[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co się zaś tyczy Beatrice, przypuszczam, że niektórzy mogli sądzić, że jejrównież nienawidziłam.Ci, którzy przedtem uznali, że zamordowałam rodziców.I uważają, że jestem obłąkana.- Cathy umilkła.- Może biorą mnie za wariatkę?W końcu zostałam wysłana do psychotera-peutki, czyż nie?Grace i tym razem zachowała milczenie.- O czym myślisz, Grace? - spytała Cathy.- O tym, że starasz się rozumować logicznie.Cathy podniosła się z ziemi.- Miałam dużo czasu na myślenie.I na ocenę sytuacji z punktu widzenia po-licji.- Wykonała kilka ćwiczeń rozciągających mięśnie.-Z punktu widzenia lu-dzi, którzy mnie nie znają.- Ale twoja ciotka dobrze cię zna - zauważyła Grace.- Tak myślałam.- Przestała się rozciągać.Wyraz roztargnienia znikł z jejoczu, a ton również uległ zmianie.Nagle ulotniła się również jej cała logika i Ca-thy z powrotem stała się zdumioną nastolatką.- Nie mogę uwierzyć, że mnie o tozapytała.- Jej dłonie zacisnęły się w pięści, a oczy wezbrały łzami.- Nie jestemwariatką, Grace.Jak ona mogła tak o mnie pomyśleć? Wiedziała, że zgadzały-śmy się z mamą i że Arnie był dla mnie wspaniały.Jak mogła pomyśleć, że mo-głabym ich skrzywdzić?Zaczął padać deszcz - ogromne, ciepłe krople, które w każdej chwili mogłyprzemienić się w strugi wody.Jednak Grace nawet nie drgnęła, jak gdyby byłaprzykuta do pniaka, na którym siedziała.- Przypuszczam, że ciotka wcale tak nie myślała, Cathy.- Musiała podnieśćgłos, aby przekrzyczeć odgłosy burzy.- Sądzę, że poczuła się zbita z tropu i mia-ła mętlik w głowie.- To samo mi powiedziała.- A zatem, pewnie tak było.RLT Przemoknięte do suchej nitki wróciły bez pośpiechu do domu.Fran-ces jużnie spała i czekała na nie.Odesłała Cathy, aby się wytarła się do sucha i przebra-ła, a gościowi zaproponowała herbatę.Był to pierwszy przyjazny gest, jaki zrobi-ła wobec Grace od czasu, kiedy zagroziła, że zabroni jej widywać się Cathy.Idoktor Lucca niemal entuzjastycznie przyjęła propozycję.- Jak, pani zdaniem, ona się miewa? - spytała Frances, nalewając herbatę dofiliżanek i podając gościowi jedną z nich.Mówiła zniżonym głosem i najwyraz-niej zależało jej na tym, żeby Cathy nie usłyszała.- Jest przygnębiona - odrzekła Grace.- Czy powiedziała pani, że rano wyprowadziłam ją z równowagi? -- Tak, po-dobno kazała jej pani przysiąc, że nie jest zabójczynią.Frances usiadła.Wyglą-dała na skrajnie wyczerpaną.I miała rozbiegany wzrok.- Nie powinnam była jej o to prosić.Dobrze o tym wiem.Ale.- Czuła pani, że musi to wiedzieć - podsunęła jej delikatnie Grace.Franceswymieszała herbatę.- Jezdziła do swojego domu.Dwa razy wybrała się tam samowolnie i nieuprzedziła mnie wcześniej.Dopiero potem się przyznała.- Po naszej wspólnej wizycie? - Grace była zdumiona.- Czy policja na to ze-zwoliła?- Nie sądzę.- Frances odłożyła łyżeczkę, nie przejawiała jednak zamiaru pod-niesienia filiżanki do ust.- Nawet jeśli policjanci wiedzieli, najwyrazniej nikt jejod tego nie powstrzymał.- Nie wyobrażam sobie, żeby mogli być nieświadomi tego faktu.Grace byłacałkiem pewna, że znali wszelkie poczynania dziewczynki.Nie miała cienia wątpliwości, że bacznie obserwowali każdy krok Cathy.Nicwyczuła ich obecności dzisiejszego popołudnia, gdy biegały, ale w końcu psy-chologowie nie byli najlepszymi ekspertami na świecie w upewnianiu się, czynikt ich nie śledzi.- Twierdziła, że nie weszła do środka - mówiła dalej Frances.- Podobno prze-siadywała tylko na podwórzu za domem.- Odniosłam wrażenie, że istotnie najlepiej tam się czuje.- A zatem, zdaniem pani, nie ma żadnego problemu?- A jak się pani wydaje?RLT - Ostatnio odnoszę wrażenie, że wszystko stanowi problem.- Pochyliła się doprzodu, całą swoją postawą wyrażając zmęczenie, i sięgnęła po filiżankę.- Wiem o narkotykach, jakie Broderick aplikował Marie i Cathy -powiedziałaGrace półgłosem, łudząc się, że przed powrotem dziewczynki do salonu otrzymakilka odpowiedzi.Frances znieruchomiała, podnosząc filiżankę do ust.Zadrżała jej ręka i kobie-ta zmusiła się, żeby ponownie odstawić naczynie na spodek.- Kto pani o tym powiedział?- David Becket.- Grace zauważyła, że na dzwięk tego nazwiska jej rozmów-czyni otworzyła szeroko oczy.- Rozmawiał ze swoim znajomym ze szpitala La-fayette w Tallahassee.Podobno Broderick podawał żonie i córce środki uspoka-jające.Wiem także o progestagenie i fenobarbitonie.- Umilkła.- Nie mam tylkopojęcia, dlaczego to robił.- Czy to ma jakieś znaczenie?- Sądzę, że tak.- Grace jeszcze bardziej zniżyła głos.- Wiem, że w środę masię odbyć pogrzeb i że trudno o bardziej niestosowny moment na zadawanie tegorodzaju pytań.Cathy jednak może mieć poważne kłopoty [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl