[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jedynym czÅ‚onkiemzaÅ‚ogi wciąż wykazujÄ…cym ożywienie byÅ‚ buldog Edwarda, który chwilowo porzuciÅ‚gwaÅ‚cenie elementów garderoby i z zapaÅ‚em obszczekiwaÅ‚ wynoszone worki i kufry.Upragniony okrzyk:  Ziemia na horyzoncie! rozlegÅ‚ siÄ™ w poÅ‚owie wachtywieczornej, gdy nabrzmiaÅ‚e, pÅ‚onÄ…ce czerwieniÄ… sÅ‚oÅ„ce zwisaÅ‚o nisko nad falami, aprace na okrÄ™cie powoli siÄ™ koÅ„czyÅ‚y.ZignorowaÅ‚em Mullhollanda, który z mÅ›ciwÄ…minÄ… pakowaÅ‚ szczekajÄ…cego Winstona do worka, porwaÅ‚em lunetÄ™ i skoczyÅ‚em nafokmarsa, by rzucić okiem na cel naszej wÄ™drówki.Luneta przybliżyÅ‚a mi najpierw szczyt ogromnej góry, najprawdopodobniejwulkanu, który okalaÅ‚a aureola siwych obÅ‚oków, a potem ujrzaÅ‚em również zielonÄ…plamÄ™ tropikalnego lasu.PrzyglÄ…daÅ‚em siÄ™ wysepce do chwili, gdy w okularze lunetyzamajaczyÅ‚y pierwsze ptaki, unoszÄ…ce siÄ™ nad przybrzeżnymi skaÅ‚ami.ZÅ‚ożyÅ‚emlunetÄ™, zsunÄ…Å‚em siÄ™ na pokÅ‚ad i ruszyÅ‚em na rufÄ™. Panie Millard, proszÄ™ zarzÄ…dzić zmianÄ™ halsu  powiedziaÅ‚em gÅ‚oÅ›no. Kurspółnoc ku zachodowi.Panie Fowler, proszÄ™ pomóc nawigatorowi w odnalezieniuowej zatoczki.ChcÄ™ dzisiaj spÄ™dzić noc na staÅ‚ym lÄ…dzie. Do kajuty odprowadziÅ‚y mnie peÅ‚ne entuzjazmu okrzyki stÅ‚oczonych przyburcie marynarzy, którym widok wyspy wydawaÅ‚ siÄ™ przywracać siÅ‚y.SzybkozjadÅ‚em kanapkÄ™ z pÅ‚atem zimnego miÄ™sa, wychyliÅ‚em szklanicÄ™ porto i z ulgÄ…zamieniÅ‚em przepoconÄ… koszulÄ™ na mundur kapitaÅ„ski.Ten, który zniszczyÅ‚y ciÄ™ciade Lanvierre'a, bez żalu cisnÄ…Å‚em za balustradÄ™ galeryjki rufowej.Nie chciaÅ‚em, bycokolwiek przypominaÅ‚o mi o spotkaniu z bezwzglÄ™dnym piratem.SzpadÄ™, którÄ… owego pamiÄ™tnego wieczoru znalazÅ‚em u jego stóp, teżpoczÄ…tkowo chciaÅ‚em wyrzucić, ale rozmyÅ›liÅ‚em siÄ™, gdy tylko bacznie siÄ™ jejprzyjrzaÅ‚em.Nawet dla takiego dyletanta jak ja, szpada de Lanvierre'a byÅ‚a dzieÅ‚emsztuki.Na rewersie klingi znajdowaÅ‚a siÄ™ czterodzielna tarcza z liliami oraz lwami, aprzez awers biegÅ‚ napis: Whoso striketh at thee, strikets also at us.Jelec miaÅ‚ ksztaÅ‚tkrzyża, lecz posiadaÅ‚ dodatkowÄ… osÅ‚onÄ™ na dÅ‚oÅ„ przypominajÄ…cÄ… kosz, a jej rÄ™kojeśćzdobiÅ‚a gÅ‚owa Turczyna.Oręż wydawaÅ‚ siÄ™ mocniejszy od tradycyjnej szpady, ajednoczeÅ›nie nie ustÄ™powaÅ‚ jej ciężarem.Gdy uniosÅ‚em broÅ„ pod sÅ‚oÅ„ce i wykonaÅ‚emkilka pchnięć, okazaÅ‚o siÄ™, że szpada idealnie leży w dÅ‚oni.To chyba zacny oręż i muszÄ™ go kiedyÅ› pokazać Edwardowi, pomyÅ›laÅ‚em,wychodzÄ…c na balkonik. Magdalena sunęła prawym halsem, a kontur Isla de laExilio zakrywaÅ‚ już wiÄ™kszÄ… część północnego horyzontu.Ponad Å›wistem wiatru ihukiem fal, odrzucanych przez dziób okrÄ™tu, niosÅ‚o siÄ™ woÅ‚anie koÅ‚ujÄ…cych w górzemew i okrzyki pnÄ…cych siÄ™ na reje marynarzy.OtworzyÅ‚em lunetÄ™ i jeszcze razprzesunÄ…Å‚em okular wzdÅ‚uż brzegów wyspy.ZÅ‚otawe piaski plaży, tu i ówdziezasÅ‚ane wyrzuconymi przez morze odpadkami oraz korony roztaÅ„czonych palmwydawaÅ‚y siÄ™ zapraszać zbÅ‚Ä…kanego przybysza, ale dostrzegÅ‚em również i Å›miertelnÄ…puÅ‚apkÄ™  biaÅ‚e pasmo piany tam, gdzie morze rozbijaÅ‚o siÄ™ o podwodne rafy.Wieczorna bryza niosÅ‚a kuszÄ…cy, sÅ‚odkawy zapach tropikalnego lasu, od którego ażkrÄ™ciÅ‚o siÄ™ w gÅ‚owie.Nie dostrzegÅ‚em przystani ani też chat czy choćby sÅ‚upów dymu.Isla de laExilio wydawaÅ‚a siÄ™ caÅ‚kiem bezludna.Takich wysepek byÅ‚o na Antylach mnóstwo.Zbyt gÄ™sto zaroÅ›niÄ™te, by daÅ‚o siÄ™je szybko zasiedlić, i zbyt maÅ‚e, by zaÅ‚ożyć na nich dochodowe plantacje, leżaÅ‚y na uboczu uczÄ™szczanych szlaków handlowych i oferowaÅ‚y schronienie wszystkim tym,którzy wyrzekli siÄ™ cywilizacji  flibustierom, przemytnikom, zbiegÅ‚ymniewolnikom, niedobitkom Arawaków czy dezerterom z flot wojennych.Zbity,zielony gÄ…szcz byÅ‚ sceneriÄ… epilogów wielu mrocznych, morskich legend i kryÅ‚mnóstwo bezimiennych grobów.Tajemnica tej akurat wyspy miaÅ‚a wyjaÅ›nić siÄ™ jużniebawem.U drzwi kajuty, które po wczorajszej interwencji porucznika Love'a możnabyÅ‚o zamknąć jedynie na zapadkÄ™, rozgorzaÅ‚a gwaÅ‚towna dyskusja.RozpoznaÅ‚emgÅ‚osy Manueli i wartownika z piechoty morskiej. John, wpuść tÄ™ paniÄ…!  zawoÅ‚aÅ‚em. Ale porucznik Love kazali, coby nie wpuszczać żadnych bab ani cieÅ›li.OszoÅ‚omiony żoÅ‚nierz zajrzaÅ‚ do kajuty.Jego szeroka, pucuÅ‚owata gÄ™ba byÅ‚a równiepurpurowa jak mundur. A ja nie nazywam siÄ™ John, tylko James. A kto by was w tych mundurach rozróżniÅ‚. MachnÄ…Å‚em dÅ‚oniÄ….Zmieniam rozkaz.Baby wpuszczać, cieÅ›li dalej nie. Dobry wieczór, kapitanie. Manuela weszÅ‚a, a raczej wpÅ‚ynęła do kajuty.Cieszy mnie paÅ„ska Å‚askawość.Przez nawaÅ‚ trosk caÅ‚kiem zapomniaÅ‚em o naszej brance i być może z tegopowodu kompletnie osÅ‚upiaÅ‚em na jej widok.Hiszpanka wyglÄ…daÅ‚a oszaÅ‚amiajÄ…co.WÅ›wietle zachodzÄ…cego sÅ‚oÅ„ca jej biaÅ‚a, gÅ‚Ä™boko wyciÄ™ta suknia zdawaÅ‚a siÄ™ pÅ‚onąćżywym ogniem, a starannie uczesane, czarne wÅ‚osy spÅ‚ywaÅ‚y kuszÄ…co na odkryteramiona.Manuela dygnęła z wdziÄ™kiem prawdziwej damy, a mój niesforny wzrokpomknÄ…Å‚ ku ciemnej plamce dekoltu.PrzypomniaÅ‚em sobie historiÄ™ z kozikiem ipoczuÅ‚em, jak na policzki wypÅ‚ywa mi gorÄ…cy rumieniec. Eee.Dobrze, że pani wpadÅ‚a, señorita. OdwróciÅ‚em siÄ™ na piÄ™cie do barku. Winka może? Porto? Malaga? DziÄ™kujÄ™, nie przepadam za alkoholem. Ja natomiast. PorwaÅ‚em za karafkÄ™ z porto. Ja natomiast chyba sobiechlapnÄ™.Ten tego.Eee.Jak siÄ™ pani podoba na okrÄ™cie? Prawdziwa kastylijska dama jest jak pustynna róża.Nie potrzebuje wiosennego deszczu, by rozkwitnąć na jaÅ‚owym pustkowiu. Czyli co?  zawahaÅ‚em siÄ™. Ujdzie.Pan Fowler to bardzo rycerski czÅ‚owiek.OdstÄ…piÅ‚ mi swÄ… kajutÄ™, bymmogÅ‚a doprowadzić siÄ™ do porzÄ…dku.Dopiero teraz uÅ›wiadomiÅ‚em sobie, że Manuela ma na sobie tÄ™ samÄ… sukniÄ™, wktórej uciekÅ‚a z St [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl