[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Othe? Othe. SÅ‚yszeliÅ›cie? Tak, tak.ArcykapÅ‚an znowu zabraÅ‚ gÅ‚os: WiÄ™c ukarz jÄ… Å›mierciÄ…, MÅ›cicielko. Ukarz jÄ…!  powtórzyÅ‚ chór zwolenników sÅ‚ug Baala.Przebudzony do życia posÄ…g potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… przeczÄ…co: Nie!.to wasza sprawa.Bogini mnie zesÅ‚aÅ‚a, bymwam oczy otworzyÅ‚a, bym wyjawiÅ‚a, ják ofiara może niebiosaprzebÅ‚agać, lecz walka z Othe, to wasza sprawa.WyÅ›cie jÄ…uczynili królowÄ…, wam tylko przystoi bÅ‚Ä…d naprawić.PosÄ…g przybieraÅ‚ powoli pierwotnÄ… pozycjÄ™.Z prawicÄ…wspartÄ… na włóczni tężaÅ‚, nieruchomiaÅ‚, stawaÅ‚ siÄ™ znowumarmurowÄ… rzezbÄ…. MÅ›cicielko!  w gÅ‚osie arcykapÅ‚ana dzwiÄ™czaÅ‚a terazrozpacz i proÅ›ba bÅ‚agalna. Nie opuszczaj nas, nie opuszczajtwego ludu wiernego. Krzyczcie!  nie opuszczaj nas  woÅ‚aÅ‚ Emnoch i innikapÅ‚ani.Niby wicher z ciszy morskiej poczÄ™ty zerwaÅ‚ siÄ™ pomruktysiÄ™cy gÅ‚osów: Nie opuszczaj nas, MÅ›cicielko. Na kolana!  padÅ‚ rozkaz z trybuny. Najbliżej stojÄ…cy zgiÄ™li posÅ‚usznie kolana, a dalsze szereginaÅ›ladowaÅ‚y ten ruch w owczym popÄ™dzie i krÄ…g schylajÄ…cychsiÄ™ postaci rósÅ‚ coraz dalej, coraz dalej.ByÅ‚o to tak, jak kiedyduży kamieÅ„ rÄ™kÄ… wyrostka rzucony, padnie w sam Å›rodekspokojnej toni stawku; najpierw powstaje maÅ‚y lej, potemdrgajÄ…ce czÄ…steczki wody tworzÄ… kolistÄ… falÄ™, której obwódroÅ›nie szybko, aż brzegi muÅ›nie jedwabistÄ… pieszczotÄ…, azwierciadÅ‚o caÅ‚ego stawku koÅ‚ysze siÄ™ dÅ‚ugÄ… chwilÄ™. MÅ›cicielko.Miej litość! Przez moje usta caÅ‚y ludprzemawia.Nie wydawaj nas na Å‚up  Góry pÅ‚omieni.PosÄ…g poruszyÅ‚ wargami:  Góra pÅ‚omieni Zamilknie, jeÅ›li ona da gÅ‚owÄ™.ZabijcieOthe. Nie zdzierżymy, MÅ›cicielko.OpÄ™taÅ‚a swymi wdziÄ™kamiwielu dzielnych żoÅ‚nierzy.StanÄ… w jej obronie. Ci, którzy stanÄ… w jej obronie nie dożyjÄ… drugiej peÅ‚nimiesiÄ…ca.ZginÄ… od straszliwej zarazy. SÅ‚yszycie? Ci co stanÄ… w obronie Othe, zginÄ… od zarazyprzed pierwszÄ… odmianÄ… księżyca!  ryczeli sÅ‚udzy Baala. %7Å‚oÅ‚nierze  zaczÄ…Å‚ Emnoch szeptem.ArcykapÅ‚an drgnÄ…Å‚ silnie. Co? Co?  dopytywaÅ‚. %7Å‚oÅ‚nierze padajÄ… na kolana.Zwyciężamy! Wspomnijjeszcze o podatkach, o najdostojniejszy. MÅ›cicielko!.Oto lud twój ugina siÄ™ pod brzemieniemolbrzymich danin.Podatki sypiÄ… siÄ™ za podatkami.Kiedy mytutaj zebrani przyszliÅ›my uczcić rocznicÄ™ twego odejÅ›cia, tamw naszych wioskach żoÅ‚dacy Othe rabujÄ… nasz dobytek.Ostat-niÄ… krowÄ™ zabierajÄ…!GÅ‚uchy jÄ™k tÅ‚umów byÅ‚ najlepszym dowodem, że arcyka-pÅ‚an targnÄ…Å‚ wÅ‚aÅ›ciwÄ… strunÄ….  Zabijcie Othe! Idzcie Å›miaÅ‚o.Bogini da wam zwyciÄ™-stwo. Prowadz nas do zwyciÄ™stwa, MÅ›cicielko.StaÅ„ na czeletÅ‚umów. StaÅ„ na czele i prowadz do zwyciÄ™stwa.Hej ludzie!BÅ‚agajcie Å›wiÄ™tÄ… dziewicÄ™, by wami przewodziÅ‚a.DziesiÄ…tki tysiÄ™cy gÅ‚osów powtórzyÅ‚y proÅ›bÄ™ arcykapÅ‚ana.DziesiÄ…tki tysiÄ™cy rÄ…k wyciÄ…gnęły siÄ™ w stronÄ™ cokoÅ‚u.MÅ›cicielka wzniosÅ‚a oczy w niebo. Zapytam boginiÄ™  rzekÅ‚a.Minęły sekundy oczekiwania dÅ‚ugie jak wieczność, mÄ™czÄ…-ce jak praca skazaÅ„ca w kamienioÅ‚omach.Potem krótka od-powiedz: Bogini przyzwoliÅ‚a.Za mnÄ…! PoprowadzÄ™ was do zwy-ciÄ™stwa.Radosny okrzyk tÅ‚umów wzbiÅ‚ siÄ™ pod niebiosa, uderzyÅ‚ wmury kamienic, gmachów i paÅ‚aców, przeniknÄ…Å‚ Å›ciany, wtar-gnÄ…Å‚ do komnaty sypialnej królowej i zbudziÅ‚ tÄ™, dla której byÅ‚wyrokiem Å›mierci.A zmartwychwstaÅ‚a MÅ›cicielka zstÄ™powaÅ‚a już z cokoÅ‚u,podpierajÄ…c siÄ™ włóczniÄ… i stawiajÄ…c stopy na trybunie, którÄ…czym prÄ™dzej przysuniÄ™to.NiesÅ‚ychany entuzjazm zapanowaÅ‚ wÅ›ród zebranych.Ci-snÄ™li siÄ™, tÅ‚oczyli, gnietli nawzajem, byle znalezć siÄ™ jak naj-bliżej wysÅ‚anniczki bogów.Lecz dopchać siÄ™, byÅ‚o sztukÄ…nielada.WokoÅ‚o Sofonizby wyrósÅ‚ nagle liczny zastÄ™p zwo-lenników kapÅ‚anów, uzbrojonych rozmaitym orężem.W zamieszaniu nie dostrzegÅ‚ nikt, że Emnoch-ostrowidzwymachuje liÅ›ciem palmowym, dajÄ…c tajemnicze znaki ko-muÅ›, co staÅ‚ opodal.Jakoż niebawem wpadÅ‚ na Plac Dwustu Kolumn jezdziec na rosÅ‚ym koniu i jÄ…Å‚ siÄ™ przeciskać ku trybunie. Ważna wiadomość!  woÅ‚aÅ‚  ważna wiadomość! Hej, przepuÅ›cie go, ludzie!Jezdziec dotarÅ‚ nie bez wysiÅ‚ków do celu podróży. Jakie wieÅ›ci przynosisz?  spytaÅ‚ arcykapÅ‚an. PomyÅ›lne, o najdostojniejszy.Sycheus-garbaty stwier-dziÅ‚ co dopiero, że  Góra pÅ‚omieni przestaÅ‚a lawÄ™ wyrzucać.NiebezpieczeÅ„stwo zda siÄ™ minęło. Jeszcze nie  wtrÄ…ciÅ‚a MÅ›cicielka gÅ‚osem bardzo uro-czystym. Minie dopiero wtedy, gdy Othe ubÄ™dzie z liczbyżyjÄ…cych. WiÄ™c naprzód, na paÅ‚ac!  ryknÄ…Å‚ Emnoch. Na paÅ‚ac!  podchwyciÅ‚ zgodny chór kapÅ‚anów i ich pa-choÅ‚ków. Na paÅ‚ac!MÅ›cicielka podniosÅ‚a włóczniÄ™.RzuciÅ‚a nowe hasÅ‚o: Zmierć Othe!ZafalowaÅ‚y tÅ‚umy niby Å‚an dojrzaÅ‚ego zboża, kiedy weÅ„wicher uderzy, niby toÅ„ zatoki, w którÄ… runie zwaÅ‚ skalny. Zmierć Othe!Wezbrana rzeka ludzi runęła biegiem, w stronÄ™ paÅ‚acu, ma-jÄ…c na czele MÅ›cicielkÄ™ i kapÅ‚anów.Trzy setki halabardnikówstaÅ‚y na drodze.%7Å‚oÅ‚nierze obrzucali niespokojnym spojrze-niem zbliżajÄ…cÄ… siÄ™ żywÄ… lawinÄ™.MÅ‚ody setnik wyskoczyÅ‚ z szeregu i zakomenderowaÅ‚: Gotuj broÅ„!Halabardy wysunęły siÄ™ naprzód leniwie, niechÄ™tnie, nie-pewnie.Na piÄ™trze rozwarÅ‚o siÄ™ okno i zajaÅ›niaÅ‚a w nim plama twa-rzy bladej jak u trupa.Oficer zobaczyÅ‚ jÄ… widać, bo oddaÅ‚ ukÅ‚on trzcinÄ….  %7Å‚oÅ‚nierze!  zaczÄ…Å‚  królowa na was patrzy! Zmierć Othe!  zabrzmiaÅ‚ ryk tysiÄ™cy.Shiram podszedÅ‚ kocim chodem do wiernego tronowi set-nika.StanÄ…Å‚ tuż za jego plecami. %7Å‚oÅ‚nierze!.ZÅ‚ożonÄ… przysiÄ™gÄ™ potwierdzimy wÅ‚asnÄ…krwiÄ…, lecz. nie dokoÅ„czyÅ‚ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl