[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pora z tym skończyć, w końcu jestemWładcą! Wprawdzie w oddziale wiedział o tym tylko Egort, ale itak powinienem zachowywać się adekwatnie do swojej pozycji.203  Có\, zakupy trzeba będzie odło\yć do rana  westchnęła z\alem Khilayia, patrząc na cię\kie kłódki wiszące na drzwiachkramów. Najwyrazniej  wzruszył ramionami Ert  a na razie po-szukajmy zajazdu.Decyzja była ze wszech miar słuszna: wszyscy byli zmęczeni,a Len zasypiał na siedząco, co trochę mnie niepokoiło  gotówjeszcze spaść z siodła i kuruj go potem.Po zaczepieniu jednego z tubylców o średnim stopniu trzez-wości (mówił, ale niewyraznie) dowiedzieliśmy się, \e zajazd wewsi jest i to nawet du\y, poniewa\ jesienią i zimą odbywa się tujarmark, więc podli krwiopijcy.to znaczy, czcigodni wędrowcyznajdą tam schronienie.Gdy Ert zostawił w spokoju nieszczęsne-go pijaczynę, ja mimochodem wykasowałem mu wspomnienia onaszym spotkaniu.Pewnie rano i tak by nic nie pamiętał, alestrze\onego Stwórca strze\e.Wieś mogła mieć najwy\ej dwieście lat, gdyby była starsza,pamiętałbym ją, w tamtych czasach często tu zaglądałem.Domkiz rzezbionymi obramowaniami okien cieszyły oko.Dziwne: nielubię ludzkich miast, ale wsie i wioski kocham z całej duszy.Sąjakieś takie przytulne, czyste, swojskie.Co prawda, gnój i inneuroki gospodarstwa wiejskiego nadal pozostawały w mocy, ale\adna porządna gospodyni nie wylewa pomyj tu\ za progiemwłasnego domu.Gdyby to ode mnie zale\ało, zbudowałbym sobie mały domekz wysokim płotem i wrotami z cię\ką zasuwą, a potem cieszy-łbym się samotnością i wyrzucaniem ró\nych petentów ze swego204 suwerennego terytorium.Ech, niestety, takie szczęście raczej niejest mi pisane.Nie pozwolą mi tak po prostu cieszyć się \yciem.Kto? Raczej co  sumienie i poczucie obowiązku, które wisząnade mną niczym dwa głodne wampiry: jak tylko się zapomnę,od razu pogryzą do krwi.Zajazd mnie nie rozczarował: sympatyczny piętrowy budy-nek, sprawiający wra\enie, \e gospodarz poświęcał mu się bezreszty: odmalowany, wyremontowany, nie było nic, co mogłobyświadczyć o lenistwie czy niedbalstwie.Co prawda, znaczniebardziej ni\ zajazd interesowali mnie ci, którzy w nim przebywa-li: czułem przez skórę, \e los szykował mi kolejne ciekawe spo-tkanie.Do naszego zmęczonego i wygłodzonego towarzystwa pode-szła pulchna, uśmiechnięta jejmość, która od razu zaatakowałanas wylewną serdecznością, a\ poczułem się trochę nieswojomimo świadomości, \e ta otchłań \yczliwej troski wypływa zeszczerego serca.Zajęliśmy wszystkie wolne pokoje i czym prędzej zanieśliśmytam swoje rzeczy, zapewniając gospodynię, \e na pewno zej-dziemy na kolację i będziemy mogli docenić jej kunszt kulinarny.Miałem dzielić pokój z Kotem i Lenem  elf urządził regularnąhisterię, \e chce zostać ze mną, a nie swoim starszym bratem, cotego ostatniego wyraznie zniesmaczyło.Współlokatorzy w zu-pełności mi odpowiadali, choć, prawdę mówiąc, od tego spi-czastouchego dzieciaka wolałbym trzymać się z daleka: jeszczemi paskudnik wsadzi \abę do łó\ka.Nie, \ebym się bał płazów,ale znalezienie we własnym łó\ku czegoś śliskiego i zimnego tomarna przyjemność.205 Gdy pilnujący się mnie Len w końcu zszedł do wspólnej sali,Ert, który zdą\ył ju\ zatroszczyć się o konie, podszedł do mnie izakłopotany powiedział, \e Ae-Nariego nie ma w stajni.Takjakbym nie wiedział! Przecie\ sam puściłem to wredne bydlę,\eby sobie trochę pobiegało.Rano będzie stał przed gankiem ipatrzył na mnie wiernymi, podejrzanie niewinnymi oczami.Uspokojony rycerz dał mi kontrolnie po karku, \ebym go naprzyszłość nie denerwował, i popchnął mnie w stronę stołu, przyktórym ju\ siedzieli wszyscy nasi towarzysze.Wtedy poczułem, \e ktoś na mnie patrzy.To nie było wra\e-nie myśli czy obecności, lecz właśnie taksującego mnie spojrze-nia.Odwróciłem się powoli, płynnie, jakby niechcący dotykającrękojeści miecza.Mój ruch zauwa\yli pozostali członkowie od-działu i te\ zaczęli czujnie oglądać salę w poszukiwaniu zródłazagro\enia.W drzwiach stał wysoki mę\czyzna w ciemnym płaszczu zkapturem.Najwyrazniej dopiero co wszedł, bo dopadła go roz-trajkotana  cioteczka Ann , \ona właściciela zajazdu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl