[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Kiedy się nad tym dobrze zastanowić, jest u nas dość dużo wolnegomiejsca - odparła z powagą Jeannie, choć pytanie Jessiki było czysto retoryczne.- Jednak teraz muszę wiedzieć, co chce pani zrobić z tym.- Wskazała ręką naplik leżących na stole listów.- Ty mi powiedz - odparła z ciężkim westchnieniem, zdając sobie sprawę,że na część z nich będzie musiała odpisać osobiście.- Cóż, jest tu list od dwóch pracowników socjalnych, którzyskomponowali dla nas piosenkę i chcą ją zaśpiewać na otwarciu wystawy.Jestteż propozycja pielęgniarek jednego ze szpitali, by wystawić krótką pantomimę.- 59 -SR Jakaś kobieta pyta, jak wysokie mamy sufity, bo przygotowała dla naskinetyczną rzezbę.A jeden pan chce dokładnie znać nasze zabezpieczeniaprzeciwpożarowe, gdyż jego praca jest - cytuję dokładnie - wyrazem  mojegoosobistego oburzenia na sposób, w jaki społeczeństwo spycha chorychpsychicznie na obrzeże ludzkiej egzystencji, co między innymi znajduje wyrazw używaniu ognia jako środka artystycznej ekspresji".- Nie! Jeannie, ty się tym zajmiesz.- W żadnym wypadku.- Kobieta zdawała się być urażona tą propozycją.-Osobiście podoba mi się pomysł pielęgniarek, ale sądzę.- Sądzisz dobrze - powiedziała szybko Jessica.- Cała reszta musi odpaść.Nie mamy na wszystko miejsca - wyjaśniła, widząc rozczarowanie w oczachtowarzyszki.Jeannie uśmiechnęła się, jakby udało jej się zrobić doktor Balfourdoskonałego psikusa.- Jeśli napisze pani te listy jeszcze dziś, przepiszę je na maszynie i wyślęjutrzejszą pocztą.- Doskonale.Zostaw je u mnie - Jessica zrobiła dobrą minę do złej gry.Już przy drzwiach Jeannie zatrzymała się na chwilę i odwróciła w stronęlekarki.- Mam nadzieję, że to nic złego, ale Rose pomaga mi trochę w tymwszystkim.- Rose? - Jessica zmarszczyła brwi, usiłując skojarzyć imię z osobą.- To nowa pacjentka doktora Jamesa.Przedawkowała narkotyki.- Ach, tak.Przypomniała sobie kobietę, która przychodziła na oddział dzienny kilkarazy w tygodniu.Nieco otyła, w średnim wieku, nikomu nie potrafiła spojrzećprosto w oczy.Praca z Jeannie z pewnością dobrze jej zrobi.- Wydawało mi się, że dzięki temu będzie mogła choć przez chwilępomyśleć o czymś innym - mruknęła pod nosem Jeannie i wyszła.- 60 -SR Zaraz po jej wyjściu przyszła Shona Whyte, której ciąża prawie dobiegałakońca.Jej ginekolog, Archie Duff, wspierał ją przez ostatnie miesiące z takimpoświęceniem, że Jessica nie mogła wyjść z podziwu.A teraz został już tylkotydzień.- Wyglądasz doskonale.- Jessica z westchnieniem ulgi opadła na fotel wsalonie Val i zrzuciła buty z nóg.Tym razem mogła to powiedzieć z absolutnieczystym sumieniem.Val była w siódmym miesiącu ciąży i wyglądała naprawdęświetnie.- Natomiast ja nie mogę tego powiedzieć o tobie.Wyglądasz, jakbyś byławykończona.Tak dużo pracujesz?Jessica potrząsnęła głową, zastanawiając się, co odpowiedzieć, by niezdradzić przyjaciółce tego, co działo się w jej sercu.Przeraził ją fakt, że Valzauważyła w jej wyglądzie jakąś zmianę.Miała nadzieję, że inni nie są takbystrymi obserwatorami jak jej szefowa.- Jestem trochę przemęczona, to wszystko.Wystawa zajmuje mi więcejczasu, niż przypuszczałam i.- Opowiedz mi o niej.Mike mówił, że.- Mike?Powiedziała to ostrzejszym tonem, niż zamierzała.Val od razu wyczułasubtelną zmianę w jej głosie.- A więc tak to wygląda - dokończyła z domyślnym uśmiechem.- On teżbył trochę spięty, gdy wspomniałam o tobie.- Doprawdy? Między mną a Michaelem Knightem nic nie ma.Nie wiem,co ci przyszło do głowy.- On też tak powiedział - wyznała z szerokim uśmiechem.- Dlatego jakośw to nie wierzę.Zupełnie nieoczekiwanie Jessicę opuściła ochota do sprzeczki i jej oczywypełniły się łzami.- 61 -SR - Jessie.! Co się stało? - Val była naprawdę mocno przerażona.- Lepiejopowiedz mi od początku.Nawet kiedy potrząsała głową, zbierając się, by wszystkiemu zaprzeczyć,ze zdumieniem odkryła w sobie gwałtowną ochotę podzielenia się z kimśswoimi uczuciami.Oczywiście nie chciała rozmawiać o wszystkim, ale czyjeśobiektywne zdanie o Mike'u bardzo by jej pomogło.Pociągając nosem imrugając szybko oczami, by łzy nie popłynęły jej po policzkach, opowiedziałaprzyjaciółce skróconą wersję wydarzeń.Zaczęła od wypadku z samochodem,potem wspomniała o nocy w hotelu, a skończyła na upadku Mike'a ze schodów.Zawahała się, przypominając sobie, czym skończyła się ta historia.Czyżby miałto być pierwszy i ostatni pocałunek, którym obdarzył ją Mike?- Mów dalej - głos Val przerwał tok jej myśli.- Co?- Opowiedz mi o tym, co spowodowało, że przestałaś mówić, i dziękiczemu masz taką wniebowziętą minę.Z płonącymi policzkami opowiedziała o pocałunku Mike'a i o swoimprzekonaniu, że doktor Knight jej unika.Val skwitowała to wybuchem śmiechu.- Biedny Mike! Nic dziwnego, że miał taką niepewną minę.- Jak to  biedny Mike"? A ja? To przecież ja nie wiem, o co w tymwszystkim chodzi!- Rzeczywiście, to widać.Jeden krok do przodu i dwa w tył.- Powiedziałabym raczej krok do przodu, a każdy następny to tylko niezrealizowany zamiar - powiedziała, przypominając sobie jego ostatniezachowanie.- Z czego się teraz śmiejesz?- Z trafności twojego opisu.Mike dokładnie tak się zachowuje.- Tyle to i ja wiem.Może poradziłabyś mi, co z tym fantem zrobić?- 62 -SR - Chyba nie potrafię ci pomóc.Jedno jest pewne: Mike nie lubibezradnych kobiet, a jak na razie dałaś mu się poznać tylko ze swej ciemniejszejstrony.Jessica pomyślała, że Val mogłaby okazać jej więcej współczucia.Mówiąc szczerze, była tym wszystkim dziwnie rozbawiona.- Jeśli ci to pomoże, zdradzę ci pewną tajemnicę - odezwała się cicho Val,skupiając na sobie uwagę Jessiki.- Mike ma poważne trudności w ignorowaniutwojej osoby.Mój instynkt podpowiada mi, że mocno zalazłaś mu za skórę imusi bardzo się starać, by zwalczyć w sobie zainteresowanie, jakie w nimrozbudziłaś.Początkowo Jessica nie była do tego całkiem przekonana, ale kiedywychodziła od Val, miała znacznie lepszy nastrój niż przed kilkoma godzinami.No i oczywiście musiała dużo przemyśleć.Kiedy szła korytarzem, Graham złapał ją za ramię i bezceremonialniewciągnął do pokoju lekarskiego.- Co, do diabła.? - zaczęła obrażonym tonem, wyrywając sięgwałtownie.Jednak coś w wyrazie jego twarzy sprawiło, że się uspokoiła.Najwyrazniej coś się wydarzyło.- Chodzi o Hughie'ego - poinformował ją, łapiąc oddech.- Właśniedzwoniono z policji.- Z policji?! - wykrzyknęła, w jednej chwili zapominając o złości.Czegośtakiego się nie spodziewała.- Są w mieszkaniu Hughie'ego.Rano nawymyślał sąsiadom, a terazzabarykadował się i nie chce nikogo wpuścić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl