[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po co major Jasiński tu przyszedł? Czyżby tylko po to, żeby zgubić ogon?Wszedł głównym wejściem, ale mógł już dawno wyjść którymś z wyjśćbocznych.Kryty nie jest w stanie wszystkich pilnować.Poza tym to jestten szpital, z którego zniknął ranny facet.Czego Jasiński tu chce?Na wszelki wypadek Kryty kupił niewielki bukiet róż, zawsze lepiejwygląda facet z kwiatami czekający pod szpitalem niż facet bez kwiatów.Teraz, na przemian wąchając róże i zaciągając się papierosem, zerka cochwila w stronę głównych drzwi szpitala.Do tej pory Kryty myślał, że to Jasiński porwał rannego z oiomu.Toby było logiczne.Zlecił jego zabicie, egzekucja się nie udała, porwałfaceta ze szpitala, żeby go dobić gdzieś w spokojnym miejscu i dobrzeukryć zwłoki.Teraz jednak ta dość prosta hipoteza Krytego zaczęła sięchwiać.Po co Jasiński miałby wracać do szpitala i siedzieć w nim jużprawie pół godziny? Zaciera ślady? Usuwa świadków? W środku dnia?Bez sensu.A może było inaczej? Owszem, Jasiński zlecił zabicie faceta,facet jakimś cudem przeżył, ale już ze szpitala porwał go ktoś inny.I terazJasiński usiłuje się dowiedzieć kto.Jako doświadczony oficer wywiaduwojskowego ma na to swoje sposoby i nie boi się przychodzić tu oficjalniew biały dzień.Ta druga hipoteza zaczyna się Krytemu podobać.To tylkoumacnia go w przekonaniu, że musi Jasińskiego śledzić, musi go śledzićjak najdłużej i jak najostrożniej.Kryty wyrzuca papierosa, za dużo tu pali, za bardzo mu tu smakująpapierosy, to przez adrenalinę.Rozgląda się.Jest chłodny listopadowydzień.Cieszy się, że tu przyjechał, cieszy się, że postanowił pójść zagłosem intuicji.Ten zmysł go jeszcze nigdy nie zawiódł.Tu się musi kroićcoś interesującego.Zbadanie tego jest zawsze ciekawsze od siedzenia wszwedzkim lesie i czekania na kolejne zlecenie.Nagle znajoma postać pojawia się w głównym wejściu szpitala.Tomajor Jasiński.Mężczyzna rozgląda się krótko i rusza szybko przed siebie.Kryty patrzy na niego ze sporej odległości.Znowu Jasiński wygląda, jakbymiał coś strasznie ważnego i pilnego do załatwienia.Znowu w Krytymbudzi się dzika ciekawość, co to takiego.Kiedy dystans między nimi jestjuż odpowiedni, Kryty zaczyna śledzić majora.Do tej pory Jasiński niezauważył, że jest śledzony, to dziwne, może wcale nie jest taki dobry, najakiego wygląda. Przechodząc koło kosza na śmieci, Kryty wyrzuca bukiet róż.Niebędą mu na razie potrzebne.Palcem po mapieMaciek Szuman leży w swoim pokoju i przegląda sfatygowanysamochodowy atlas Europy.Już w zasadzie wybrał trasę.Pojadą przezCzechy.Z Warszawy na Wrocław, potem Kłodzko, Kudowa.Zatrzymujena chwilę palec jadący wzdłuż krajowej ósemki.Miną Polanicę.Patrzy na padający za oknem deszcz ze śniegiem.Nie zobaczyswojego rodzinnego miasta.Po pierwsze, będzie ciemno, po drugie, zósemki Polanicy nie widać.Trzeba by zboczyć z głównej drogi.Ale niebędą zbaczać.Po co? Zostawił to miasteczko dawno temu, wykreślił je zeswoich planów, właściwie nawet już o nim zapomniał.Mógłby wstąpić dorodziców, zajechać do siostry, ale co by im powiedział? To by było zbyttrudne po tylu latach i po tym wszystkim, co się stało.Bardzo dobrze, żeminą szybko Polanicę.Bardzo dobrze, że nie będzie nic widać.Palec Maćka rusza dalej, do przejścia granicznego Kudowa-Słone.Przez Czechy przemkną szybko, w środku nocy ruch będzie minimalny.Granicę z Niemcami przekroczą w czeskim Rozwadowie, przejście o tejporze jest puste.Miła na pewno będzie już zmęczona prowadzeniemsamochodu.Maciek nie będzie mógł jej zmienić.Po niemieckiej stronieznajdą jakiś skromny nocleg.Rano ruszą dalej.W stronę Alp, w stronęSzwajcarii.Maciek słyszy Milą krzątającą się po mieszkaniu.Pakuje się.Wybiera ze swoich rzeczy te najpotrzebniejsze, te, z którymi nie potrafi sięrozstać.Maciek nie ma już żadnych rzeczy.Wszystko, co miał, zostawił wmiejscach, do których już nie wróci.Nie wróci do swojego luksusowegomieszkania na Starym Mieście, do swojego supersamochodu, domieszkania Lilki, w którym też miał sporo swoich rzeczy.Ciekawe, żedopiero teraz po raz pierwszy pomyślał o Lilce.Spotykał się z nią pół rokui dopiero teraz pojął, jak niewiele dla niego znaczyła.Była tylko zabawką,pluszakiem, którego lubił przytulać i z którym sypiał, to wszystko.Większe znaczenie miała dla niego maszynka do golenia, którą zostawił uniej w łazience, niż ona sama.Takie właśnie życie prowadził.%7łycie małoznaczące, życie właściwie samotne, bez zobowiązań, bez nikogo ważnego,bez sensu.Może jednak powinni przejechać przez Polanicę.Będą tak blisko.Przecież mogą w środku nocy podjechać cicho pod dom, w którym mieszkał, w którym spędził dzieciństwo.Chociaż popatrzy, nie musząnawet wysiadać z samochodu.Popatrzy w ciemne okna, za którymi będąspać jego rodzice, pogodzeni ze starością i z faktem, że nie mają już syna,że o nich zapomniał dawno temu, że są mu niepotrzebni.Popatrzy naulice, którymi jezdził z kolegami na rowerach, popatrzy na park zdrojowy,przez który chodził codziennie do szkoły, popatrzy na miejsca, w którychspędził swoje szczęśliwe, beztroskie, spokojne dzieciństwo.Matka na pewno ucieszyłaby się na jego widok [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl