[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pojechaliśmy dziś rano go obejrzeć iod tego czasu nie przestaje o tym mówić. Nie chcesz chyba mieszkać w górach, kochanie? A co z firnu prawniczą Craiga?- Zamierza sprzedać swój udział. Sprzedać swój udział! I co potem będzie robić? Nie wiem.W ogóle go nie rozumiem.Mówi, że damy sobie radę.Twój ojciec zawsze powtarzał  damy sobie radę".Nie chciałbym obrażać jego pamięci, ale popatrz, jakwygląda teraz moje życie.Mieszkam z ciotką Rhodą i choć nie kwalifikuję się jeszcze do pomocy społecznej,niewiele mi do tego brakuje.Powiedz Craigowi, żeby to sobie przemyślał.- Próbuję, mamo, ale on jest taki zdeterminowany.Nie tylko zdeterminowany, ale pełen entuzjazmu.Wciągu jednego dnia otrząsnął się z depresji. Musisz myśleć o przyszłości, Effie.Wkrótce będziesz chciała mieć dzieci.- Pod warunkiem, że nasze stosunki wrócą do normalnego stanu.- On wciąż nie chce? Nie.Ale okazuje mi o wiele więcej uczucia. Och, Effie, kochanie, tak bardzo chciałabym ci pomóc. To nic, mamo.Najgorszy jest ten dom.Nie potrafię zrozumieć, dlaczego on tak bardzo pragnie gokupić.Jest olbrzymi, ma trzynaście sypialni.Potrafisz sobie wyobrazić? Trzynaście sypialni.Nie mówiąc już otrzech wielkich salach recepcyjnych, bibliotece i sali balowej.Po co nam sala balowa? Mój Boże. Wszystko to mu się strasznie podoba i bardzo go to zmieniło.Co mam, u licha, robić? Jeśli chcesz mojej rady, ustępuj mu.Przynajmniej przez jakiś czas.Pamiętaj, że wciąż wraca dozdrowia.Kiedy tylko dowie się, ile będzie go to naprawdę kosztowało, zobaczysz, że jego entuzjazm osłabnie. Mam nadzieję, że masz rację  odparła Effie. Ale jest coś jeszcze. Co takiego, Effie? Nie wydajesz się zbyt szczęśliwa. Trudno to wytłumaczyć.To brzmi tak głupio. Na litość boską, powiedz mi.Twój ojciec zawsze powtarzał  to brzmi tak głupio" i działo się to naogół wtedy, kiedy chciał mi powiedzieć najważniejsze rzeczy.Na przykład, że stracił posadę albo zakochał się wswojej sekretarce. Nigdy nie mówiłaś mi, że zakochał się w swojej sekretarce. Oczywiście, że nie mówiłam.Miałaś tylko siedem lat.Zresztą nic z tego nie wyszło. Mamo. Powiedz mi, co chcesz powiedzieć.Effie wzięła głęboki oddech. Kiedy byliśmy w tym domu.w Walhalli.i Craig zszedł na dół, żeby obejrzeć kotłownię, wydawałomi się, że słyszę płaczącą kobietę.Głośno płaczącą, jakby ktoś zrobił jej prawdziwą krzywdę.Poszłam na górę,żeby tej kobiety poszukać, ale nigdzie nie mogłam jej znalezć.Obleciał mnie w końcu strach, więc ruszyłam zpowrotem i w połowie schodów zobaczyłam mężczyznę.Był elegancko ubrany, w czarny albo granatowygarnitur, włosy miał zaczesane do tyłu.Zapytałam go, dlaczego ta kobieta płacze, ale on chyba mnie nieusłyszał.Zbiegł na dół.Craig wchodził tymi samymi schodami na górę, jednak w ogóle go nie widział.Alboprzynajmniej tak twierdzi.Ten mężczyzna po prostu zniknął, jak duch. Nie bądz śmieszna, Effie.Nie ma takiej rzeczy jak duchy. W takim razie kim on był, mamo? Jak udało mu się zbiec na dół, nie zderzając się z Craigiem? Cowięcej, po kilku minutach zobaczyłam go ponownie, dokładnie w tym samym miejscu. Musisz odpocząć.Potrzebujesz Craiga, takie jest moje zdanie.Kiedy jest się seksualnie sfrustrowanym.to wynika z tego wiele problemów.Pamiętasz panią Teeman? Po śmierci męża ciąglewyobrażała sobie, że w jej łóżku leżą różni mężczyzni.Twierdziła, że widziała pozwijane prześcieradła isłyszała głośny oddech. Mamo, ja widziałam tego mężczyznę na własne oczy.Był tam.Był prawdziwy. Powiedział coś do ciebie? Nie. Ty się do niego odezwałaś, ale on nic nie odpowiedział? Tak. Jak wyglądał? Opowiedz mi. Nie wiem.Był blady.Zszokowany.Wyglądał, jakby zobaczył ducha. Niedziela, 20 czerwca, 1.34Zniło jej się, że leży w grobie i na trumnę padają ciężkie grudy ziemi.Czuła, jak ogarnia ją coraz większapanika, wiedziała bowiem, że wciąż żyje.Ale ludzie dalej rzucali na nią ziemię, wieko trumny robiło się corazcięższe i w końcu zdała sobie sprawę, że zginie zmiażdżona na śmierć, jak czarownice z Salem.Zaczęła kurczowo łapać powietrze i szarpać się, a potem nagle obudziła się i otworzyła oczy.Miałapodwiniętą do pasa nocną koszulę; Craig leżał na niej i był całkiem nagi.Jego gorący oddech owiewał jejpoliczek i czuła, jak między jej nogi wpychają się jego owłosione uda.Objęła go ramionami i dotknęła mięśni naplecach.Były napięte i twarde jak kamienie.Craig odrzucił nogą kołdrę, bo noc była bardzo ciepła, ale mimo toobficie się pocił. Effie  szepnął tak blisko jej ucha, że zabrzmiało to jak odgłos gromu.Złapał ją za pierś i pociągnąłza brodawkę.Całował ją, w czoło, całował w oczy i całował w usta, a potem wziął w zęby jej podbródek i ugryzłgo  młodzieńcze miłosne ukąszenie, które naprawdę zabolało, ale jednocześnie podnieciło ją tak bardzo, żechciała, by gryzł ją dalej i zostawił trwałe ślady.Wziął w zęby brodawkę jej piersi i także ją ugryzł, a potem złapał Effie za włosy i pociągnął mocno dotyłu.Była przestraszona i jednocześnie podniecona.Nawet dawno tanu, kiedy zaczęli ze sobą sypiać, nigdy niekochał się z nią tak gwałtownie.Całe ciało miał napięte: mięśnie brzucha splotły się w węzeł, a ścięgna na udachbyły twarde jak powrozy.Gryzł raz po raz jej brodawki, szczypał je i pociągał, aż szepnęła, żeby przestał.Prawą ręką przygwozdził jej podniesione ramię do poduszki a lewą sięgnął w dół, między nogi, i rozsunąłjej wargi sromowe Potem wcisnął między nie czubek penisa, naprężony i jedwabisty wielkości dużej śliwki.Przez chwilę wszystko stanęło w miejscu Czas, świat i wszystkie gwiazdy, które kiedykolwiek ktoś zliczył.Craig powoli wsunął się w Effie tak głęboko, jak tylko mógł, a ona zamknęła oczy, odrzuciła do tyłu głowę napoduszkę i czulą w środku jedynie jego erekcję.Każdy cal jego członka, każdą nabrzmiałą żyłę.Sięgnęła w dół i otworzyła się jeszcze szerzej, tak aby przy każdym pchnięciu dotykał szyjki jej macicy imogła poczuć przeszywający ją dreszcz.Prawą dłoń zacisnęła na jego mosznie z pojedynczym ciężkim jądrem.To jedyne jądro wydawało się jej obdarzone olbrzymią potencją, mógł ją bowiem równie dobrzezapłodnić, mając tylko jedno.Ale kiedy wzięła je do ręki, Craig szarpnął się konwulsyjnie wysunął i nie wszedłz powrotem.Effie uświadomiła sobie, że popełniła być może straszny błąd. Craig. szepnęła. Pragnę cię, Craig.Craig wahał się, dotykając śliskim czubkiem penisa jej sromu.dotykając i zadając udrękę. Craig  powtórzyła. Proszę cię, Craig, to nie ma żadnego znaczenia.Nie potrafisz tegozrozumieć? Ważne jest tylko to, że cię pragnę.Przez krótki rozkołysany moment wydawało jej się, że ich małżeństwo legło w gruzach.Jeśli Craig niepotrafi zrobić tego teraz, nie zrobi tego nigdy.Ale on bez jednego słowa wsunął się w nią i wkrótce jego peniswchodził w nią i wychodził.Zaciskali oboje palce, łapali kurczowo oddech i spływali potem.Effie czuła taką radość, że głośno się roześmiała.Ale Craig kochał się z nią z zaciekłością i śmiertelnąpowagą, prawie tak jakby chciał ją ukarać.Zagłębiał się w niej, stękając chrapliwie przy każdym pchnięciu. Och, Craig, pragnę cię  wyszeptała. Och, Craig tak bardzo cię potrzebuję [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl