[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mieli zbyt wielkiej przewagi nad zbirami Vella, tote\ postanowili nie tracić czasuna dalszą analizę tekstu, tylko ruszyć na poszukiwania.Miriam sugerowała, \eby zacząć od Karola Karczewskiego.Wprawdzie minęłodziesięć lat, odkąd porzuciła go w Redivivie, jednak nie mógł się stamtąd wydostać.Droga zajęła im dwa dni.Nie przeszli przez czakram, \eby nie ryzykować spotkaniaze zbirami Vella.Marysia wydawała się coraz bardziej spięta.Gdy Marek zapytał ją o powódzdenerwowania, odparła:- To nie jest normalna sytuacja, \e kobieta odwiedza byłego partnera jako kochankajego syna. - Słyszałem o bardziej skomplikowanych układach - próbował ją pocieszyć.- Pewienojciec z synem poślubili dwie siostry blizniaczki, a po jakimś czasie wymienili się \onami,tak ze synowa została swoją własną teściową.śarcik jednak nie rozbawił dziewczyny.Prawdę powiedziawszy Kazimierzak te\ odczuwał tremę, chocia\ innego rodzaju.Miał spotkać się z nigdy nie widzianym ojcem, który nie podejrzewał nawet, \e ma syna.Jakgo przyjmie? A mo\e nie uwierzy? Poza tym nale\ało liczyć się z mo\liwością, \eKarczewski nie \ył.Tymczasem seria czasoprzestrzennych uskoków doprowadziła ich do współczesnychChin Ludowych.Na szczęście stosunki w Państwie Zrodka złagodniały do tego stopnia, \enikt nie zatrzymał Europejczyka i młodej Chinki (znów przydały się niebywałe umiejętnościMarysi) w drodze autobusem na Wielki Mur.Po przybyciu na miejsce odczekali dozmierzchu, a gdy odjechały wycieczki, ruszyli wzdłu\ fortyfikacji.W miejscu, które wskazałxehq, wspięli się na parapet i wziąwszy się za ręce skoczyli.Oboje okręcili sobie twarze chustkami, spodziewając się kłębów szarego pyłu.Wylądowali jednak na jakieś twardej, gładkiej nawierzchni.- Proszę, proszę, drogę sobie zrobili - zauwa\yła Miriam.Właśnie budził się dzień, niebo robiło się coraz jaśniejsze.Droga wspinała się naniewielki pagórek.Weszli tam i.Przez chwilę wydało im się, \e śnią.Potem przyszło im do głowy, ze jakimś cudemprzybyli do Amirandy przed kataklizmem.Marek pamiętał pejza\ trapezoidalnego królestwa, nakreślony w ksią\ce ojca.Marysiaznała szare diuny miałkiego pyłu, pozbawionego śladów \ycia.Tymczasem jak okiemsięgnąć, ciągnęła się przed nimi urodzajna równina, pełna falujących pól, drzew młodychwprawdzie, ale bujnych, gęstych, zdrowych.Po stokach wzgórz wspinały się winnice, dalej zsoczystej zieleni wyrastały zabudowania, spiczasta wie\a kościółka i czerwony dach ratusza.Kiedy dotarli do granic miasta, wzeszło słońce.Rozległy się piania kogutów,zaszczekały psy.Dziesięć lat wcześniej Redivivę od szarej pustyni oddzielały zasieki i rowy.Teraznawet budka wartownicza na rogatce była pusta.W oknach domów nie było krat, a cała osadaemanowała poczuciem bezpieczeństwa.Co się stało? Rozglądając się czujnie, dotarli doryneczku.- Witajcie! - rozległo się nagle gromko i obok bramy kościoła dostrzegli wysokiegostra\nika z gęstą czarną brodą, który zdawał się emanować samą \yczliwością.- A skąd to Bóg prowadzi?Marek zastanawiał się, czy skłamać, czy powiedzieć prawdę, ale kątem oka dostrzegłnagłą zmianę w twarzy Miriam.- Filip.? - zapytała niepewnie.- Marynia! - wykrzyknął i przygarnął ją do siebie.Jeszcze jeden konkurent! - przemknęło Kazimierzakowi.Tymczasem dawni kochankowie rozgadali się w najlepsze, zupełnie ignorującobecność Marka.Filip opowiadał o sukcesach rekultywacji, ogarniającej coraz większeobszary.- Ale jak się wam udało zneutralizować szary pył? - pytała dziewczyna.- Mocznik - odparł stra\nik, wykonując przy tym znaczący gest.- Ju\ wcześniejzauwa\ono, \e pod jego wpływem szary pył kamienieje.Jednak długo nikomu nie przyszło dogłowy, \eby wykorzystywać go jako niezwykle wydajny nawóz organiczny.Wszyscymieszkańcy zabrali się do dzieła i odzyskiwany obszar szybko zaczął się powiększać.Ju\ wdrugim roku tej akcji dzięki nadwy\kom \ywnościowym mogliśmy zacząć cywilizowaćludo\erców.Po paru latach kanibalizm zanikł, a dawne bestie przemieniły się w pracowitychrolników.Jeśli nasze pęcherze nie zawiodą, Amiranda znów stanie się jednym wielkimkwitnącym ogrodem.Zapytała o Karola.- Pan Karczewski to teraz wielka figura.- Filip wyprę\ył się na sam dzwięk nazwiska.- Jest od dwóch kadencji Przewodniczącym Ziem Odzyskanych.- Gdzie go mo\emy znalezć?- Na Ostrowiu Ró\anym.Ale nie sądzę, \eby ju\ wstał. Nasz Ulubiony Ciąg DalszyZ upływem lat nawyk pisania wcale nie przechodzi.Nulles dies sine linea.Kierownicze stanowisko w doskonale zorganizowanym świecie sprawia, \e mam bardzo du\owolnego czasu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl