[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przepraszam, Sean, szczerze.- W porządku - powiedział, wziął ją pod rękę i poprowadził do drzwi wyjściowych.- A teraz copowiesz, moja pani, na spacer po bardzo.hm, nieangielskich ogrodach pani ojca? Nie widziałemich jeszcze, a jeśli pamiętasz, wtedy przy kolacji, obiecałaś mnie po nich oprowadzić.Byłaś zbytzajęta marrtwieniem się i doglądaniem lana, jak sądzę.- Z przyjemnością, sir - odpowiedziała wytwornie, dopaasowując się do tonu swego towarzysza, iruszyli do ogrodu.Gdy szli żwirowymi ścieżkami, ciesząc oczy widokiem wielobarwnych kwiatów, miejscamiocienionych zielonymi liśćmi, rozmawiali swobodnie o wielu sprawach.Okazało się, że obojeuwielbiają zwierzęta, poczynając od koni, aż po psy.Oboje mieli w dzieciństwie swojegoulubieńca.Sean miał irladzkiego wilka o imieniu Lacey, a Ariana królewskiego spaniela, wabiącegosię Lady.Oboje też kochali morze; wyychowali się na wyspie i spędzili większość dzieciństwa wzasięgu słonego powietrza i wśród krzyków mew i rybitw.Uwielbiali również czytać.Ariana częstokorzystała z niezwykłych zbiorów biblioteki ojca, choć była kobietą i matka nigdy jej do czytanianie zachęcała.Sean miał pewnego rodzaju instynktowny szaacunek do słowa pisanego, który - jakpowiedział - prawdopoodobnie pochodził z długiej tradycji jego celtyckich przodków.W ten sposób, gdy zbliżyli się do chłodnego, ocienionego końca ogrodu, doszli do tematu OliveraGoldsmitha.Sean zauważył tam kamienną ławkę pod drzewem mimozy i zaprosił Arianę, abyusiadła.- Czy wiesz, jak dowcipny był Goldsmith, pomimo skłonnności pana Boswella do określania gogłupim? - spytała dziewwczyna.- James Boswell jest Szkotem - odparł Sean, jakby to wszystko wyjaśniało.- Oczywiście.Goldy musiał być dowcipny, skoro spędził tak wiele czasu z Samuelem Johnsonem iczłonkami słynnego Klubu Literackiego.Podobno kiedyś.on i doktor Johnson zwiedzali grobowcew Westminster Abbey.Johnson zacytował łacińską sentencję: "Może nasze imiona dołączą do tegotoowarzystwa".W drodze do domu, gdy obaj przejeżdżali obok baru TempIe, pełnegokryminalistów, Goldy powtórzył ją po łacinie, kładąc akcent na "tego".Ariana roześmiała się, a baryton Seana zmieszał się z jej dzwięcznym głosem.Ale gdy przestali się śmiać, nastąpiła pełna napięcia cisza.Ich spojrzenia się spotkały.i tak trwali.Dla Seana to nagłe wzmożone poczucie obecności młodej kobiety obok niego było czymś, copróbował zlekceważyć, ale od wielu dni go nie opuszczało.Gdy na niego patrzyła dużymi oczamiw odcieniu złota, była z pewnością naj piękniejszą kobietą, jaką w życiu widział.Ale pod tąpowierzchownością zaczynał dostrzegać w niej człowieka: wyjątkowe niezepsute stworzenie,którego naturalna uroda tym bardziej urzekała, że dziewczyna nie zdawała sobie z niej sprawy.Skłonność do uśmiechu i poczucie humoru dodawały jej jeszcze uroku.Ponadto Sean nie mógł nie widzieć żywej inteligencji, czającej się w tych niezwykłych oczach;inteligencji pozwalającej dziewczynie błyskotliwie przechodzić z tematu na temat i zaaspokajaćciekawość życia i otaczającego ją świata.Krótko mówiąc, była zupełnie nieoczekiwanym skarbem.Skarbem, który spotkał na swojej drodze w chwili, kiedy powinien zająć się swoim ponurym celem.Odkrycie to zaaskoczyło go i zaniepokoiło. Ariana tymczasem poczuła się obezwładniona bliskością tego niezwykłego mężczyzny.Jegobłękitne oczy -kryły w soobie nie tylko sekrety, o których wiedziała.Był w nich jeszcze smutek, amoże żal za czymś, co utracił albo było dla niego nieosiągalne.Doskonale zdawała sobie sprawę, żejej zainteeresowanie osobą Seana wybiega daleko poza chęć rozwikłania zagadki sprzed dziesięciulat.Był człowiekiem skomplikowaanym, przejawiającym pewne cechy, którym nie mogła sięoprzeć: wrażliwość połączona ze zdolnością głębokiego oddczuwania, umiejętność pokonywaniatrudności i, oczywiście, inteligencja.Nagle Ariana zrozumiała, że mężczyzna, którego w duchu opisała, jest bardzo podobny do tego,którego kochała i szaanowała ponad wszystko.Przypomniała sobie słowa, które skierowała do ojcanastępnego dnia po kolacji z Seanem, że pewnego dnia chciałaby kogoś poślubić.Teraz, gdyspojrzała w oczy Irlandczyka, poczuła, jak coś przeszywa jej ciało, i szybko poszukała innej myśli,której mogłaby stę uczepić.Odwracając wzrok od jego hipnotyzującego spojrzenia, powiedziała pierwszą rzecz, jaka jejprzyszła do głowy:- Wiesz, rozpoznałam cię.Widziałam cię dziesięć lat temu na drodze pod Londynem.Mój Boże, powiedziałam to! - pomyślała i odwróciła się, zaskoczona.Zapadła cisza, podczas której Sean przyswajał sobie słowa dziewczyny.Podniósł powoli rękę, ująłjej brodę i zmusił, żeby się odwróciła i na niego popatrzyła.- Lepiej będzie, jak mi to wyjaśnisz, moja pani - rzekł prawie szeptem.Wpatrywał się w niąniebieskimi oczami i czekał na odpowiedz.Ariana z trudem przełknęła ślinę, a potem powoli zaczęła mówić:- Zostałam w powozie, jeśli dobrze pamiętasz.Uważałam wtedy, że to, co robiłeś, było rycerskie.jak na rozbójnika.to znaczy.- Zachłysnęła się, gdyż gardło nadal miała ściśnięte.Seanwpatrywał się w nią intensywnie i milczał, więc ciągnęła: #Miałeś prawo przypuszczać, że niezostaniesz rozpoznany.Byliście przecież w maskach na twarzach, ty i twoi wspólnicy, ale wtedywoznica strzelił i ranił twojego człowieka.Czy to był lan? Zauważyłam, że ma bliznę naramieniu, w miejscu postrzału [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl