[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak było aż do pierwszej połowy XVI wieku, kiedy to hiszpańscy zdobywcyopanowali, w latach tysiąc pięćset trzydzieści sześć - trzydzieści osiem, niemal całą dzisiejsząKolumbię.Powodowała nimi żądza zdobycia złota.Chcieli napełnić nim skarbce królów, a przy okazji sami się wzbogacić i dzięki temu posiąść władzę nad innymi.Od czasówKolumba raz po raz obiegały Hiszpanów legendy o ogromnych złotych skarbach,znajdujących się w dzisiejszej Ameryce Południowej.Ale najbardziej przemawiająca dowyobrazni i najbardziej kusząca awanturników stała się legenda o istniejącej gdzieś na tereniedzisiejszej Kolumbii Krainie Złota zwanej El Dorado.Opowiadano, że w pewnymtajemniczym miejscu złoty bóg Dorado ubrany od stóp do głowy w złotą biżuterię, raz w rokuzanurzał się w świętym jeziorze, a tysiące zebranych na brzegu Indian rzucało mu napożegnanie dziesiątki tysięcy złotych ozdób.Odnalezć to miejsce, wydobyć z niego zatopioneskarby - oto co przyświecało setkom uzbrojonych Hiszpanów, gdy, nie bacząc na głód,choroby, nieprzychylny klimat i ogromne góry - wszerz i wzdłuż przemierzali Kolumbię itorturowali schwytanych Indian, aby zmusić ich do wskazania Krainy Złota.Niestety, nikt nigdy nie trafił do El Dorado.Mimo to statki wracały do Hiszpaniiobładowane skarbami zrabowanymi ze świątyń indiańskich i starych grobowców.W Europie,nie bacząc na urodę i misterne wykonanie złotych wyrobów, przetapiano je na sztaby i namonety z podobiznami królów.Los jednak potrafił niekiedy mścić się na konkwistadorach zaich okrucieństwo, za zachłanną żądzę zdobycia bogactwa.Niektóre ze zrabowanych wyrobówokazywały się stopem niewielkiej ilości złota ze srebrem i miedzią, czyli tak zwaną tembaga.Indianie znali bowiem technikę pociągania powierzchni metalu sokiem pewnej rośliny, którejkwas rozpuszczał warstwę miedzi i czynił ją podobną do ciemnego złota.I tak oto niejedenzdobywca, który mienił się już bogaczem, ponieważ zrabował mnóstwo indiańskichprzedmiotów, raptem stawał się żebrakiem.Rozkopywanie starych, indiańskich grobów i poszukiwanie złotych skarbów trwało ażdo początku XX wieku.Po konkwistadorach przyszła kolej na poszukiwaczy skarbów.W tensposób dziesiątki tysięcy przepięknych ozdób i innych przedmiotów, wykonywanych rękamiutalentowanych rzemieślników, przetopiono w piecach albo sprzedano do innych krajów,niszcząc bezcenne ślady kultury indiańskiej.Aż wreszcie Julio Caro i dr Luis Angel Arangozorganizowali w tysiąc dziewięćset trzydziestym dziewiątym roku, przy Banku RepublikiKolumbijskiej, Muzeum Złota.W tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym ósmym roku muzeumprzeniesiono do specjalnego budynku, wyposażonego w sale wystawowe, gdzie zgromadzonopiętnaście tysięcy zabytków sztuki złotniczej dawnych mieszkańców Kolumbii.Jest to jedynataka kolekcja na całym świecie.Można tam zobaczyć misternie wykonaną figuralnąprzykrywkę do naczynia, pektorał z Restrepo z ornamentami na brzegach i maską pośrodku,wspaniały naszyjnik, składający się aż z czterdziestu ośmiu malutkich częściprzedstawiających stylizowane krokodyle, złotą butelkę - jeden z najbardziej znanych wyrobów złotnictwa kolumbijskiego, i barkę symbolizującą legendę o El Dorado - na barcewyładowanej złotem i szmaragdami płynie wódz i naczelnicy.Tej ogromnej ilości eksponatów nie jest się w stanie pokazać od razu zwiedzającym,nawet w ogromnym muzeum pełnym dużych sal wystawowych.%7ładne zresztą muzeum naświecie nie eksponuje całego swojego bogactwa, ale od czasu do czasu urządza wystawyspecjalistyczne, poświęcone jakiejś ciekawej grupie zabytków.Dlatego każde muzeumposiada magazyny, które wciąż uzupełnia coraz to nowymi skarbami.Nie do sal wystawowych, a właśnie do magazynów Muzeum Złota dostali sięwłamywacze i zrabowali stamtąd przedmioty, które miały być eksponowane na kolejnychwystawach.Jak teraz odnalezć owych włamywaczy? W jaki sposób wpaść na ich trop? Jakimisposobami odzyskać przedmioty bezcenne nie tylko dla Kolumbii, lecz dla całej światowejkultury?Te i podobne pytania zadawałem sobie aż do rana podczas ostatniej nocy spędzonej whotelu Hilton.Gazety kolumbijskie, które zostawił mi dyrektor Marczak, podawały pełny spisskradzionych rzeczy i liczne ich fotografie.Starałem się utrwalić w pamięci najcenniejsze inajpiękniejsze z tych skarbów, zapamiętać ich wygląd na podstawie fotografii gazetowych.A rankiem wraz z panną Florentyną bardzo starannie przejrzałem swoje rzeczy,posegregowałem je na te, które będą mi nieodzowne, i na takie, bez których mogę się obejść.Te ostatnie ułożyłem w walizce - miała ona odlecieć samolotem do Paryża i tam na lotniskuOrly pozostać tak długo, aż się po nią sam zgłoszę.Rzeczy niezbędne (wśród nich Biblię odConnora) włożyłem do torby podróżnej.Panna Florentyna domyślała się, że z tą torbązamierzam umknąć z lotniska tuż przed odlotem naszego samolotu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl