[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy mniemijali, jeden z nich powiedział:- Gdyby dało się to zrobić, Jaggers na pewno by wygrał.Na rogu ulicy stało trzech mężczyzn i dwie kobiety; jedna z kobiet płakała zasłaniająctwarz brudną chustką, a druga pocieszała ją otulając jej ramiona własnym szalem.- Jaggers jest po jego stronie, Melia.Czego więcej można żądać.Był tam także mały %7łydek o zaczerwienionych oczach, który nadszedł, kiedym sięprzechadzał po skwerze; towarzyszył mu drugi mały %7łydek, którego posłał z jakimśpoleceniem.Kiedy tamten odszedł, pierwszy %7łyd, najwidoczniej człowiek bardzo podnieconyi niespokojny, wykonał pod latarnią skoczny taniec wołając sam do siebie:- Och, Jaggers, Jaggers, Jaggers! Wszyscy inni to pętaki, tylko Jaggers! Dajcie miJaggersa!Te dwa dowody popularności mego opiekuna zrobiły na mnie wielkie wrażenie i w tejchwili szanowałem go bardziej niż kiedykolwiek.Wreszcie przez kratę żelaznej bramy, oddzielającej Bartholomew Close od MałejBrytanii, ujrzałem mr Jaggersa, jak szedł w moim kierunku.Jednocześnie dostrzegli gowszyscy, którzy go oczekiwali i po prostu rzucili się w jego stronę.Mr Jaggers, opierając dłońna moim ramieniu i idąc obok mnie, przemówił do czekających.Najpierw zwrócił się do dwu tajemniczych jegomościów.- Nie mam teraz nic panom do powiedzenia - oświadczył grożąc im palcem - niepragnę nic więcej wiedzieć nad to, co już wiem.Co się tyczy rezultatu, to rzecz szczęścia.Mówiłem wam już o tym: rzecz szczęścia.Czyście zapłacili mr Wemmickowi?- Zdobyliśmy dzisiaj rano pieniądze - odpowiedział jeden z nich pokornie, gdy drugipatrzył bacznie w twarz mr Jaggersowi.- Nie jestem ciekaw, kiedy je zdobyliście ani od kogo, ani jakim sposobem.Pytamtylko, czy mr Wemmick otrzymał już gotówkę?- Tak, proszę pana - odparli zgodnym chórem.- Doskonale, możecie obaj odejść - oznajmił mr Jaggers kiwając ku nim dłoniągestem, który oznaczał, żeby pozostali w tyle za nim - jeżeli powiecie, panowie, jeszcze jednosłowo, zrzekam się sprawy.- Myśleliśmy, mr Jaggers.- zaczął jeden z nich zdejmując kapelusz. - Tego właśnie wam zabroniłem robić - przypomniał Jaggers - myślicie, a to ja jestemod myślenia za was.To powinno panom wystarczyć.Jeśli będę was potrzebował, zawezwę,wiem, gdzie panów szukać.Nie życzę sobie, abyście wy mnie szukali.Nie chcę już słyszeć odwas teraz ani słowa.Dwaj jegomoście spojrzeli na siebie porozumiewawczo, gdy niecierpliwie machałręką wskazując, by się oddalili, i pokornie, bez słowa odeszli.- A teraz panie - powiedział Jaggers zatrzymując się nagle i zwracając do dwu kobiet,z których jedna otulała drugą szalem.Trzej mężczyzni posłusznie odstąpili na bok.- ToAmelia, czy tak?- Tak jest - mr Jaggers.- A czy przypomina pani sobie, że gdyby nie ja, nie byłoby pani tutaj?- Och, tak, mr Jaggers - zawołały obie kobiety razem - niechaj Bóg pana ma w swojejopiece za to.Wiemy doskonale!- Więc po co pani tu przyszła? - spytał Jaggers.- Mój Bili, mr Jaggers - zaszlochała kobieta.- Więc powiem pani raz jeszcze, ale już po raz ostatni.Jeżeli pani nie wierzy, że paniBili jest w dobrych rękach, to ja pani to mówię.A jeśli pani nie przestanie przychodzić imęczyć mnie o swego Billa, to ukarzę i panią, i Billa, bo pozwolę się jego sprawie prześliznąćsobie między palcami.Czy zapłaciłyście Wemmickowi?- O, tak, proszę pana.Co do grosika.- Doskonale.Zrobiłyście wszystko, co do was należało.A jeżeli powiecie jeszczejedno słówko, Wemmick odda wam natychmiast wasze pieniądze.Te słowa miały przerażający efekt, gdyż obie kobiety natychmiast zniknęły.Pozostałtylko rozgorączkowany %7łyd, który już kilkakrotnie podnosił do ust połę surduta mr Jaggersa.- Nie znam tego człowieka! - krzyknął mr Jaggers gwałtownie - czego on chce odemnie?- Drogi mr Jaggers - jestem rodzonym braciszkiem Abrama Lazarusa.- Kto to taki? - krzyknął Jaggers - proszę zostawić moje ubranie w spokoju [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl