[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wbiega na górę jak szaleniec.WIDOK NA JEFFAKtóry omal nie wpada na schodzącą na dół Denise.JEFFCo się stało?DENISE(bliska histerii)Gdzie on jest? Czy przejeżdżał obok ciebie?JEFF(zdezorientowany)Przejeżdżał obok mnie? Kto?DENISEMężczyzna na wózku inwalidzkim.(zniecierpliwiona dezorientacją Jeffa)Był w lustrze.to znaczy był w korytarzu, ale widziałam go w lustrze, a potem.musiałprzejechać obok ciebie!JEFF(zdumiony)Na wózku inwalidzkim?Bierze Denise za ramiona i stara się ją uspokoić.JEFF(mówi dalej)Chyba bym zauważył faceta na wózku inwalidzkim, kochanie.Poza tym, jak zdołałby nim zjechać po tych schodach?Denise gapi się na wąskie schody i uświadamia sobie, że Jeff ma rację.Ale pamięta, że widziała WETERANA.Jest totalnie zdezorientowana.DENISEMówię ci, że tu był.Jeśli nie zjechał na dół.Odwraca się, przerażona, że intruz nadal jest na górze.Na szczycie schodów pojawia się Megan, spokojna i nie okazująca strachu.MEGANJuż go nie ma, mamo.Denise ściska ją z całej siły.MEGANNie bój się go, mamo.To miły pan.WIDOK NA JEFFAKtóry patrzy, jak żona i córka się obejmują.JEFFWykluczone, żeby ktoś się wydostał z domu.Co tu się dzieje, do licha?(rusza na górę)Idę to sprawdzić.PUNKT WIDZENIA JEFFAKtóry wchodzi na górę i idzie korytarzem.Otwiera drzwi i zagląda do pokojów, ale nic nie znajduje.Łazienka, bieliźniarka, pokój Megan, główna sypialnia i druga łazienka, wszystkie są puste.WIDOK NA JEFFAKtóry stoi w swojej sypialni z pełną gniewu i niesmaku miną.Wychodzi na korytarz, stawia kilka kroków.i staje jak wryty przed łazienką.Opada na jedno kolano, wyciąga rękę.ZBLIŻENIE NA DYWANJeff przesuwa ręką po wyraźnych, łatwych do rozpoznania śladach kół wózka inwalidzkiego na grubym, kosmatym dywanie.JEFFCo to.CIĘCIEZBLIŻENIE NA BŁOTNISTĄ ZIEMIĘUjęcie palców Jeffa w CIĄGŁOŚCI z poprzednim ujęciem, tyle że teraz dywan jest błotem, ślady kół śladami stóp, a rękaw Jeffa rękawem munduru.PLENER – ŚCIEŻKA W DŻUNGLI – DZIEŃ – PUNKT WIDZENIA JEFFAJeff odrywa spojrzenie od śladów.Jest na ścieżce w dżungli w Wietnamie, ze wszystkich stron otacza go gęste listowie.W odległości kilku stóp stoi czarny szeregowy: dzieciak, nie więcej niż dziewiętnastoletni, mundur ma brudny, a ranę głowy owiniętą prostym bandażem nasiąkniętym krwią.Trzyma w ręku M-16.SZEREGOWYHej, ty, co się stało?JEFFZatacza się nagle.Jest w Wietnamie, ma na sobie ubiór maskujący, a przez ramię przewieszone M-16.Nie wierzy własnym oczom.Gapi się na siebie, na drzewa, na karabin, na wszystko.SZEREGOWY(ze strachem i niesmakiem)Astronauta, co ci odbiło? To ja!Jeff odsuwa się od niego, potrząsając głową.JEFFNie.Niemożliwe.To niemożliwe.Uderza mocno plecami o drzewo i potyka się.Jest zagubiony.Kiedy szeregowy podchodzi do niego, Jeff odsuwa się trwożnie.JEFFNie zbliżaj się!SZEREGOWY(zbity z tropu)Co się stało, cholera? To ja!Łapie Jeffa za ramiona i potrząsa nim.Jeff próbuje się wyrwać.SZEREGOWYPrzestań się zgrywać.To ja! Hej, Astronauta, to tylko ja.ZBLIŻENIE NA JEFFASzeregowy nim potrząsa.SZEREGOWY (POZA KADREM)To ja, cholera.To ja, to ja, to ja, to ja.KRZYK JEFFACIĘCIEWNĘTRZE – KORYTARZDenise trzyma rozhisteryzowanego Jeffa za ramiona, potrząsa nim i krzyczy na niego.DENISETo ja, Jeff.To tylko ja! To ja!Jeff uświadamia sobie nagle, że wrócił do domu, wyrywa się żonie i oddala od niej chwiejnym krokiem, dysząc ciężko.JEFF.gdzie.mój Boże, co się ze mną stało?DENISEUsłyszałam twój krzyk.Kiedy wbiegłam na górę, leżałeś na podłodze.Wydawało mi się, że się mnie boisz.JEFFTo nie byłaś ty!(pauza, zbity z tropu)To znaczy.Nie wiem.Denise, byłem.tutaj, a potem nagle.znalazłem się w Wietnamie!( pauza, zaniepokojone spojrzenie Denise)Wiem.To nie ma sensu.Nic z tego nie ma sensu.DENISE(nieśmiało)Może.nie wiem.może to było jakieś.wspomnienie albo coś?JEFFJak, do cholery, mogę mieć wspomnienia z miejsca, w którym nigdy nie byłem?DENISEJeff, boję się.Jeff obejmuje ją.JEFFNie ty jedna.PRZENIKANIE OBRAZÓW DO:WNĘTRZE – SYPIALNIA – PÓŹNIEJ W NOCYKolację odgrzano i zjedzono, a Megan położono spać, ale Jeff nadal jest roztrzęsiony.Denise, w piżamie, siedzi na łóżku.Oparła poduszki o regał w wezgłowiu łóżka.Jeff, wciąż ubrany, stoi przy oknie i wygląda przez nie, zwrócony do niej plecami.JEFF(bezbarwnym głosem)Muszę stąd odejść.DENISEOdejść? Chyba oszalałeś, Jeff.JEFF(zwraca się w jej stronę)Oszalałem? Szaleństwem jest to, co się tu dzieje! Człowiek na wózku inwalidzkim zostawia ślady na moim dywanie, a potem znika.W jednej chwili jestem w pokoju Megan, a w następnej przenoszę się do Wietnamu.To jest szaleństwo.Ale to się wydarzyło, to wszystko się wydarzyło.(pauza, potem z przejęciem)Denise, czy tego nie widzisz? To wszystko przeze mnie.Nie wiem, co się dzieje, ale to ja jestem tego przyczyną.DENISENie zrobiłeś nic.JEFF(przerywa jej)Czyżby? Przychodzi mi do głowy coś, co zrobiłem.Dostałem powołanie do wojska, Denise.Ale wolałem uciec do Kanady.A teraz.(pauza, zbity z tropu).a teraz przeszłość mnie w jakiś sposób dopadła.Może Wietnam był mi pisany, może miałem tam zginąć.Może ten beznogi duch to facet, który pojechał tam za mnie albo ktoś, kto zginął, bo mnie tam nie było.Odwraca się i wygląda przez okno.DENISEPrzemawia przez ciebie poczucie winy.I to z jakiego powodu? Powiedziałeś „nie” małej, brudnej, niewypowiedzianej wojnie.Pomogłeś ją powstrzymać, do cholery.Wiesz o tym.JEFFWiem tylko tyle, że muszę stąd odejść.Jeśli to zrobię, może będziecie z Megan bezpieczne.Denise wstaje z łóżka, podchodzi do okna, obejmuje Jeffa i ściska go.Jeff się nie odwraca.DENISEJeff, proszę.Cokolwiek się dzieje, stawmy temu czoło razem.ZBLIŻENIE NA JEFFAJest zaniepokojony, ale wyraźnie złagodniał.Nie chce odchodzić.JEFFMoże i masz rację.Odwraca się do Denise, żeby ją pocałować.CIĘCIEWNĘTRZE – BURDEL – NOCJeff kończy obrót i widzi, że jest w pokoju burdelu w Sajgonie.Młoda wietnamska prostytutka obejmuje go ramionami, czekając na pocałunek.Światło napływające przez okno jest jaskrawoczerwone.Jeff KRZYCZY i odpycha od siebie prostytutkę.Dziewczyna potyka się i przewraca.JEFFNie, nie! Nie znowu to samo!Odsuwa się od niej tyłem i wybiega z pokoju jak szaleniec.Kobieta wstaje.CIĘCIEPLENER – DOM MCDOWELLÓW – NOCW datsunie Jeffa włącza się silnik.Samochód wyjeżdża tyłem z podjazdu i oddala się ulicą z piskiem opon.Denise wybiega z domu, próbując zatrzymać go krzykiem.Szlafrok powiewa jej wokół nóg.DENISEJeff! Jeff! Zaczekaj!Samochód znika za rogiem.Denise stoi przed domem.Drży i kuli się z rozpaczy.CIĘCIEWNĘTRZE – GABINET DENISE – NASTĘPNY DZIEŃRuchliwe biuro pomocy prawnej.Denise pracuje tu jako prawnik, ma własną kabinę o szklanych ścianach.Pracuje nad jakimiś aktami, aie z jej twarzy widać, że jest przygnębiona, nieszczęśliwa, zmartwiona.Kiedy interkom DZWONI, Denise podnosi słuchawkę.DENISESłucham, Susan.SUSAN(spoza kadru)Twój mąż na linii numer pięć.DENISEDziękuję [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl