[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To znaczy kiedyś tańczyłam.często.- Może miałabyś ochotę pójść na zabawę do osady w przyszłą sobotę? Nie byłem tamod śmierci Victorii.Mnóstwo ludzi tam bywa.Jest wesoło i przyjemnie.Zbiera się teżpieniądze na sieroty i ubogie wdowy, a zatem spełnimy również dobry uczynek.Jeśli sięzgodzisz, naturalnie.Mam wielką ochotę pójść z tobą na tańce.- Och nie! Nie mogę! - wykrzyknęła Shemaine.- Przecież wszyscy wiedzą, że jestempańską służącą i że.odbywam karę.To byłoby wysoce niestosowne, gdybym narzucałaswoją obecność ludziom z osady.Byliby zażenowani.- Przesadzasz.Po prostu chcę pójść z piękną kobietą, która umie tańczyć - rzekłchytrze.Zarumieniła się.- Nie wydaje mi się, aby to było rozsądne, skoro sprawy mają się tak, jak się mają,panie Thornton.Andrew i ja doskonale damy sobie radę, może więc pan pójść z kimś innym.Gage zajrzał jej głęboko w oczy.- Nie mam zamiaru iść z nikim innym, Shemaine.Więc jeżeli upierasz się, to i jazostanę w domu.Zmieszała się, starając się wymyślić dobrą odpowiedz.Nie chciała, aby z jejpowodu trzymał się z dala od ludzi.Nie mogła jednak wyobrazić sobie siebie biorącej udziałw takim spotkaniu towarzyskim.Spuściła oczy i przeprosiła go nieśmiało.Gage cofnął się, robiąc jej przejście.Idąc wstronę drzwi, Shemaine czuła na sobie jego wzrok.W kuchni dokończyła ubieranie Andrew izajęła się nakrywaniem do stołu, starając się wyrzucić z myśli natrętny obraz tańca z panemThorntonem. 12Kiedy następnego wieczoru poszła do siebie na górę, ku swemu zdumieniu ujrzała naposłaniu muślinową suknię w białe i różowe paski, z dekoltem w karo, obszytym różowąriuszką.Suknia była pognieciona.Shemaine przypomniała sobie, że widziała już tę suknię nadnie kufra Victorii.Uznała ją wtedy za piękną.Na łóżku leżała także niewątpliwie najlepszabielizna Victorii oraz para białych pończoch i miękkie skórkowe pantofelki.Były nawetwstążki do ich zawiązywania.Na wierzchu garderoby znajdowała się karteczka zapisana pięknym charakterempisma.Pan Thornton prosił Shemaine o odświeżenie sukni i dokonanie wszelkichniezbędnych przeróbek przed sobotą, gdyż z wielką przyjemnością zabierze ją wówczas natańce.Co się zaś tyczy jej obiekcji, to nie dopuści, by jakieś baby wywierały wpływ nadecyzje podejmowane w jego domu.Jedyny powód, który usprawiedliwiałby odrzuceniepropozycji, to poważna choroba, taka, która wymaga wizyty lekarza.Innymi słowy, nie byłowyjścia.Jęknęła w duchu na myśl, że będzie musiała stawić czoło miejscowym damom, zktórych kilka - jak się dało nieraz zauważyć - uciekało w popłochu na widok pana Thorntona,zanim w ogóle je zauważył.Zapragnęła gorąco, by zachowały się podobnie, kiedy Thorntonwkroczy na salę ze swoją służącą u boku.Nadeszła sobota.Zaraz po popołudniowej drzemce Andrew został odwieziony doFieldsów, gdzie miał zostać na noc.Zanim Shemaine skończyła się ubierać, Gage zawołał zdołu, że idzie zaprzęgać konia, co zabrzmiało jak ponaglenie.Palce Shemaine zaczęły migaćjak błyskawice, zawiązując wstążki pantofli wokół kostek.Chwilę pózniej biegła ścieżką wstronę zagrody dla koni.Słysząc drobne kroki na kamiennych stopniach, Gage spokojnie zacisnął ostatni pas nadyszlach powoziku i wyprostował się.Rzucił spojrzenie znad końskiego zadu i.oniemiał nawidok dziewczyny.Długo, badawczo przyglądał się wszystkiemu - od białych pantofli domałego koronkowego czepeczka na upiętych włosach.Upłynęła dłuższa chwila, zanim zdałsobie sprawę, że niemal przestał oddychać z wrażenia.- Czy wyglądam dobrze? - spytała Shemaine niepewnie, zaniepokojona milczeniemswego chlebodawcy.- Tak - westchnął.- Jak promyk światła w oczach ślepca.Odpowiedzią był leciutkiuśmiech.Gage obszedł powozik, a kiedy ukazał się jej w pełnej krasie, Shemaine zapragnęłagorąco powiedzieć coś równie pochlebnego jak usłyszane przed chwilą porównanie, tak bardzo zachwycił ją wygląd Gage'a.W eleganckim stroju Thornton prezentował się nadwyraz korzystnie.Jego ubranie było równie kosztowne jak to, które zazwyczaj nosił Maurice,ale ten mężczyzna dzięki swej posturze i urodzie wyglądał jeszcze lepiej niż tamten.Miał nasobie frak w kolorze ciemnego burgunda, do tego spodnie, kamizelkę i pończochy w kolorzekreciego futerka.Biel wyprasowanej przez nią koszuli znakomicie podkreślała brązopalenizny.Gage skłonił się głęboko, na co odpowiedziała wdzięcznym dygnięciem.- Pachniesz równie słodko, jak wyglądasz - zauważył, podchodząc bliżej.Intrygowałogo wszystko, co miało z nią związek, każdy najmniejszy szczegół.Przypatrzywszy sięuważnie, stwierdził, że szwy sukni w okolicy piersi zostały rozprute i zgrabnie zszyteponownie.Docenił krągłości kryjące się pod suknią, zanim Shemaine z płonącymi policzkamiodwróciła się w stronę powoziku.Jedną ręką uchwyciła się deski, stopę postawiła nametalowej poprzeczce, a wtedy poczuła w pasie ręce Gage'a, który podsadził ją [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl