[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przegonił ją przezgramatykę, przez podstawy matematyki, przez historię, geografię i literaturę niemiecką.Podwóch tygodniach stwierdził:- Pracuję tu z dwoma końmi o nierównej sile.Pani pędzi jak szalona do przodu, tadruga nie może pani dotrzymać kroku.Będę was musiał rozdzielić.Jej głowa była zupełnie pusta - wojnę zepchnęła głęboko w niepamięć, z rozmysłemgubiąc klucz do niej.Miała wystarczająco wiele miejsca na oszałamiającą liczbę danych, takmiło neutralnie odnoszących się do spraw kultury.Niestrudzenie wbijała wiadomości dogłowy, od czasu do czasu niemal tracąc przytomność z powodu wysokich obrotów.- Kręci się pani w głowie? - spytał kiedyś nauczyciel.- Tak.- odpowiedziała niewyraznie.- Co pani jadła?- Dwa ziemniaki.- Do licha, mogła pani wcześniej powiedzieć! - Przygotował dla niej talerz płatkówowsianych.- Proszę nie mieć skrupułów, otrzymuję paczki żywnościowe z angielskiej strefy.Odtąd lekcje zaczynały się codziennie od talerza owsianki: najpierw ciało, potemduch, taka była jego filozofia.Zwrócił również uwagę na zniszczone kalosze Anny.Jejpracodawczyni, która miała co najmniej dziesięć par butów w tym samym rozmiarze, nieprzyszło do głowy, aby odstąpić jej jedną z nich.Nauczyciel wymienił dwie butelkijałowcówki na solidne, skórzane buty.W domu Anna pokazała je z podnieceniem FrauSchmidt.Ta, nie wykazując zainteresowania, uniosła brwi:- Na und& ?W wigilię świąt Bożego Narodzenia Frau Shmidt wybrała się do brata, aby mieć jużprzedsmak świątecznego posiłku.Zapowiedziała, że po powrocie ma zamiar wziąć kąpiel - aby oczyścić ciało, zanim podczas pasterki przyjdzie kolej na duszę.Anna miała wszystkoprzygotować i na piecu węglowym w kuchni zagotować wielki gar wody.Zrobiło się jużciemno, gdy nieoczekiwanie zabrzmiał dzwonek do drzwi.Przed drzwiami stała kobieta,przyciskająca do siebie płaczące, zawinięte w szmatki niemowlę; wydawało się, że zaraz zwycieńczenia osunie się na próg.Anna chwyciła ją, zaprowadziła do kuchni i wzięła od niejdziecko, które cuchnęło tak, jakby nie było przewinięte od kilku tygodni.Kątem okadostrzegła parujący garnek i balię - wszystko było przygotowane dla gndige Frau.Beznamysłu napełniła balię, rozebrała dziecko i wyrzuciła cuchnące szmaty na korytarz.Umywszy dziecko, owinęła je we flanelowy kocyk.En passant dała matce kanapkę,gotowany ziemniak i kubek czarnej kawy.Nikt nie wypowiedział ani słowa, wszystko odbyłosię w pośpiechu, jako łańcuch logicznie po sobie następujących czynności - w obliczunieustannie grożącego niebezpieczeństwa pojawienia się widma Frau Schmidt, która w każdejchwili mogła wrócić do domu.Co teraz, zapytywała się Anna gorączkowo, dokąd powinnysię udać? Klasztor! Zakonnice, anioły bezinteresowności! Narzuciła na siebie płaszcz izaprowadziła matkę z dzieckiem do urszulanek, a te z zapałem się nimi zajęły.W drodzepowrotnej ogarnęło ją miłe uczucie synchroniczności: była wigilia Bożego Narodzenia i wgospodzie nie starczyło miejsca! Ponad gruzami Trewiru niebo było usiane gwiazdami, wdole ona maszerowała w swoich nowych butach.Wszystko trwało w absolutnej równowadze -przez chwilę.Wróciła do domu równocześnie ze swoją pracodawczynią.Gdy okazało się, żezamiast ciepłej kąpieli czeka na nią balia wypełniona brudną wodą, nauczycielka wpadła wewściekłość.Groteskowym gestem wyrzuciła w górę ramiona, a na Annę spadła powódzoskarżeń.- Chwileczkę - udało jej się wtrącić - postawię na ogniu nowy garnek, wszystkouprzątnę i gotowe.Frau Schmidt uspokoiła się dopiero wówczas, gdy został przywrócony porządek iobraz kuchni w pełni zgodził się z obrazem, jaki wyobrażała sobie, gdy zaróżowiona i sytaszła w stronę domu.Podczas pasterki, pachnąca mydłem i krochmalem, siedziała w ławce kościelnej,śpiewając, wiwatując i modląc się, aż miło było patrzeć.Tym samym głosem, który takdobrze się sprawdzał w kanonadach przekleństw, operowała z zapamiętaniem, napodobieństwo anioła bożego.Anna przyglądała się jej ze stoickim spokojem.W drodze dodomu Frau Schmidt rzekła:- Wciąż jeszcze nie rozumiem, jak mogłaś wprowadzić do mojego domu tak brudną babę i tak brudne dziecko.Anna przystanęła, spojrzała jej prosto w oczy i łagodnym głosem przytoczyła słowa,które dopiero co wypowiedział pastor:-.ponieważ nie było dla nich miejsca w gospodzie.i Maria urodziła swegopierworodnego syna w stajence.owinęła go w pieluszki i położyła w żłobku.- Chce się pani wymigać od tego przy pomocy gry słów.- odrzekła nauczycielkaopryskliwie, ruszając dalej.A jednak Anna otrzymała prezent gwiazdkowy.Nie ciepłeskarpetki, nie sweter, nie mleko lub mięso, lecz książeczkę do nabożeństwa po łacinie:Sacramentaria, Lectionarum i Graduale - ukryta aluzja do tego, że w sferze religijnej Annamusi się jeszcze wiele nauczyć.Altruizm Frau Schmidt leżał raczej w sferze dydaktycznej.Prowadzone przez niąposzukiwania Akademii Pracy Społecznej nie były sprawą łatwą.Zamknięto wszelkiegorodzaju szkoły przesiąknięte faszystowską indoktrynacją, pozostał jedynie porządny instytutkatolicki w Nadrenii-Westfalii.Dyrektorka instytutu natychmiast zareagowała na jej starannylist: w marcu wybierała się z wizytą do seminarium w Trewirze i przy okazji mogłaby ocenićprzydatność protegowanej Frau Schmidt.Dla osłony przed unoszącym się z ruin kurzem Anna miała na głowie chustkę, któratrzepotała na wietrze.Im bardziej się zbliżała do seminarium, tym większy odczuwała wtrzewiach strach przed egzaminem.Dyrektorka, wyniosła i niecierpliwa, nie uczyniła niczego,aby mogła poczuć się swobodniej, lecz od razu ustawiła ją w krzyżowym ogniu pytań.- Dlaczego chce pani zostać pracownikiem społecznym? - spytała cynicznym tonem,tak jakby nigdy jeszcze nie spotkała się z równie bezwstydnym, brutalnym planem.- Pragnę pomagać ludziom - zabrzmiała cicha odpowiedz.- Co takiego?- Ponieważ pragnę pomagać ludziom! - powtórzyła Anna podniesionym głosem,zapominając o wszelkich względach i uprzejmych zwrotach.Zapadła kłopotliwa cisza.Zepsułam wszystko, myślała, szybko mi się to udało [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl