[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bo i włosy ma pan jasne, i niebieskie oczy.Ale teraz widzę, że stano wi pan skrzyżowanie z Lapończykiem.Tak, tak, należy pan dokrótkogłowców - to mówiąc włożyła mi palce we włosy i dokładnie zbadała kształt mejczaszki.- Subnordyk.Tak, jest pan subnordykiem - powiedziała zdecydowanie.Z dna wąwozurozległo się wołanie:- Zaliczkal Patrzcie, co wyprawia Zaliczka! Jakiegoś faceta trzyma za głowę.Wyrwałem się z rąk dziewczyny i spojrzałein w głąb wąwozu.Stała tam gromadkamłodych ludzi z obozu antropologłcznego.Zaliczka zarumieniła się.Młodzi ludzie wołali w jej stronę:- Ech, Zaliczka, nie uwódz w lesie młodych panów.Zaliczka, nie podrywajchłopaków.Skonfundowana Zaliczka obciągnęła bluzeczkę na swej zapadniętej klatce piersiowej,poprawiła warkoczyki i zarumieniona dygnęła przede mną jak pensjonarka.- Moi koledzy są po prostu nieznośni - rzekła.- Niech pan nie zwraca na nich uwagi,Potem dodała:- Ja już sobie pójdę.Do widzenia panu.Zbiegła po stromej ścianie na dno wąwozu.Młodzi ludzie jeszcze przez chwilę bardzosię śmiali, a pózniej cała gromadka zniknęła w lesie.Zostałem znowu sam w swoim obozie.Aż do zmroku czytałem książkę, którązabrałem jako wakacyjną lekturę.Pózniej nadeszła noc - wyjątkowo cicha i bardzo pogodna.W taką noc wydaje się, że można usłyszeć trzask gałązki nawet z odległości kilkudziesięciukroków.Zanim wzeszedł księżyc, wąwóz i otaczający go las spoczywały w gęstym mroku.Siedziałem na materacu i patrzyłem w ów mrok, nadsłuchując i starając się przebić wzrokiemciemność.Wreszcie zrobiło mi się chłodno i czmychnąłem do przytulnego wnętrza namiotu.Nakrywając się kocem, rozmyślałem: Dziś chyba on jeszcze nie przyjdzie.Jeszcze jest za wcześnie, aby zjawił się tutaj,zwabiony wiadomością, że zamieszkałem właśnie w tym miejscu.Przybędzłe dopierowówczas, gdy zaintryguje go moja osoba i gdy cel mego pobytu w tej okolicy wyda mu siępodejrzany.Może stanie się to dopiero jutro lub nawet pojutrze, albo za tydzień?.Nawet niewiem, jak on wygląda? Może to nie jest on, lecz oni?.Czy zjawi się u mnie w dzień, czy w nocy? Zakradnie się do mnie czy przyjdzieotwarcie?Może nie będzie się zakradał, lecz właśnie zjawi się otwarcie pod byle jakimpretekstem i zacznie ze mną rozmawiać, podobhie jak to zrobiła Zaliczka?Czy zdołam poznać, iż to właśnie on? Czy potrafię dostrzec nie tylko jego, ale izbliżające się wraz z nim niebezpieczeństwo?Może to nie będzie on ani oni, lecz ona.A jeśli nie zjawi słę w ogóle? Jeśli czuje się tak pewnie, że moja osoba nie wyda musię podejrzaną, i w ogóle nie zwróci na mnie uwagi?.Za ścianą namiotu coś głośno zaszeleściło.Szelest powtórzył się nieco dalej, a potemznów bliżej.Odrzuciłem okrywający mnie koc.Chwyciłem w palce długi, kuchenny nóż dokrajania chleba.To była moja jedyna broń.Uniosłem się na łokcłu i przytajając oddech w piersiach, nasłuchiwałem.Dokoła namiotu był las i ciemność nocna nieco już rozświetlona blaskiem księżyca.Cisza.Słyszałem tylko łomot własnego serca. Może to właśnie on już przyszedł? Czai się w pobliżu mego namiotu? - rozmyślałemgorączkowo.- Postąpiłem nieopatrznie rozbijając obóz w takim pustkowiu.Nikt nieusłyszałby nawet mego wołania o ratunek.Cisza.Ostrożnie przysunąłem twarz do celuloidowego okienka w namiocie.Zobaczyłemstromy stok wąwozu pogrążony w ciemności nocnej.Nic się tam nie ruszało.Może więcszelest był tylko złudzeniem?Nagle drgnęła leciutko ściana namiotu.Jakby ktoś głośno oddychał, przyczajony tużobok.Jakby coś węszyło.Po chwili trzasnęła gałązka, ale już nieco dalej ode mnie.Płótnościany namiotowej wyprostowało się.Ostrożnie podczołgałem się do drzwi.Bezszelestnie rozsunąłem błyskawiczny zamek.Wyjrzałem na dwór.W pobliżu namiotu zamigotały przede mną dwie pary fosforyzujących oczu.Usłyszałem głęboki, ponury pomruk.Psyl Dwa ogromne owczarki alzackie wpatrywały się we mnie, stojąc zaledwie o pięćkroków od namiotu.Patrzyły na mnie z nienawiścią, przekonywały mnie o tym ich błyszcząceoczy, raz po raz obnażane kłyr pomruk dobywający się z psich gardeł.Przyklęknąłem, trzymając kurczowo w dłoni nóż kuchenny.Czekałem, aż psy rzucąsię na mnie.Mierzyliśmy się spojrzeniami, ja - pozostając w rozchylonych drzwiach namiotu,a one - naprzeciw mnie, tuż przy krawędzi wąwozu.Nagle psy przyczaiły się, chyba do raptownego skoku.Pomruk stał się głośniejszy ibardziej wściekły. Uderzą na mnie - pomyślałem ściskając nóż.Ale one po prostu położyłysię.Najpierw zgięły przednie łapy, a pózniej tylne i spoczęły naprzeciw mnie, z mordami naprzednich łapach.Wpatrywały się wciąż we mnie, nie przestały jednak warczeć.Wydawałosię, jakby na coś czekały.Rozejrzałem się dokoła.Gdzieś w pobliżu musiał być chyba właściciel tych psów.Ostrożnie zrobiłem krok naprzód.Psy podniosły pyski i znowu zawarczały.Zagwizdałem na nie cichutko i melodyjnie.Przekrzywiły łby, przysłuchując się memugwizdaniu.Potem jeden z psów zaczął na mnie szczekać.Zerwał się przy tym na nogi i krążyłwokół namiotu.W lesie zagwizdał ktoś rozkazująco.I obydwa psy rzuciły się w las.,,A więc był znimi jednak jakiś człowiek? - pomyślałem.Psy zniknęły w lesie bezszelestnie jak duchy.Nastała eisza, można było sądzić, żewszystko to, co zdarzyło się przed chwilą, było przywidzeniem.Lecz sen mnie odbiegł.Nie miałem odwagi położyć się w namiocie.,,Kto wie, czy ówczłowiek z psami nie krąży w pobliżu mego obozu? Po co tu przyszedł? Czy zjawił się, abymnie podpatrywać? Nie,.chyba nie o to mu chodziło, skoro wypuścił psy.Być może pragnąłmnie tylko nastraszyć.A jeśli tak, to byłżeby to właśnie on?Siadłem na trawie i zapaliłem papierosa.Siedziałem tak z godzinę, może nawet dłużej.Ponieważ zrobiło mi się chłodno, przyniosłem z namiotu koc i okryłem się nim.Noc zdawała się bardzo długa.A las nocą jest chyba bardziej hałaśliwy niż za dnia.Wkrzakach słychać nieustanny chrobot, w trawach coś ciągle szeleści, czasami rozlegnie sięłomot wysoko w gałęziach drzew.Niekiedy słychać jakby głośne tąpnięcia, piski, uderzenia.Inigdy nie wiadomo - czy ów chrobot sprawiają robaki, czy skrada się ktoś po trawie.Upadłaszyszka z drzewa, czy ktoś potknął się o wystający korzeń?Z początku bardzo uważnłe wsłuchiwałem się w te wszystkie odgłosy leśnej nocy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- (18) Szumski Jerzy Pan Samochodzik i... Bursztynowa Komnata tom 1
- Choroby zakaŸne zwierzšt domowych z elementami ZOONOZ pod red. Stanisława Winiarczyka i Zbigniewa Gršdzkiego
- 97 Pan Samochodzik i Castrum Doloris Jakub Czarny
- PS102 Pan Samochodzik i Biblia Lutra Jakub Czarny
- PS77 Pan Samochodzik i Zamek w Chęcinach Tomasz Olszakowski
- (51) Niemirski Arkadiusz Pan Samochodzik i ... Krzyż lotaryński
- (35) Niemirski Arkadiusz Pan Samochodzik i ... Europejska przygoda
- PS30 Pan Samochodzik i Arsen Lupin t.2 Niemirski Arkadiusz
- PS99 Pan Samochodzik i Bractwo Dębu Marek Żelech
- PS35 Pan Samochodzik i Europejska Przygoda Niemirski Arkadiusz
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alter.htw.pl