[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tu przypomniałam sobieproszony obiad w Oxbridge, popiół strząsany za oknem, kota z wyspyMan a także Tennysona i Christinę Rossetti i widząc to wszystko,pomyślałam, że tam właśnie może kryć się owa przeszkoda.Cóż mapocząć pan A, skoro Alan nie nuci pod nosem  Z męczennicy na bramiestrącona spadła łza śnieżnobiała", widząc jak Phoebe idzie ku niemuprzez plażę, ona zaś nie odpowiada już  Serce me - ptak rozśpiewany,jego gniazdo - wilgotna wiklina", aby powitać nadejście Alana? Będącczłowiekiem uczciwym jak poranek i logicznym jak samo słońce, pan Amoże uczynić tylko jedno.I muszę przyznać, że robi to wiele razy - tuprzewróciłam jeszcze kilka kartek - tak, wiele, wiele, wiele razy.I towłaśnie, dodałam, w pełni świadoma okropności swego wyznania,wydaje się dziwnie nudne.Nieprzy-zwoitość Szekspira wyzwala wnaszych umysłach tysiące myśli i dlatego jest tak daleka od nudy.LeczSzekspir robił to dla przyjemności; Pan A natomiast, jak mawiają przed-szkolanki, robi to specjalnie, na złość i na znak protestu.Pan A protestujew ten sposób przeciw równości drugiej płci, wciąż przy tym stwierdzającswoją własną wyższość.Jest więc człowiekiem nerwowym, nieśmiałym inadwrażli-wym - takim zapewne, jakim stałby się Szekspir, gdyby miałokazję poznać pannę Clough i pannę Davies.Niewątpliwie literaturaelżbietańska wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyby ruch wyzwoleniakobiet rozpoczął się w szesnastym, a nie w dziewiętnastym stuleciu.Jeśli więc teoria o dwóch stronach umysłu jest słuszna, to wynika z niejniezbicie, że męskość stała się zbyt świado ma samej siebie - to jest, że mężczyzni piszą obecnie tylko męską stronąswoich umysłów.Błąd popełni kobieta czytając twórczość tych panów,nieuchronnie bowiem będzie w niej szukać czegoś, czego tam nie ma.Najbardziej brak mi tu siły sugestii, pomyślałam, biorąc do ręki zbióresejów pana B, znanego krytyka, i czytając jego uwagi o sztucepoetyckiej.Były bardzo sprawne, bystre i pełne erudycji; rzecz jednak wtym, że nie przekazywały jego uczuć; jego umysł zdawał się podzielonyna dwie osobne komnaty, żaden dzwięk nie przenikał z jednej do drugiej.Dlatego, gdy wkładam do swego umysłu zdanie, które napisał pan B,natychmiast pada ono na dno z głuchym łoskotem - nieżywe; jeśli zaśwłożyć do umysłu zdanie Coleridge'a, wnet następuje eksplozja - rodząsię niezliczone myśli na rozmaite tematy - i tylko o takim pisarstwiemożna powiedzieć, że posiadło tajemnicę wiecznego życia.Jakie by jednak nie stały za nim przyczyny, sam fakt musi być dla nasnienawistny.Wynika z niego bowiem - tu wzrok mój padł na rzędyksiążek panów Galsworthyego oraz Kiplinga - że najlepsze dziełanajwybitniejszych spośród współczesnych nam twórców nieuchronniepadają na jałowy grunt.Kobieta, choćby nie wiem jak się starała, nigdynie dojrzy fontanny życia, która wedle zapewnień krytyków drzemieukryta w tych książkach.Nie chodzi nawet o to, że pisarze ci oddają hołdymęskim cnotom, że opowiadają się po stronie męskich wartości lub żewciąż opisują męski świat; rzecz raczej w tym, że emocje, którymiprzesycone są ich książki, dla kobiety pozostają całkowicie niepojęte.Otonadchodzi kryzys, oto wzbiera, tak, wkrótce roztrzaska się na naszychoczach, zaczynamy mówić na długo przed końcem powieści.Tak, tenobraz spadnie na głowę starego Jolyona; on zaś umrze pod wpływemszoku; stary kleryk wypowie nad trumną dwa czy trzy słowa pożegnania,po czym usłyszymy cudowny śpiew wszystkich łabędzi na Tamizie.Jed-nakże, zanim to wszystko nastąpi, my zdążymy już czmychnąć i ukryć sięgdzieś w krzakach agrestu, bowiem uczucia, które mężczyzna uważa zaniezwykle głębokie, subtelne i głę boko symboliczne, kobietę napawają jedynie zdumieniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl