[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A około dziesiątej zjemy gdzieś kolację.Co ty na to?- To bardzo dobry pomysł.Przez następne kilka godzin Kendra coraz bardziej poddawałasię urokowi Damona.Trzymali się wciąż drogi wiodącejwzdłuż, otoczonego strzelistymi górami, wybrzeża.Kendrarozkoszowała się każdą chwilą.Było już kilka godzin pozmroku, gdy Damon zajechał pod jakiś hotel i pomógł jejwysiąść.- Jesteś pewna, że chcesz zjeść kaccavial - spytał, objaśniwszyjej przedtem kartę dań.Spojrzała na niego i zamarła.Tym razembyła pewna, że to nie przewidzenie i że ujrzała w jego oczachwyraz uwielbienia.- Z całą pewnością - odpowiedziała ochrypłym głosem,starając się przypomnieć sobie, co takiego mówił przed chwiląDamon o zupie, którą właśnie zamówiła.Jeśli dobrze pamiętała,to kaccavia, słynna zupa rybna, swą nazwę wywodzi odglinianych garnków, w których jest przygotowywana.- W takim razie biorę to samo - powiedział wesoło Damon.Kendra nie miała pojęcia, która była godzina, gdy wreszcieopuścili restaurację i ruszyli w drogę powrotną do Aten.Wsamochodzie zapadło na jakiś czas niekrępujące milczenie.Kendra miała nadzieję, że Damon ją jednak trochę polubił.- Zmęczona? - spytał, gdy zbliżali się do Aten.- Ależ skąd - zaprzeczyła, zdecydowana mimo póznej porywykorzystać każdą chwilę w jego towarzystwie.- To był wspaniały dzień - powiedziała i nie chcąc, bydomyślił się czegokolwiek, szybko uzupełniła:RS 106- Tyle nowych krajobrazów, tyle wrażeń, tyle.- urwała,obawiając się, że znów z czymś przesadzi.Ale Damon widocznie wcale tak nie uważał.Uśmiechając sięoznajmił:- Ja również uważam, że to był cudowny dzień.Ale ktopowiedział, że się już skończył?- Jest już po północy - chciała powiedzieć Kendra, ale w poręzrobiła z tego pytanie -.czy nie tak?- Wciąż jeszcze mamy sobotę.A kto w sobotę kładzie się takwcześnie spać?- Ach, tak - zgodziła się szczęśliwa Kendra.Zastanawiała się,co Damon miał na myśli, mówiąc że dzień się jeszcze nieskończył.- Na pewno jesteś już troszeczkę zmęczona, choć nie chceszsię do tego przyznać.Będziemy jechali niedaleko mojego domu.Chciałbym zaprosić cię na pożegnalnego drinka, zanim cięodwiozę.- Brzmi to sympatycznie - odpowiedziała, choć stan jej duszyoddałoby lepiej słowo ,,fantastycznie".- Proszę - powiedział Damon, otwierając drzwi wejściowe.Przedtem zaparkowali samochód na podjezdzie eleganckiejwilli.Poczuła lekkie podniecenie, gdy ujął ją pod rękę ipoprowadził do salonu.- Siadaj, proszę - zwrócił się do niej, wskazując na lekki,miękko wyściełany pluszowy fotel.- Czego się napijesz?Kendrze zupełnie wystarczyło, że może po prostu przebywaćz nim, ale skoro celem wizyty był mały drink na dobranoc.- Poproszę o małą brandy.Podczas gdy Damon przygotowywał napoje, rozejrzała się pownętrzu, by dobrze je zapamiętać.Zciany utrzymane były w tonacji zimnej bieli, dywan wkolorze jasnej zieleni.Aksamitne zasłony odrobinę ciemniejszeod dywanu.Wszystkie kanapy i fotele wyściełane były takąsamą tkaniną jak fotel, na którym siedziała.Właśnie przyglądałaRS 107się wiszącym na ścianach obrazom, gdy wrócił Damon i wręczyłjej kieliszek z napojem, o który prosiła.Nie dane jej było jednak skosztować trunku.Gdy wyciągnęłarękę, aby wziąć od niego kieliszek, zauważyła, że pod wpływemjego obecności drży jej ręka.Cofnęła rękę i schowała ją zasiebie.Dokładnie w chwili, gdy Damon puszczał kieliszek.Udało mu się go wprawdzie złapać, lecz nieco alkoholu wylałosię na strój Kendry.Kendra, obawiając się, że płyn poplami obicie fotela,gwałtownie zerwała się na nogi.Była zdruzgotana.- Boże, ale ze mnie niezdara! - Jęknęła, biorąc od niegochusteczkę do nosa.- Jestem okropna!- Jesteś piękna - powiedział Damon z uśmiechem.Kendra,bojąc się oddychać, zamarła w niemym oczekiwaniu.- Naprawdę jesteś piękna.- Tak.tak uważasz? - spytała z bijącym sercem, nie wierzącwłasnym uszom.- Zawsze tak uważałem - przyznał Damon cicho.Wyjął jej zręki chusteczkę i położył na pobliskim stoliku.Bez pośpiechuwziął ją w ramiona.- Od pierwszej chwili, kiedy cię ujrzałem, uznałem, że jesteśpiękna - powiedział, a jego usta dotknęły jej spragnionych warg.- Ach, Damonie - wyszeptała, gdy na chwilę przerwał tendelikatny pocałunek i spojrzał jej głęboko w oczy.- Nie mogę się powstrzymać.Tak bardzo pragnę trzymać cięw ramionach.Nie masz nic przeciwko temu, prawda? - spytał, aKendra, nie będąc w stanie wydusić ani słowa, niemo pokręciłagłową.Znów przywarł ustami do jej warg.Rozkoszując się jego bliskością, Kendra uniosła ręce i objęłago.- Piękna Kendra! - wyszeptał, wpatrując się w jej uległe,zielone oczy.Znów ją pocałował.Tym razem był to jednak zupełnie innypocałunek.Delikatny, ale zaborczy.Kendra nie miałaRS 108wątpliwości, że od tej chwili to Damon będzie decydował, codalej się stanie.Czuła jego gorące dłonie na swych plecach.Pózniej tulił jej ramiona.Rada była, że to on przejął inicjatywę,gdyż była oszołomiona nieznanymi dotąd uczuciami iogarniającą ją namiętnością.Westchnęła, gdy zaczął całować jej szyję.Zatrzymał sięwreszcie na wycięciu sukni.- Będziesz moja, Kendro? - spytał, gładząc ją delikatnie poplecach.Kendra już otwierała usta, by się zgodzić, gdy nagle,nie wiedząc czemu, zawahała się.- Ja.- powiedziała stłumionym głosem.Damon po swojemuwyjaśnił sobie powód jej wahania.- Możesz tu spokojnie zostać.Faye i Eugene spędzą noc nawyspie, nie będą się więc martwić twoją nieobecnością.Kendra, która częściowo tylko zrozumiała, co powiedział,westchnęła.- A więc.a więc dobrze.W następnej chwili Damon przywarł wargami do jej ust,rozchylając je swym pocałunkiem.Serce Kendry biło jakoszalałe, gdy poczuła jego ręce na nabrzmiałych piersiach.Ogarnęła ją namiętność.Obejmując ją jedną ręką, drugą dotknął policzka.- Chodz ze mną, kochanie - szepnął [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl