[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.%7łycie, zbiorowe życie jest sprawdzianem prawdy, jest jejmanifestacją, rzeczą samą, o ile jest ona w człowieku.Myśli, które tęt-nią w nim krwią czerwoną i uzdrawiającą, natchnienia, które są za-czerpnięciem powietrza, są prawdą, mają ją w sobie, przepływa onaprzez nie.Nie igram słowami: używam, staram się używać słów najcichszych,tu jednak muszę mówić tylko tymi, które są jedyne.Jest Bóg, żyjeprawda, myśl nasza wrasta w nią i z niej wyrasta poprzez naród.Gdziekolwiek bądz jesteś, wyprostuj się w obliczu Boga i czyń.Czyń to, co niesie ci życie: nie lękaj się życia, twórz jego irracjonalnąpotęgę.Jej każdy przyrost jest wzrastaniem prawdy, jej najgłębszymżyciem.Czy istotnie, gdy Kipling spotyka się oko w oko z braminem, reli-gijna wyższość jest po stronie tego ostatniego? Nie jest jeszcze zachod-nim człowiekiem, kto tu zawaha się lub odpowie na korzyść Hindusa.Myśl nasza z naszej wyrasta duszy; życie wytoczyło się z piersiBoga.By być prawdą, myśl musi się usprawiedliwić przed życiem wrosnąć w nie.Pragnę tu zwrócić uwagę na pewną myśl, która dawnojuż ukazywała mi się w niejasnych zarysach37.Znalazłem ją jasno37Staram się, by książka ta zamykała całą moją dotychczasową pracę; były w niejstraszne błędy.Gdyby nie to, że trąci to teatrem: mógłbym tu je wymienić.Tupoprzestaję na podprowadzeniu pod jeden dach niejako wszystkich swoich wy-siłków.Od artykułu  O monistycznym pojmowaniu dziejów walczę z wszyst-kimi formami pozahistorycznego dogmatyzmu.We Wstępie do filozofii mówi-łem już o narodach jako o organach prawdy-; nie umiałem wtedy tej myśli roz-winąć.W książeczce O Dostojewskim usiłuję przeciwstawić w Dostojewskim iTowiańskim dwa dążenia do wytworzenia wiary narodowej.Od czasu artykułówprzeciwko Sienkiewiczowi usiłuję wykazać, że nie posiadamy współczesnejświadomości narodowej.Od prologu Warszawa poprzez książeczki o Współcze-snej powieści i krytyce usiłuję dowieść, że szukać podstaw dla tej świadomościmożna jedynie w klasowym ruchu proletariatu.Tu jednak pojmowałem ten ruchnazbyt ortodoksalnie po Marksowsku.W całym szeregu artykułów usiłowałemwyzwolić się z pod władzy dogmatyzmu w tej jego postaci.W Płomieniach, i po-twierdzi to każdy, kto chce tę książkę przeczytać bez uprzedzeń, usiłowałemprzedstawić, że brak twórczej świadomości narodowej, prowadzi do odrywaniasię jednostek samoistniejszych od narodowej wspólności, do widzenia życia wabstrakcyjnych, uproszczających dogmatach, do niemożności odnalezieniazwiązku z narodem bez zrzeczenia się własnej swobody.Przedstawiłem dziejeKaniowskiego nie jako błąd, lecz jako cenny, dodatni w danych stosunkach pro-ces myślowy: znaczenie tego procesu wyjaśniało mi się samemu w ciągu pisania.NASK IFP UG Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG362sformułowaną u pisarza, którego książka stanie się dla każdego, kto jąszczerze przeczyta  zródłem wielkiej i spokojnej siły.Mówię tu o L'-action Blondela.Praca, powiada Blondel, jest apelem naszym do życiapoza nami: tworzymy wysiłki, ruchy, by coś poza nami powstało.Czynie jest to, jakbyśmy czynili znaki, na które odpowiada nam wielkiświat, który rozumie on.Rozumie i przyjmuje on to, co jest naszą pra-cą; ale z kolei to, co nią jest, ma już w sobie jego życie.Organizm na-rodowej pracy, to żywa mowa pozaludzkiej a uczłowieczonej prawdy.To więc, co wyrasta z tego ciała, jako obyczaj, pieśń, prawo, ma w so-bie to potężne zródło.Nasz Mickiewicz podaje tu rolę Blondelowi, su-rowa Marksowska myśl staje się żywą istotą, odzyskuje wielką nie-przymuszoność życia.Rozumiemy Proudhona, który czuł się posłanymprzez opatrzność zwiastunem prawd, wyrobionych, wypracowanychprzez chłopów i rzemieślników jego ojczyzny.Pragmatyzm, którypojmuje prawdę i poznanie nieco na wzór gry na loterii, zostaje tu obję-ty przez wyższą ideę, znika wobec niej jako arogancka i krzykliwa jed-nostronność.Probabilizm Cournota, krytyka Sorelowska, stara mądrośćVica, teoria rozwoju idei Newmana, wszystko to zrasta się w jednąwielką myśl, o której mamy prawo powiedzieć, że widzieli ją w wiel-kim zarysie Mickiewicz, Norwid, Towiański, Wroński, Cieszowski.Trzeba strzec się jednak tu fatalistycznego odcienia.Trzeba pamiętać,że zwycięstwo narodowe jest tu sprawdzianem, że zatem myśl nasza,póki jest w naszej piersi jako nasza odpowiedzialność, musi być woczach naszych pierwiastkiem energii narodowej, tej dzisiejszej,konkretnej, tak jak styl Kiplinga siły.Wtedy zrozumiemy głęboko na-rodową pracę, jaką spełniają u nas ludzie, przez narodową lekkomyśl-ność ku straszliwej krzywdzie narodu tak potwornie przeoczani, jakSzujski.Wtedy zrozumiemy znaczenie tych wszystkich, co starali się istarają wytworzyć poczucie surowej rzeczywistości dziejowej.Kto nie chce myśli mojej fałszować, musi wziąć Kaniowskiego ze wszystkimijego niepewnościami: musi wreszcie brać tylko to, co jest i jak jest.Intencją mojąbyło dać obraz przebiegu psychicznego, w którym procesy intelektualne odgry-wały i muszą odgrywać znaczną rolę.Uważam za pewnik, że sztuka może i maprawo ogarnąć procesy myślowe.Powie mi ktoś, ze zadanie sztuki polega narozbudzaniu wzruszeń, współczucia.O to też chodzi.Pragnę, by mogła onawzruszać się i przejmować życiem myśli.Jest to sztuka dla myślących  powie-dzą oni. Wyznam, że chodzi mi, chodzić będzie coraz wyłączniej o tę katego-rię.NASK IFP UG Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG363Nade wszystko zaś zrozumiemy, że spuścizna Wyspiańskiego w tensposób może być streszczona: w imię tego, co jest dla was religią naro-dową, twórzcie energię narodu.Najgłębszą podstawą wszelkiego kultujest praca, tworzenie mocy.Niech was nie przeraża chropawa postaćżycia: ono jest jedynym organem prawdy.Każda myśl, która zakresurealnego poznania nie rozszerza, rzeczywistej energii biologicznej,ekonomicznej, politycznej nie pomnaża, jest kłamstwem i złudzeniem,chociażby przyjmowała postać sentymentalnej czci dla narodowej tra-dycji [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl