[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyrazniekłamał.Jeśli Raquel przebywała w tym opuszczonym domu dłuższy czas, musiał ją widywać.Genewłamał się do wewnątrz.Włamał - jest w tym wypadku pojęciem przesadnym, po prostu wszedł -nic nie było zamknięte.Najwyrazniej sezon minął, bo żaden nieproszony lokator nie gniezdził sięw wielkim jednopiętrowym budynku, zapuszczonym i brudnym.Hunter znalazł niezliczone śladybytności rozmaitych lokatorów, puszki po piwu?, coca - coli, pety od marihuany, fiolki po lekach,gazety.Wszystko jednak dość świeżej daty.W paru miejscach tego zrujnowanego domu Genezauważył świeże tynki.Kto na miłość boską mógł zajmować się tynkowaniem cudzej rudery? Podtynkiem nie znalazł nic ciekawego.To, co musiało być tam wcześniej namalowane, zostałozdrapane do surowej cegły.Tylko na strychu, na jednym z nie oświetlonych drewnianych bali,dostrzegł wydrapany gwozdziem znak ryby.Poza stacją benzynową pensjonat nie miał zbyt wielu sąsiadów.Zresztą wszyscy odznaczalisię spartańską małomównością.Jedna staruszka po długotrwałych indagacjach przypomniała sobieo grupie młodych ludzi, którzy mieszkali w pensjonacie i uprawiali bezeceństwa.Jakiebezeceństwa, nie potrafiła skonkretyzować.Ale byli czyści, nie kradli, bardzo lubili biegać i kąpaćsię nago.Potem wyjechali.Pół roku temu wyjechali.Hunter poszedł na plażę.Zwykłe dzikie wybrzeże, brudne i nie uczęszczane.Jakiś napisprzestrzegał przed kąpielą.Zresztą i pora była nieprzyjemna, wietrzna.Pomocą stał się dla Gene'akolega ze studiów, zatrudniony w dziale sensacyjnym jednego z tutejszych dzienników.Kiedywspólnie sprawdzili, że ostatni sygnał od Raquel przypadł na koniec maja, Leo wyciągnął prywatnąkartotekę zabójstw, porwań i wypadków.- Ciekawa sprawa - mruczał - w drugiej połowie czerwca, właśnie w tym rejonie zatoki,wyłowiono zwłoki kilkunastu młodych nagich ludzi.Zaledwie czwórkę udało się zidentyfikować.Były to przeważnie dzieci z dobrych domów, które uciekły od rodziny i włóczyły się po kraju wposzukiwaniu przygód.- A pozostali? - spytał Hunter.- W tym kraju dziennie ginie bez wieści kilkanaście osób, zwłoki były w stanie dalekoposuniętego rozkładu, nie udało się zidentyfikować żadnego z ciał.Nazajutrz w archiwum policyjnym pokazano mu garść przedmiotów znalezionych przytopielcach.Złoty łańcuszek ze znakiem Wodnika.Obrączkę.Zegarek.Pierścionek.Tenpierścionek poznał natychmiast! Sam kupił go Raquel na szesnaste urodziny.Leo uważał, że młodzieżowe towarzystwo po zażyciu narkotyków udało się na nocną kąpielze znanym rezultatem i nie był skłonny doszukiwać się jakichś bardziej tajemniczych okoliczności.Tego dnia odnalezli anonimowy grób Raquel, policja pokazała wstrząsającą fotografię ciała podwutygodniowym przebywaniu w wodzie.Tylko piękne rude włosy pozostały te same.Dopiero rok pózniej, podczas turnieju tenisowego w San Antonio, dzięki przypadkowo71 przeczytanemu reportażowi o religijnych stowarzyszeniach stanu Texas, Hunter zetknął się zwiadomością o sekcie Ludzi - Ryb.Pytając o szczegóły w redakcji tygodnika, dowiedział się, żechodzi o bardzo miłą grupę młodzieży, doskonalącą się fizycznie i psychicznie poprzez stałykontakt z wodą.- Znacznie to zdrowsze niż dawne hippizmy.Mają przemiłą kapłankę, pannę Craft.Podobno mistrzyni Luizjany w 1958 roku, w stylu dowolnym - informował go miejscowy kolegapo fachu.I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie specyficzny sposób rysowania ryby na znaczkufirmowym.Identyczny jak w łazience Raquel, taki sam jak w opustoszałym pensjonacie nad zatokąSan Francisco.W pobliżu miejscowości o bogobojnej nazwie Corpus Christi, niedaleko jednej z tysięcylagun urozmaicających tę część wybrzeża Zatoki Meksykańskiej, znajduje się rozległa opuszczonafarma, przypominająca telewizyjną Panderosę.Była pora przedwieczorna, kiedy młody człowiek wobszarpanych dżinsach wszedł na teren udekorowany kolorowymi lampionami.Towarzyszyły mudwie dziewczyny strażniczki.Na tarasie, z głową zanurzoną w pełnej wody wanience, klęczałanaga kobieta, z którą czas obszedł się niesłychanie łagodnie, pozostawiając jej ciałodwudziestolatki.Obok kilkudziesięciu młodych ludzi, schludnych, krótko ostrzyżonych i nagich,kołysało się rytmicznie.Z głośnika płynął dzwięk fal załamujących się na piasku i cichy szept ni tomodlitwy, ni to bezmelodycznej pieśni o prażyciu w praoceanie, wodzie, nieskończoności, wodzie,o szczęściu, wodzie.Poza wartowniczkami uzbrojonymi w automaty nikt nie zwrócił naprzybysza uwagi.Zanurzenie kapłanki trwało długo, może kwadrans, wreszcie uniosła twarz.Wodróżnieniu od młodego ciała jej wieku można było się domyślać na podstawie nadnaturalniebiałych, zwiotczałych policzków i zmarszczek wokół zielonych, na wpół gadzich oczu.- Kim jesteś? - zapytała.- Wędrowcem w poszukiwaniu sensu.- Kto cię przysyła?- Los, przekorny gracz naszymi ziemskimi kośćmi.- Kochasz wodę?- Woda jest początkiem i końcem.- Widzę, że czytałeś moją książkę - zauważyła panna Craft.- Mam ją przy sobie!Wyznawcy budzili się.Trochę oszołomieni, trochę senni.Parami, poobejmowani czule,odchodzili w głąb budynku.- Chcesz pić z mego zródła? - spytała Kapłanka.- Pragnę zanurzyć się w twym zródle!Spędzili ze sobą noc.Cenę nigdy nie spotkał równie wspaniałej kochanki.Byławyzwolonym żywiołem i ucieleśnionym szaleństwem.A przecież nawet w chwili opętańczego,podwójnego orgazmu nie stracił ani na moment świadomości, że panna Craft (czyli, jak wiemy -Susy Waters) jest odpowiedzialna za śmierć Raquel.Pozostał na farmie.Dał się wciągnąć w rytm treningów, medytacji i zabaw.%7łycieprzebiegało lekko, wydając się jednym wielkim festynem.Zdrowe, naturalne jedzenie - doinwentarza gminy należały dwie krowy i trzy kozy - proste rozrywki i poczucie beztroskiwypełniały ciepłe, słoneczne diii.Gene poddał się temu ukołysaniu, nie stracił wprawdzieczujności, ale każdy dzień udowadniał, że jego obawy są bezpodstawne.Kapłanka, i owszem,wymagała posłuszeństwa, zakazywała pojedynczo opuszczać farmę, miała swoje straże i chybaswoich donosicieli, ale poza tym była tak sympatyczna, serdeczna.Omal jej nie polubił.Hunterrównież nie opuszczał farmy, miał jednak maleńką radiostację, którą porozumiewał się ze swymprzyjacielem Frankiem, kolegą z działu sportów wodnych, zakwaterowanym w pobliżu.72 Radiostację tę Gene przechowywał poza domem, w wypróchniałym pniu, i zwykle wymykał się doniej po zmierzchu.Początkowo trudno mu było traktować filozofię Ludzi - Ryb poważnie - sądził, że chodziraczej o alegorię.Aliści w miarę trwania dziwacznego kursu Kapłanka stawała się coraz bardziejjednoznaczna.- Poprzez oczyszczenie ciała dojdziemy do doskonałości - mówiła.- A doskonałość leży wodległości wyciągniętej ręki - i demonstrowała ją.Może były to triki, ale rzeczywiście potrafiłaprzebywać godzinę pod wodą (Hunter nie miał pojęcia, że trafił do Rusałki), lewitować nad ziemiączy przebijać ciało na wylot drutem do robót ręcznych.A poza tym kochała drzewa i węże, aprzede wszystkim wodę. Gdy świat zginie w atomowej pożodze, tylko w morzu znajdziemy przetrwanie" - brzmiałajej wielka dewiza.Coraz więcej młodych ludzi ogarniało przeświadczenie, że posiądą podobną doskonałość [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl