[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był ojcem mojej matki.Zniszczyła jego życie tak samo jak swoje, kiedy poślubiła mojegoojca, ale czy jej upór w ostatecznym rozliczeniu tak bardzo różnił się od jego skazanej na porażkęszarży? Czy ona również nie postawiła się w sytuacji bez wyjścia?Sama Eskar nie była zdolna zrzucić go na ziemię.Trzy współdziałające smoki w końcu gopodpaliły, a i wtedy utrzymał się w powietrzu dłużej, niż wydawało mi się to możliwe.Kiedy Eskar w końcu odgryzła mu głowę, był to raczej cios miłosierdzia niż zwycięstwo.Patrzyłam, jak ciało mojego dziadka opada spiralą, jasne niczym kometa, i płakałam.Odwróciłam się z powrotem w stronę otworu jaskini, oczy mnie piekły, dłonie i twarz miałamzmarznięte, a w piersiach czułam straszliwą pustkę.Kiggs i Glisselda stali razem, obojewpatrywali się we mnie z niepokojem, ale udawali, że tego nie robią.W cieniach za nimi stałLars, o którym prawie zapomniałam.Zbielałymi palcami ściskał dudy. Fino  powiedział, kiedy spojrzałam mu w oczy  co zię stało z Abdo?Smok, którego trzymał się Abdo, został podpalony i utracił głowę.Nie widziałam wielkiejnadziei. Nie mogę go odszukać, Lars  powiedziałam.Myśl o sięgnięciu umysłem po dłoń Abdo i natrafieniu na pustkę przerażała mnie. Nie moszesz czy nie chcesz? Nie chcę!Lars posłał mi wściekłe spojrzenie. Srobisz to! Jesteś mu to finna! Dał ci fszystko, i chętnie! Snalazł drogę w dół po murze, szuciłsię na tego smoka, srobił fszystko, o co prosiłaś i fięcej.Snajdz go! A jeśli go tam nie ma? To snajdziesz go go w Niebiosach, ale snajdziesz go.Skinęłam głową i ruszyłam przez śnieg w stronę Larsa.Kiggs i Glisselda rozstąpili się,żeby mnie przepuścić.Mieli szeroko otwarte oczy. Przytrzymaj mnie, dobrze?  powiedziałam do Larsa, który w milczeniu objął mnie wolną rękąi pozwolił, bym oparła głowę o jego pierś.Zamknęłam oczy i sięgnęłam.Od razu odnalazłam Abdo.Przytomny, właściwie cały i zdrowy, siedział na czymś, co napierwszy rzut oka wydawało się wyspą pośrodku rzeki.Przybliżyłam się w wizji.Abdo pomachałdo mnie, uśmiechając się przez łzy, i dopiero wtedy zorientowałam się, na czym siedzi.To był Orma.Abdo, ten smok żyje, czy nie?  krzyknęłam, ale chłopiec nie odpowiedział.Może nie wiedział.Zatoczyłam krąg.Pierś Ormy się unosiła  czy to był oddech? Tłumy ludzi zgromadziły się nabrzegach rzeki, krzycząc i machając pochodniami, ale za bardzo się bali, by do niego podejść.Spadł na nich cień i rozproszyli się z krzykiem.To była Eskar  wylądowała na plaży i opuściłagłowę w stronę mojego wuja.Z ogromnym wysiłkiem uniósł głowę i dotknął nosem jej nosa. Abdo żyje  wychrypiałam, wracając. Jest w rzece z wujem Ormą.Musiał w locie zmienićsmoki.Lars uścisnął mnie i pocałował w czubek głowy, zaraz jednak zapanował nad swojąwylewnością. A wuj?  Rusza się.Niedobrze z nim.Jest tam Eskar, zajmie się nim.Miałam nadzieję, że to zrobi.Czy naprawdę przestała być Cenzorem? To ona zmusiła wuja doopieki nad Basindem.Czy wiedziała, kim był? Płakałam w kamizelę Larsa.Na moim ramieniu spoczęła inna dłoń.Księżniczka Glisselda podała mi chusteczkę. Czy to są te twoje potężne zdolności?  spytała. Możesz widzieć w myślach swoichtowarzyszy? Czy to tak mnie odnalazłaś? Ona wizi tylko inne półsmoki  powiedział Lars, niepotrzebnie piorunując ją wzrokiem. To są jeszcze inne półsmoki?  wyszeptała Glisselda z szeroko otwartymi oczyma. Mise  powiedział Lars. Ja.Księżniczka pokiwała powoli głową, z namysłem marszcząc czoło. I ten porfiriański chłopczyk.To o nim rozmawiacie, prawda?Kiggs pokręcił głową, chodząc po jaskini. Mógłbym uwierzyć, że jest jeden na świecie, ale troje? Czworo, wliczając panią Okrę  poprawiłam go zmęczonym głosem.Równie dobrze mogłamujawnić wszystkich, choć miałam przeczucie, że pani Okra się zirytuje. W sumie mogłoby nasbyć siedemnaścioro, jeśli uda mi się zlokalizować pozostałych. Osiemnaścioro, jeśli odnajdęJannoulę albo ona mnie.Wydawało się, że Glisselda jest pod wrażeniem, ale Kiggs miał minę, jakby tego nie kupował. Słyszałeś, jak Basind nazywa Ormę moim wujem  powiedziałam mu. Pamiętasz, jakmyślałeś, że go kocham, jak miałeś dosyć zgadywania? Oto w końcu masz swoje wyjaśnienie.Kiggs z uporem kręcił głową. Po prostu nie mogę.Twoja krew jest czerwona.Zmiejesz się i płaczesz jak wszyscypozostali.Wydawało się, że Lars urósł, górował nade mną opiekuńczo.Położyłam mu dłoń na ramieniu ipowiedziałam w umyśle: Już czas.Poradzę sobie.Książę i księżniczka gapili się na mnie, zahipnotyzowani tym, jak wiele rękawów i wiązańmusiałam rozwiązać.Uniosłam w ich stronę odkrytą rękę.Promienie słońca odbijały się od spiralisrebrnych łusek.Wiał lodowaty wiatr.Nikt się nie odzywał.Kiggs i Glisselda się nie ruszyli.Nie patrzyłam na nich, nie chciałam odczytać licznych wyrazówodrazy, jakie musiały malować się na ich twarzach.Poprawiłam ubiór, odchrząknęłam iwychrypiałam: Powinniśmy wrócić do środka i sprawdzić, kto jeszcze żyje.Królewskie rodzeństwo cioteczne wzdrygnęło się, jakby budząc się ze straszliwego koszmaru, ipośpieszyło w głąb jaskini, przede mną i z dala ode mnie.Lars objął mnie ramieniem.Wspierałam się na nim przez całą drogę do zamku, płacząc w połowie nad Ormą, a w połowienad sobą.35Kiedy wróciliśmy, w pałacu panowało zamieszanie, gdyż wszyscy szukali Glisseldy  nikt pozanami nie wiedział, gdzie się podziała.Wyszła z tunelu jako zmęczona, zmarznięta i przestraszonadziewczyna, ale w krótkiej chwili, zanim jeszcze poznała los matki i babki, przybrała królewskąpozę i uspokajała spanikowanych dworzan oraz przerażone głowy państwa.Księżniczka Dionne nie przeżyła nocy.Królowa wciąż trzymała się przy życiu, ale ostatkiem sił.Glisselda pośpieszyła na górę, by być przy babce.Kiggs poszedł prosto do strażników, żądając raportów i upewniając się, że płynnie przejdą doobowiązków tego dnia.Zatrzymali Basinda  Kiggs uznał, że przyda mu się solidne przesłuchanie,i odszedł pośpiesznie.Larsa i mnie pozostawiono samym sobie.Bez słowa wziął mnie za ramię i poprowadził przez labirynt korytarzy, aż dotarliśmy do drzwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl