[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cechowała go pracowitość i drobiazgowość, z pełnymzapałem kwalifikowanego funkcjonariusza wodził na manowce, ściągał z dróżekcnoty, nadymał pychą, podszeptywał chciwość, a spisane przezeń cyrografy, zawsze wtrzech egzemplarzach z równym marginesem, mogłyby być ozdobą każdej biblioteki.- I ty zwątpiłeś? - dziwił się mnich.- Wątpliwości narastały we mnie stopniowo.Zaczęło się od konstatacji, że animój ojciec, ani dziad nigdy w piekle nie byli.Całe życie ciężko harowali, przeważnie nagłębokiej prowincji, a to rozpijając społeczeństwo, a to do korupcji kaptując władzęczy też przesądy rasowe i społeczne do łbów wciskając.Wszystko to funkcjonowałoniezle, tyleże ciekawość nie dała mi spać.I tak zacząłem rozpytywać tego i owego:  Byłeś wcentrali?" I uwierzcie, ojcze, nikt z moich znajomych - ani Grzdyl, ani Chajcher, aniDyrda, ani Bziukiewicz, ani nawet Kozdra czy Misiorny - nigdy nie dotarł na samą górę, czyli w naszym wypadku: dno.Nikt nie widział wielkich pieców pełnych surówki(czyli świeżychpotępionych), o siarce wyrażali się mętnie, podobnie jak o naszej wytrzymałości nawysokie temperatury.Ba, żadnego dowodu nie ma, że podłe postępowanie ludzi mazwiązek z naszymi podszeptami.Bywają grzesznicy, co na łożu śmierci potrafią żalemdoskonałym zepsuć nam wieloletnią robotę.Poza tym nikt nie wie, dokąd naprawdęidą dusze, bo półmaterialny bies żadną miarą ducha jako bytu absolutnego dojrzeć niemoże.Zpisz, ojcze?" Nie, słucham." W końcu opadły mnie pokusy ciśnięcia tego wszystkiego w diabły, bo może,myślę, to tylko robota głupiego, niewarta świeczki." Raczej ogarka - poprawił Skryba - diabłu przystoi ogarek!" Zacząłem poszukiwanie.Najpierw przypieram do muru mego starego ipytam, kto wydaje mu instrukcje dla mnie i komu przekazuje meldunki? Kręci, wypierasię, w końcu wskazuje na stryja.Ja do stryja, staruszek kluczy jak może, sianem (choćto produkt łatwo palny) się wykręca, wreszcie wskazuje na kuzyna, specjalistę odpokus nastolatków.Aańcuszek decyzyjny prowadzi od diabła do diabła.Kręci, pętlisię, kompetencyjnie sprzęga.Osiemnastym z kolei rozmówcą jest Hych, chudy,ascetyczny diabeł.Dopadłem go, gdy wybierał się pomącić w środowisku spekulantówi aferzystów gospodarczych - twardo drogę mu zastąpiłem i walę:" Hych, diabli synu, nie wykręcisz się.Ty masz kontakt z Piekłem!Mój rozmówca ogonem zdjął z nosa okulary i popatrzył na mnie jak na głupiego." Ja z Piekłem? Kto ci takich bzdur nagadał, przecież ja tylko przekazuję dalejdyspozycje otrzymane od ciebie.Coś w tym momencie we mnie zgrzytnęło, załamało się.Z całą jaskrawościąuświadomiłem sobie, że Piekła nie ma, że stworzyliśmy je sami dla siebie.Jak oszalałypędzę przez uroczyska, ugory, oczerety i wołam:- Bracia szatani, Piekła nie ma.!Harmider się zrobił, zleciało się z pół setki mych współbraci.Wiec niemalże diabłówróżnych, małych, średnich i większych, ale jednoznacznie ponurych.A co drugi domnie:" Stul pysk, mały, i lepiej odwołaj." Nie odwołam.Macie pojęcie, jesteście wolni.Zdemaskowałem bujdę. " Zdemaskowałeś? - warknął stary Grzdyl.- O, niedowarzony idioto! Nawetjeśli miałbyś rację, czy wolno ci samowolnie przekreślać swój i nasz wieloletnidorobek? Jeśli nawet pryncypia były błędne, nasza droga i jej sukcesy stanowiąwartość samą w sobie.Nie pozwolimy, żebyś nam rozchwiał światopogląd." Nie pozwolimy! - zawył tłum." Ale uczciwość." Jako diabeł jesteś z założenia przeciwieństwem uczciwości - zauważył mójstryj - ergo, jeśli kłamiesz, działasz dobrze, to znaczy zle.Gdyby, idąc tokiem twegorozumowania, nie było Piekła, należałoby je natychmiast wymyślić, bo tylko ononadaje sens naszemu istnieniu.Diabeł bez Piekła jest tylko parzystokopytnym ssakiem.Nasi przodkowie stworzyliwiarę w inferno zapewne w celu dowartościowania się.Stworzyli teorie o zgubnymwpływie na ludzi, którym zazdrościli harmonii kształtów i naziemnego trybu życia.Wymyślili piękną historię upadłych aniołów, którą bez trudu podważy każdy ornitolog.Wszak żadna inżynieria genowa nie zrobi z anioła szatana!Chciałem uściskać stryja za szczerość, ten jednak odsunął mnie oschle." W imię tradycji i realizmu nie wolno nam odrywać się od swych korzeni,nawet jeśli te wiszą w powietrzu.Jeśli uznamy sami, że Piekła nie ma, następnymkrokiem może być zaprzeczenie wiary w egzystencję nas samych." A istniejemy - rzuciłem dramatycznie - istniejemy?!I nie uwierzysz, ojcze.Naraz cały ten tłum futrzasty poszarzał, zafalował i zmienił sięw dymek, który po chwili rozwiał podmuch nocnego wiatru.Zniknęli.Ja zostałem.Ijuż nie wiem, ojcze, co z tym począć.Jak to wszystko wytłumaczyć?" Napij się ze zdroju im.Dialektyki - rzekł Skryba podsuwając kubek znapojem - to rozjaśnia umysł i powściąga emocje.Istnieje pewne wytłumaczenieopisanych fenomenów: twoi współbracia zniknęli, kiedy stwierdziłeś, że w nich niewierzysz, a zatem wystarczy uwierzyć,a pojawią się znowu." Ale ja już nie wierzę, nie mogę, choćbym chciał.Przejrzałem.Nie może staćgmach skonstruowany na założeniach, których fałsz się udowodni." Może, może - dobrodusznie mruczał Skryba.- Jeszcze łyczek dialektyczanki?O sile przyzwyczajenia słyszałeś, synu, a o inercji? System, nawet jeśli obiektywnie niemoże istnieć, będzie istniał realnie, dopóki znajdzie się dość zainteresowanych jego istnieniem.I to dotyczynie tylko Piekła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl