straty, i puściła do-piero wtedy, kiedy sam poruszył się, chcąc się uwolnić. Proszę  powiedziała, podając mu chusteczkę wyciągniętą z przepastnegorękawa. Miałam przeczucie, że tak będzie i jestem przygotowana  zdobyłasię na słaby uśmiech; nie była jeszcze Synem Słońca, ale zmęczoną, przepracowa-ną kobietą. Jedyną dobrą cechą tych szat jest to, że można w nich przechowy-wać wszystko.W tych rękawach mogłabym ukryć osła, zapasy na tydzień i mały158 namiot.Musiał się roześmiać  zapewne o tym wiedziała.Zapanował nad sobą, pod-czas gdy ona ścierała ślady łez i przybierała pełną dostojeństwa pozę.Karal wytarłtwarz, ciesząc się, że chłodne powietrze szybko przywróci mu normalny wygląd,a zaczerwienione oczy można będzie przypisać zbyt długiemu wpatrywaniu sięw słońce.Kiedy był gotów, skinął głową, stanął po jej prawej stronie, Florian polewej, a osłabiony, lekko drżący Altra zamykał pochód, po czym wyszli z Zagaj-nika ku czekającej delegacji.Była tam Selenay, w swej bieli i złocie doskonale widoczna na tle reszty ze-branych i w prostocie szat robiąca równie duże wrażenie jak Solaris w wyszuka-nym stroju.Obok królowej stał jej Towarzysz, przystrojony tak samo jak Florian,ale w pełnej uprzęży i z siodłem, za Selenay  Talia i książę Daren ze swymiTowarzyszami, również odświętnie przybranymi, za nimi zaś reszta witających.Dworzanie, którzy nie byli heroldami, na cześć Solaris ubrali się w słoneczne ko-lory i na tle martwych, szarobrązowych gałęzi i traw tworzyli jasną, powitalnąplamę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl