[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaskoczyła go od tyłu.Widziałem, jak jego twarzpobladła, a szczęki zaciskają się nerwowo, gdy usłyszał za swoimi plecami jej obecność.- To ty zabiłeś mojego dziadka - wyszeptała złowróżbnie, a oczy zaświeciły jej żądzązemsty.- Zapłacisz za to, draniu.- Kinga? - wyrwało się Baturze.- Mówiłem ci, żebyś zawsze odbezpieczała broń.Wunderalp próbował wykorzystać ten moment, ale Kinga szybko odciągnęła kurek. - Nie ruszaj się, morderco - warknęła groznie.- Rzuć w moją stronę pistolet! Szybko!Wunderalp niechętnie pozbył się broni.- Kinga, rozwiąż mnie - rzucił błagalnie w jej stronę Jerzy.- Cicho - syknęła na niego dziewczyna.- Mówiłeś, że pomożesz mi w sprawie mojegodziadka, a tobie chodziło tylko o skarb.Jesteś łobuzem!- Masz rację, Kingo - wtrąciłem.- Jerzego interesują głównie skarby.Oszukał cię, jakczyni to zresztą z każdą niewiastą.Byłaś tylko pionkiem w jego grze.- Nie słuchaj go! - ryknął Batura.- Domyślam się, że tłumacz Smirnovitz, do którego poszłaś z kopią listu Milewskiegojest zaprzyjaznionym z Jerzym draniem.Jak tylko zwietrzył interes, dał mu znać.Przypadek?I wtedy zjawił się nieoczekiwanie piękny książę, to jest Jerzy Batura, ze stosem obietnic ideklaracją pomocy.- On chce nas poróżnić, Kingo - wycedził przez zęby Jerzy.- Nie rozumiesz? Uwolnijmnie.Jeśli uwolnisz Pana Samochodzika, trafisz ze mną za kratki.Będę zeznawał przeciwkotobie.Jak mnie teraz uwolnisz, mamy szansę uciec do Włoch.Nie masz wyjścia.Kinga zrobiła dwa kroki w jego stronę.- Jak pan wpadł na to, że współpracuję z Batura? - zapytała mnie z ciekawości, całyczas celując w Wunderalpa.- Grupa włoskich turystów zrobiła na godzinę przed włamaniem do muzeum zdjęcieeksponatów w sali, w której znajdowało się krzesło z pałacu Milewskiego - odparłem.- Najednym z nich przypadkowo uwiecznili cię rozmawiającego z Batura.Mam to zdjęcie whotelu.Ale podejrzewałem już ją wcześniej.Pamiętacie, jak Kinga zobaczywszy mniepierwszy raz na przystani w Rovinju rzekła:  Nie jest pan taki stary, jak sobie wyobrażałam.Skąd mogła wiedzieć, jak wyglądam? Paweł z pewnością nie przedstawił mnie jako ledwozipiącego starca.Odpowiedz jest banalna: to Batura nagadał jej o mnie.Wielokrotniesugerował mi, że powinienem pójść na emeryturę.Zresztą to on uderzył mnie w twarz natyłach Muzeum Miejskiego zaraz po kradzieży krzesła.Zrobił to jednak za delikatnie.Zwykłyzłodziej rąbnąłby mnie z całej siły albo wyciągnął nóż.Ale przecież Jerzy mnie znał i wziąłpoprawkę na naszą  znajomość.Uderzył tak, aby nie wyrządzić krzywdy, ale skutecznieuniemożliwić pościg.A zatem to właśnie ten epizod na przystani z Kingą spowodował, że zapaliło się wmojej głowie  alarmowe światełko.Zresztą takich akcentów było więcej, jak chociażbyuwaga dziewczyny na temat Pameli, że  za łatwo wierzę kobietom.O moich słabościach do pięknych kobiet mogła dowiedzieć się wyłącznie od Batury.A przecież, gdy kilka dni temu przeglądałem zdjęcia zrobione przez Pawła nawiedeńskim cmentarzu, myślałem, że Batura śledził Kingę.Prawda była jednak taka, że on znią przyjechał na cmentarz.Bo to ona była jego szpiegiem.Ona wiedziała, kto jest złodziejemkrzesła z muzeum.Przecież Kinga Pollock w chwili kradzieży nie zareagowała tak jakpowinna to uczynić osoba niewinna na alarm dochodzący z muzeum.Panna Pollocknajspokojniej w świecie udała się do kawiarni, podczas gdy ja wiedziony ciekawościąpobiegłem natychmiast w kierunku wyjącego alarmu.Dobrze zrobiłem, że nie wtajemniczyłem dziewczyny w moje plany i odkryciapoczynione ostatnio na Istrii.Nie dość na tym! Ja nawet zabawiłem się w pewną intrygę, amianowicie sprowokowałem Baturę do zaaranżowania tego spotkania, mówiąc Kindze, żeznam miejsce ukrycia skarbu.Kinga natychmiast o tym doniosła, zaś Batura połknął haczyk inapisał do mnie liścik z propozycją spotkania na wyspie.A nasza Kinga ów liścik podrzuciłapod drzwi mojego pokoju.Tylko ona mogła to zrobić.- Ale dlaczego wziął mnie pan tutaj ze sobą i dał się wymanewrować? - spytała Kinga.- Przecież wiedział pan, że jestem jego przeciwnikiem i współpracuję z Batura.To bez sensu.- A kto powiedział, że dałem się wymanewrować? - uniosłem brwi ku górze.- Możeto wy zostaliście wymanewrowani?- O czym pan mówi?- Proszę się obejrzeć za siebie.Kinga obejrzała się dyskretnie za siebie, celując cały czas w Wunderalpa, ale to cozobaczyła sparaliżowało ją do tego stopnia, że lufa pistoletu natychmiast opadła niżej.Za nią stała z wycelowanym rewolwerem Pamela.- Inspektor Interpolu Pamela Clare - powiedziała pewnym, wyrobionym głosem, takdalece różnym od tego, jaki pamiętałem z rejsu transatlantykiem.- Rzuć broń, dziewczyno inie rób głupstw.Panie Wunderalp, czy jak pan woli Kurcie Steinbeck, stój spokojnie i unieśręce do góry.O tak, dobrze.A ty, dziewczyno, podejdz do pana Tomasza i uwolnij go.- Co tu się dzieje? - jęknął Batura.- Panna Clare od naszego wyjazdu z Rovinja była ukryta w bagażniku wehikułu -poinformowałem go.- Sztuczka stara jak świat.Kinga parsknęła ze zdenerwowania i zaczęła odwiązywać więzy oplatające mojenadgarstki.I nagle od strony brzegu zawarczał silnik dużej motorówki.Nasze spojrzeniaodruchowo powędrowały w tamtym kierunku i ten właśnie krótki moment nieuwagi wystarczył Wunderalpowi na wykonanie desperackiego skoku w pobliskie krzaki.Dosłowniew ciągu sekundy ten człowiek zniknął z polany niczym pantera.Pamela z początku nie wiedziała co ma robić: czy gonić Wunderalpa, czy zająć sięBatura i Kingą.Opanowała się jednak i doskoczyła do Kingi.Odplątała mnie sprawnie iszybko związała Kingę.Niestety, w ten sposób straciliśmy cenny czas [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl