[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.On ma łeb, tengość, prawie tak dobry, jak mój.Oczy Sandry zabłysły. A mo\e byś raczył mnie poinformować, jak ci się udało spiskować zTolkiem pod okiem wroga, skoro nie znasz nawet języka Drakhonów? O, mówię bardzo dobrze tym językiem  rzekł van Rijn słodziutko. Czy nie słyszałaś, jakwspominałem o podsłuchiwaniu plotek na statku? Myślisz, \e skoro robię takie trudności i wcią\przesiaduję godzinami z Tolkiem na lekcjach języka to dlatego, \e jestem starym durniem,którego trudno czegokolwiek nauczyć? To tylko pozory! Większość czasu spędzamy na naucejego mowy  języka Lannachów.Nikt tu jej nie zna, więc gdy ktoś słyszy jakieś dziwne słowa,myśli, \e mo\e Tolk próbuje mówić moim językiem, co? Pewnie myślą, \e ma dosyć uczeniamnie poprzez Eryka i sam próbuje wtłoczyć mi do głowy mowę Drakhonów.Takie to z nichdurnie, sapperdeflap! Wyobraz sobie, \e wczoraj opowiedziałem Tolkowi świński kawał w jegojęzyku i chyba z powodzeniem, bo był bardzo zdegustowany.To dowód, \e biedny stary van Rijn nie tłuszcz ma miedzy uszami.O reszcie jego anatomii nie będziemy mówić.Sandra stała przez chwilę w milczeniu, próbując sobie wyobrazić, jak to jest, gdy ktoś uczy siędwóch nieziemskich języków jednocześnie, a do tego jednego z nich po kryjomu. Nie wiem, co mu się w tym dowcipie nie podobało  zastanawiał się van Rijn. To bardzodobry kawał.Słuchaj: pewien kupiec dotarł na jedną z planet skolonizowanych przez ludzi i& Domyślam się, dlaczego  Sandra pośpiesznie mu przerwała. Dlaczego Tolk nie uwa\ałtego \artu za śmieszny.Eryk wyjaśniał mi to przedwczoraj.Lannachowie nie mają, hm, stałegopopędu płciowego.Ich rozród następuje raz do roku, w strefie tropikalnej.Według nich nasze zarumieniła się  ciągłe zainteresowanie tymi sprawami nie jest ani normalne ani uprzejme.Van Rijn skinął głową. To ja te\ wiem.Ale Tolk widział przecie\ \ycie we Flocie, a tu sąmał\eństwa i dzieci rodzą się przez cały rok, jak u ludzi. Zdaję sobie z tego sprawę  odrzekła Sandra powoli  i jest to dla mnie zagadką.ErykWace mówi, \e właściwy genetycznie dla nich byłby cykl rozrodczy, ze względu na instynkt, czygruczoły, czy jak on to nazwał.Jak Drakhonowie potrafią \yć wbrew własnym gruczołom? A jednak \yją inaczej  van Rijn wzruszył potę\nymi ramionami. Niech jakiś uczonynapisze pracę na ten temat, ale mo\e pózniej, co?Nagle schwyciła jego ramię tak mocno, a\ zamrugał.Oczy jej płonęły zielonym blaskiem. Ale jeszcze nie powiedziałeś mi co& co się stanie? Jak Tolk powie o nas Lannachom? Comamy robić? Nie mam pojęcia  odrzekł jej wesoło. Improwizuję.Rzucił spojrzenie paciorkowatych oczu na bladoczerwone niebo.O kilka kilometrów dalej potę\nie obudowany drewnem niczym istny zamek na wodzie płynąłokręt flagowy Drakhonów.Z okrętu uniosła się chmara nietoperzowych skrzydeł kierując się ku Gerunis.Gdzieś w oddali słychać było słaby głos rogu wykonanego z muszli. Myślę jednak, \e musimy się śpieszyć z rozwiązaniem  skończył swą myśl van Rijn  bojego reumatyczna królewska mość przybywa tu właśnie, by postanowić, co z nami począć.Rozdział 7Oddział gwardii pałacowej admirała składający się z setki zawodowych wojowników zporywającą oczy dokładnością wylądował na pokładzie i zaprezentował broń.Polerowanykamień i przetłuszczona skóra odbijały mętne światło niczym fale morza; na pokładzie szalałjeszcze huragan rozpętany łopotaniem skrzydeł.Załopotała szkarłatna bandera, a członkowiezałogi  Gerunis , zebrani wśród olinowania i na dachu forkasztela w postawie pełnej szacunku,wydali chrapliwy okrzyk rytualny.Delp hyr Orikan zbli\ył się od strony rufy i pochylił się przed swym władcą w ukłonie.Jegomał\onka, piękna Rodonis sa Axollon, oraz ich dwoje dzieci postępowali za nim skuleni, jaknajbli\ej pokładu, osłaniając skrzydłami oczy.Wszyscy czworo przepasani byli szkarłatnymiszarfami a na ramionach nosili opaski wysadzane klejnotami, co razem składało się na oficjalnystrój dworski.Trójka ludzi stanęła obok Delpa.Van Rijn nie zgodził się na \adne pochylanie i przykucanie.śaden członek Ligi Polezotechnicznej nie będzie czołgał się na łokciach i kolanach.Ja w ka\dymrazie nie jestem odpowiedniej budowy ciała.Tolk z Lannachu siedział hardo obok van Rijna.Skrzydła miał skrępowane siecią, a na szyi obro\ę, której smycz znajdowała się w rękach potę\nego \eglarza, tak jak wą\ utkwił ponureoczy w admirale.Równie\ młodzi wojownicy tworzący nieco bezładną gwardię honorową Delpa, ich kapitana,zachowywali się podobnie chłodno  nie wobec Syranaxa, lecz wobec jego syna, następcytronu; stary admirał wspierał się na jego ramieniu.Wojownicy dzier\yli włócznie, trójzęby,toporki i dmuchawki z drewnianymi bagnetami w pozycji wyra\ającej całkowity szacunek lecz nie wypuszczali ich z rąk, Wace pomyślał, \e potę\ny nos van Rijna jest szczególniewyczulony na wszelkie oznaki rozdzwięku.Sam dopiero teraz wyczuł napięcie, na którenajwyrazniej liczył jego szef.Syranax odchrząknął, zamrugał oczami i zwrócił się do Ziemian. Który z was jest kapitanem? zapytał.Jego głos nadal był piękny, lecz nie dochodził ju\ z głębi płuc, zakłócany rzę\eniem.Eryk wystąpił naprzód [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl