[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zadzwoniłam do Maksa i powiedział, \e zawieziemnie do szpitala  pocieszyłam ją. Na motorze? A jak się go będziesz trzymać?  spytała, podnosząc jednąbrew. Pewnie przyjedzie samochodem  powiedziałam.No właśnie.Jak ja się będę go trzymać?! Zupełnie o tym nie pomyślałam!Genialnie.Jakieś pół godziny pózniej Max podjechał.samochodem.A w zasadzie to Aki podjechał, bo Max siedział na miejscu pasa\era.Szybko po\egnałam sięz mamą i ruszyłam w ich stronę.Max wysiadł, krzyknął do mojej mamy  Dzień dobry, pani Cook! iotworzył przede mną drzwi.Odwróciłam się, pomachałam mamie i wsiadłam dosamochodu.Gdy ju\ ruszyliśmy (ja siedziałam na tylnym siedzeniu, więc onibyli przede mną) powiedziałam do nich wściekła: Całą noc nie spałam przez te kolce! Ręce mi spuchły i zaczęły ropiećprzez ten wasz durny pomysł.Max okazał chocia\ trochę serca i odwrócił się do mnie ze strapioną miną.Ale kto by oczekiwał po Akim jakiegokolwiek słowa współczucia? Chyba tylkoostatni naiwniak. Zagoi się  mruknął tylko.Mam ochotę mu przywalić.Gdyby tylko ręce mnie tak nie bolały, tobymgo chyba trzepnęła w ten czarny, zakuty łeb!!! Bardzo cię boli?  spytał Max i spojrzał na mnie ze współczuciem.No, po nim od razu widać, \e chocia\ trochę \ałuje.Ale Aki? To drań. Cały czas mnie boli, od jakichś dziewięciu godzin  powiedziałamwściekła, na co Max zrobił jeszcze bardziej zbolałą minę.Jest słodki, prawda?Gdy zatrzymaliśmy się przed szpitalem, podeszłam do Maksa iszepnęłam: Wejdziesz ze mną? Oczywiście  odpowiedział i przytulił mnie, uwa\ając na moje ręce. Hej gołąbki  przerwał nam Aki (och, jak ja bym go chętnie walnęła!).Pamiętajcie, \e musicie podpytać lekarza o karty.Tylko uwa\ajcie, \eby niezaczął czegoś podejrzewać. Tak jest, panie generale!  zasalutowałam mu ironicznie jedną ręką.Jeszcze jakieś rozkazy?Pielęgniarka w rejestracji skierowała nas do dy\urującego w tymmomencie lekarza.To był ten sam lekarz, który opatrywał mnie wtedy, gdypodrapałam się, uciekając przed wilkami.Widocznie zawsze ma dy\ury wniedziele, biedaczek.Gdy weszłam z Maksem do pokoju, spojrzał na mnie zdziwiony. Co się tym razem stało?  spytał. Znowu się przewróciłaś? Nie, to ró\e  mruknęłam. Chciałaś je wyrwać z ziemi gołymi rękoma?  spytał, oglądając mojedłonie.Usiłował być dowcipny, co nie za dobrze mu wychodziło, bo skręcałamsię z bólu. Eee, nie.Chciałam zejść po pergoli no i.załamała się, no i.musiałamsię czegoś złapać  powiedziałam, czując, \e się czerwienię. Moim wyznaniem wzbudziłam u niego niepohamowany wybuch śmiechu.Zerknął wszechwiedzącym wzrokiem na Maksa i mrugnął do mnie. Ja te\ w twoim wieku chyłkiem wymykałem się z domu na randki powiedział. Tylko to trochę nierycerskie, \e twój kawaler cię nie złapał.Ja nie mogę.Zamiast mnie zbesztać, powiedział coś takiego.Spojrzałamna niego.Wyglądał na jakieś pięćdziesiąt parę lat, jeśli nie więcej.W \yciu bymgo nie posądziła o wymykanie się na randki. Byłem za daleko  mruknął speszony Max, tak\e zaskoczony szybkimiskojarzeniami lekarza. Następnym razem musisz ją zatem złapać, bo przy swoim szczęściu dowypadków jeszcze coś sobie złamie  stwierdził doktor i uśmiechnął się doniego ciepło.Muszę powiedzieć, \e wyciąganie cierni olbrzymią pęsetą jest takbolesne, jak średniowieczne tortury.Gdyby Max nie trzymał mnie mocno zaramiona, to chyba zerwałabym się z krzesła, na którym siedziałam, i uciekłabymgdzie pieprz rośnie.To gorsze ni\ zastrzyki! To gorsze ni\ złamanie nogi! Togorsze ni\ wszystko!!!Doktor razem z Maksem cały czas usiłowali zabawiać mnie rozmową, alew ogóle im to nie wychodziło.W którymś momencie Max zaproponował: A mo\e opowie nam pan o szpitalu, albo o ciekawych pacjentach?Od razu zwróciłam na to uwagę i muszę wam powiedzieć, \e nawet nachwilę zapomniałam o bólu. W zasadzie, to wszelkie informacje są ściśle tajne  odpowiedziałlekarz. Tak jak karty pacjentów?  spytał niby bezinteresownie Max. Tak, ale to nic ciekawego. A mo\na oglądać swoje karty, czy to te\ jest zabronione? pytał dalej Max. W zasadzie, to nie.Pacjent mo\e być tylko poinformowany o przebieguswojej choroby, ale nie ma wglądu do karty. Szkoda, pewnie za jakieś dwadzieścia lat śmiałabyś się z dzisiejszegowpisu  powiedział do mnie Max. Z czegoś tak bolesnego nigdy nie będę się śmiać  wydusiłam z siebie. Jeśli w takim tempie będą cię spotykały wypadki, to twoja karta zadwadzieścia lat nie będzie mieścić się w archiwum  zaśmiał się doktor.Skończyłem.Teraz jeszcze to obmyjemy i zało\ymy opatrunki, i będziesz mogłaiść do domu. Archiwum?  spytał zaciekawiony Max. To zebrała się cała bibliotekakart? Coś w tym rodzaju  odpowiedział lekarz. Tylko \e nikt ich nawet nieprzegląda.Zwłaszcza tych starych.Poza tym, komu by się chciało schodzić po nie do piwnicy?śadnego z nas nie rozbawił ten dowcip.Doktor się wygadał.Teraz ju\wiemy, gdzie szukać.Po zabanda\owaniu moich rąk (ciekawe, kiedy będę mogła ich normalnieu\ywać) doktor uśmiechnął się do mnie i dał mi lizaka. To za odwagę  za\artował. I uwa\ajcie, jak się razem wymykacie. Dobrze  odpowiedzieliśmy zakłopotani i wyszliśmy do poczekalni, wktórej zastał nas Aki.Prawdę mówiąc, mam wyrzuty sumienia, \e chcemy włamać się do tegoarchiwum [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl