[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Poza tym przyznaję, że jestświetnym lekarzem, ale uważam go za aroganta.- Och, mój Boże.- Lesley uśmiechnęła się ze zrozumieniem.- A więc jest aż tak zle?- Nie chodzi o to, o czym myślisz - dodała Gina, a Lesleyuśmiechnęła się jeszcze bardziej promiennie.- Oczywiście, kochana.Wierzę ci na słowo.- Chcesz powiedzieć, że klient ma zawsze rację?- Coś w tym rodzaju.Tyle że nie wymagam zapłaty.Przecieżjesteś naszą nową pracownicą.Baw się dobrze w Melbourne,pozdrów od nas Lloyda i wracaj gotowa do pracy.Gina kiwnęła głową.Od wypadku Lloyda wszyscy lekarzebyli nadmiernie obciążeni obowiązkami.- Struan nie powinien wyjeżdżać i zostawiać was samych.- Przepracował w tym tygodniu wszystkie noce - odparłaLesley.- Jest wyczerpany.Musi odpocząć.Gina nie przypuszczała, by Struan mógł być kiedykolwiekwyczerpany, ale kiedy pojawił się na płycie lotniska tuż przedodlotem samolotu, dostrzegła cienie pod jego oczami.Istotniewydawał się zmęczony.- Przychodzisz w ostatniej chwili - powitał go Wayne zpretensją w głosie.W końcu przyznał, że Gina powinnaodwiedzić Lloyda, ale nie był zachwycony towarzystwem, wjakim miała odbywać podróż.Odwiózł ją na lotnisko trzyRS 68kwadranse przed odlotem i wypełniał czas, opowiadając jej oswych sukcesach szachowych.- Jeszcze nigdy nie spózniłem się na samolot - odparłpogodnie Struan.Potem spojrzał z aprobatą na szeroką białąspódnicę i jedwabną bluzkę Giny.- Bardzo ładny strój.Gina zaczerwieniła się.%7łałowała, że z powodu bólu nogi niemogła jeszcze włożyć dżinsów.Albo zbroi.Albo.pasa cnoty.- Wsiadajmy - zaproponowała nerwowo.- Zgoda.- Struan wrzucił swą torbę do luku bagażowego,powitał pilota, którego najwyrazniej od dawna znał, a potemodwrócił się i wyciągnął rękę do Wayne'a.- Nie martw się, kolego.Gina będzie pod dobrą opieką.Zpewnością, pomyślała Gina z niechęcią.Postanowiła zachowywać podczas całego lotu lodowatąuprzejmość, ale Struan pokrzyżował jej plany.Zapiął pas,ziewnął i zasnął.Otworzył oczy dopiero wtedy, kiedywylądowali w Melbourne.- Jak ci się leciało? - spytał, a ona zmarszczyła brwi.- Leciałoby mi się lepiej, gdybyś nie chrapał.- Ja nigdy nie chrapię - zawołał z udawanym oburzeniem.Potem, ku zdumieniu Giny, zatrzymał przechodzącą stewardesę.- Przepraszam, panienko, ale zarzucono mi, że chrapię.Chciałbym wysłuchać opinii kogoś bezstronnego.- Wcale pan nie chrapał - odparła dziewczyna z czarującymuśmiechem, patrząc mu głęboko w oczy.Potem zerknęła naGinę, a jej spojrzenie mówiło wyraznie, że nie rozumie, jakimcudem tak atrakcyjny mężczyzna wybrał sobie tak niepozornątowarzyszkę podróży.W końcu opuściła wzrok na listępasażerów i uśmiechnęła się ze zrozumieniem.Doktor StruanMaitland.- Czy odwozi pan do Melbourne swoją pacjentkę? - spytała.- Owszem - odparł z uśmiechem i dodał scenicznym szeptem:- Biedna dziewczyna cierpi na urojenia.Zdawało jej się, żechrapałem.RS 69Stewardesa roześmiała się i niechętnie poszła dalej.- Jak śmiesz się tak zachowywać? - spytała Gina.- Widzę, że nie masz pod ręką wiadra z wodą.- Struan wstał.Samolot opuszczali już ostatni pasażerowie, ale on zatrzymał sięw przejściu między fotelami i położył dłoń na jej ramieniu.-Wysiądziesz spokojnie, czy mam poprosić stewardesę o kaftanbezpieczeństwa?Kiedy opuścili lotnisko, było już za pózno na wizytę uLloyda.- Pojedziemy do hotelu, wyśpimy się, zjemy śniadanie, apotem odwiedzimy Lloyda - zarządził Struan, zatrzymująctaksówkę.- Gdzie.gdzie będziemy mieszkać? - spytała, siadającmożliwie jak najdalej od niego.- W Baron's Hall.- W Baron's Hall! - Jej podniesiony głos zamienił się w cienkidyszkant.- Czy wiesz, ile kosztuje tam pokój?- Ja płacę.Nie martw się.Nie pozwolę, żeby twój ukochanyWayne trwonił ciężko zarobione pieniądze na fanaberie swojejnarzeczonej.- Sama mam zamiar zapłacić za tę podróż - odparła,zaciskając pięści.Struan popatrzył na nią z rozbawieniem.- No, proszę.Uderz mnie.Miałabyś na to ochotę, prawda?- Owszem - przyznała z niechęcią - ale tylko pod warunkiem,że byłabym w stanie sprawić ci ból.Struan przestał się uśmiechać i spojrzał na nią uważnie.- Och, byłabyś w stanie sprawić mi ból - powiedział cicho.- Ale chyba nie bardzo wiesz, w jaki sposób.Chorych leżących na oddziale ortopedii można byłoodwiedzać od dziesiątej trzydzieści.Gina i Struan przybyli doszpitala w kilka minut pózniej.Struan wydawał się wypoczęty i odprężony.Miał na sobiesportowe spodnie i kraciastą koszulę, w której jego ramionawydawały się jeszcze szersze.Gina nie była ani wypoczęta, aniRS 70odprężona.Przez całą noc martwiła się o los Lloyda.Poza tymniepokoiła ją bliskość Struana, który spał w sąsiednim pokojuapartamentu.Zamknęła drzwi na klucz i zastawiła je krzesłem,ale nadal czuła się zagrożona.Próbowała bezskutecznie myślećo swym narzeczonym, ale ciągle zadawała sobie pytaniadotyczące jej uczuć do Struana.Zjadła śniadanie w pokoju, by mu pokazać, że nie ma ochotyna jego towarzystwo, ale ku jej irytacji wcale nie usiłował się znią kontaktować.Na kilka minut przed dziesiątą zatelefonowałado niej hotelowa recepcjonistka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl