[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszyscy stali nadzy i bezbronni, zodsłoniętymi piersiami.Okiełznali dzikość antoków tak prostymi środkami.Nigdy by sobietego nie wyobraził.Nie mógł też uwierzyć własnym oczom, widząc, jak Aliver znajduje sposób nauśmiercenie antoków.Nagi jak w dniu narodzin i bardzo podobny do otaczających goTalayan, jedynie z dwiema stalowymi klingami w rękach, dał taki pokaz odwagi, że byłby zniego dumny on sam.Nie widział dokładnie szczegółów, ale zobaczył, jak Aliver wskakujena zwierza, który po chwili go zaatakował, a potem padł na ziemię, powalony śmiertelną raną.Inni żołnierze z armii Alivera poszli za jego przykładem.W ciągu pół godziny wszystkiecztery antoki padły martwe.Tryumfujący Talayanie wspięli się na nie i radośnie tańczyli.Generałowie, którzy tego wieczoru wzięli udział w naradzie z Maeanderem, starali siępodkreślić sukcesy.Akacjanie nie będą w stanie wystawić nazajutrz armii.Oficerowieoceniali, że podczas krótkiego ataku antoków wróg stracił ponad piętnaście tysięcy żołnierzy.To była imponująca liczba, mniej więcej jedna czwarta ich stanu.Poza tym na polu bitwy niebyło tego dnia żadnych oznak czarnoksięstwa, nie pomagała im żadna zewnętrzna siła.Możeten, kto wspierał ich magią, zginął w ataku antoków.A może miał niewielkie umiejętności iwyczerpał swoją magię, tak jak można zużyć wszystko inne. Aliver opóznił swoją klęskę  rzekł jeden z generałów  lecz teraz jesteśmy gotowiwszystko zakończyć.Rano powinniśmy ruszyć na nich wszystkimi oddziałami.Zalejmy ich,nawet jeśli nie wyjdą w pole.Wyrżnijmy ich w obozach i ułóżmy ich ciała obokniepochowanych zabitych.Kilku generałów mruknęło z aprobatą.Inny, wypełniając ciszę, w której powinnazabrzmieć odpowiedz Maeandera, powiedział: Pamiętajcie, że dzisiaj nie straciliśmy ani jednego żołnierza.Ani jednego.NawetHanish nie mógłby odnieść większego sukcesu.Lecz była to słaba pociecha dla Maeandera.Tym razem to on, a nie jego doradcy,widział korzyści odniesione przez wroga mimo pozornej porażki.Opowieść o tym, jak Aliverwłasnoręcznie zabił pierwszego antoka, obiegnie krainę z prędkością zarazy.Uczyni zkrólewicza żyjącą legendę i wywoła w kraju jeszcze większą gorączkę.Tego wieczoru dostał wiadomość o innych niepokojących wydarzeniach.Wycofałysię rozmieszczone wzdłuż wybrzeża, a kontrolowane przez ligę statki.Nie podały żadnego wyjaśnienia i nie odpowiadały na próby kontaktu, który usiłowali z nimi nawiązać nielicznimeinińscy kapitanowie dowodzący własnymi statkami.Była to na pewno zdrada.Oznaczałoto oczywiście, że Maeander nie będzie mógł ewakuować swoich wojsk, gdyby zostałyprzyparte do morza.Chociaż nikomu o tym nie wspomniał, zastanawiał się, czy to nie jestposunięcie jego brata, kara, wyzwanie.Nie miało to sensu, ale i tak nie powstrzymało goprzed obracaniem w głowie tej myśli.Jeszcze pózniej tego samego wieczoru, kiedy siedział samotnie w namiocie iwpatrywał się w nieruchomy płomień lampy oliwnej stojącej na stole, posłaniec przyniósł mujeszcze jeden list, od Hanisha, przyniesiony przez ptaka pocztowego.W liście nie było nic olidze  może Hanish jeszcze nie słyszał, co się stało.Pisał natomiast z entuzjazmem, że jużwypłynął z Lądu.Są z nim Tunishnevre.Wszyscy.Podróż im nie zaszkodziła i pulsuje w nichżycie.Rwą się na wolność.Za kilka dni umieści ich bezpiecznie w nowej komorze na Akacji.A potem ich uwolni.A potem, pomyślał Maeander, dokonasz dzieła swego życia.A ja.ja tylko pomogę cizyskać sławę.Ta myśl go przygnębiła.Zaraz potem przypomniał sobie wydarzenie z czasu, kiedy onmiał jedenaście lat, a Hanish właśnie skończył trzynaście.Ich ojciec jeszcze żył i z dumąwypowiadał się o nich obu.Dla uczczenia urodzin Hanisha Heberen polecił im zatańczyćmaseret przed szanowaną grupą weteranów w Calathrock.Miał to być jeden z ostatnichpojedynków Hanisha jako nowicjusza  ostatnia walka nie na śmierć i życie.Mieli prawdziwenoże, ale włożyli kolcze kamizelki i thalby.Zaznaczone na nich punkty wskazywały sercachłopców.Aby zakończyć zawody, musieli w nie trafić.Obaj byli gibcy i silni; Maeander wzrostem i siłą niemal dorównywał Hanishowi i odpewnego czasu przypuszczał, że potrafi lepiej od niego tańczyć.Tym razem, w obecnościstarszyzny, nie mógł się powstrzymać, by nie zmusić brata do największego wysiłku.Nieplanował tego.To się po prostu stało.Szalejąca w nim duma napędzała jego działanie.Poruszał się szybciej niż dotąd, nieoczekiwanie zmieniając tempo.Dziwił się spokojowiniezmiennie malującemu się na twarzy Hanisha; robiło to tym większe wrażenie i było tymbardziej denerwujące, że Maeander czuł wysiłek, do jakiego go zmuszał.Nie starał sięwygrać pojedynku.To byłaby zbyt jawna obelga.Ale chciał mieć pewność, że starszyzna gozauważy, więc skaleczył brata.Musnął jego lewe nozdrze ruchem na odlew, jednocześniepatrząc na tłum.Po kilku ruchach pozwolił Hanishowi dotknąć punktu oznaczającego serce.Zszedł z areny zadowolony z siebie.Według zasad tańca skaleczenie twarzy nie było niczymważnym i samo w sobie nie stanowiło poważnej rany.Zostanie jednak po nim trwała blizna. Był z tego zadowolony.Jednak w nocy został wyrwany ze snu.Obudził się z przerażeniem.Czuł na plecachżywy ciężar.Ktoś trzymał go za włosy i odginał mu głowę do tyłu, jego skóry dotknęła płaskastrona noża przechylonego tak, że Maeander czuł, jak ostrze rozcina mu ciało.I wtedy tuż przy jego uchu rozległ się zimny głos Hanisha.Powiedział, że Maeanderjuż nigdy go nie upokorzy. Nie zaprzeczaj, że nie chciałeś! Widzieli to wszyscy, którzy mają oczy.Ja toczułem.Chciałeś, żebym wiedział, że jesteś lepszy ode mnie.Chcesz, żebym się ciebie bał,tak? Ale ja się ciebie nie boję.Przy twojej szyi jest mój nóż, bracie.Zawsze tam był i zawszebędzie.Gdybym chciał, mógłbym cię zabić tu i teraz.Maeander w to nie wątpił.Jego brat mówił z taką pewnością siebie, że mógłbyprzemawiać głosem Dawcy.Hanish dał mu wybór.Mógł zginąć na miejscu  niczego nieosiągnąwszy  albo mógł pomóc mu zmienić świat. Przysięgnij przodkom, że nigdy nie będziesz działał przeciwko mnie.Przysięgnij, żezawsze będziesz mi posłuszny.Przysięgnij to im, a pozwolę ci żyć.Inaczej zginiesz tu i teraz.Nikt mi nic nie zrobi.Wiesz o tym.Maeandera nadal czuł wstyd, że odpowiedz wydobyła się z niego sama.Możejedynym powodem, dla którego dotrzymywał złożonej owej nocy przysięgi, był ogrom tegowstydu.Stojąc w obliczu śmierci, zawahał się.Leżał sparaliżowany ze strachu, przerażony, żenie zdobędzie w życiu chwały, którą sobie tak wyraznie wyobrażał.Wiedział, że była tochwila niewybaczalnej słabości.Hanish postawił go wobec jedynej grozby, jakiej mógł siębać Mein  wobec śmierci przed osiągnięciem wielkości.Jak na ironię, wedle meinińskiegokodeksu i tak powinien był wysyczeć słowa sprzeciwu i przyjąć ten najgorszy los zuśmiechem i obojętnością.Nie zrobił tego.Gdyby nie to, co pózniej zrobił Hanish, wydarzenie to stałoby się nieznośną hańbą.Kiedy usłyszał on wymruczane przyrzeczenie, jego ciało zwiotczało.Zaczął gwałtowniechwytać powietrze.Po kilku chwilach Maeander się zorientował, że jego brat rozdzierającopłacze z głębi swego jestestwa, że każdy szloch wyrywa mu się z głębi trzewi.Maeander sięnie poruszył ani nawet nie wspomniał, że Hanish wciąż przykłada mu nóż do szyi.Od tegoczasu nigdy nie rozmawiali o tej nocy, chociaż Maeander wspominał ją niemal codziennie.A teraz.teraz Hanish stoi na wyciągnięcie ręki od swego największego tryumfu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl