[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rzymskie wieże strażnicze po tej stronie rzeki były wielkąrzadkością.Ta, która stała na początku wielkiego szlakuhandlowego, ciągnącego się wzdłuż biegu Menu w głąbterytorium Germanów, była jedynie symboliczna.Wykonałempierwszy próbny krok poza granice cesarstwa.Za plecamimiałem równe rzędy migotliwych bladych światełMogontiakum.Przed sobą setki albo tysiące mil zdradliwegoświata, zamieszkanego przez ludzi nie ukrywających pogardydla Rzymu, a jeszcze dalej, przez jakieś inne plemiona, którychmy, Rzymianie, jeszcześmy nie poznali, na ziemiach, o którychnikt z nas nie miał żadnego pojęcia.Tego dość ponuregowieczoru, przy zapadającej wcześnie nocy, świadomośćogromu Europy wywołała u mnie posępny nastrój i tęsknotę zaodległym domem.Strażnica otoczona była luzno rozrzuconymi domamiludności cywilnej.Na nabrzeżu znalazłem tawernę o mniejszejliczbie klientów i wyższym standardzie niż Meduza, gdziemogłem sobie usiąść i oglądać majestatyczną rzekę i ostatniestatki zdążające na noc do przystani.Myślałem o swoim zadaniu.Choć sprawy posuwały siępowoli, poczułem się już pewniej w swojej roli.dostrzegającnowe problemy.Czułem przez skórę, że mam rywala.JeśliFloriusz Gracylis uznał za s w o j ą misję ponownepozyskanie Juliusza Cywilisa - a niezależnie od przekonaniaJulii Fortunaty mógł również mieć ochotę203 na pozbycie się Weledy - to miałem nadzieję, że mu się niepowiodło.W przeciwnym bowiem razie utknąłbym w tejdziurze, tysiąc mil od domu, a kto wie jak daleko od Heleny,obrabowany ze zlecenia od cesarza, a tym samym pozbawionyszansy na zarobienie gotówki.Wespazjan był snobem.Wolałby raczej szczodrze nagrodzić senatora, niż wydusićkilka nędznych sestercji dla kogoś takiego jak ja.Bo rzeczywiście wyglądało na to, że Gracylis wyskoczył naposzukiwanko.Być może ten jeden raz postanowił zachowaćcoś w sekrecie przed energiczną Julią.Może nawet odczułpotrzebę, by działać w pojedynkę.Ludzie z jego legionu musząwiedzieć o jego zamiarach.Kiedy powiedziałem im, w jakimcelu przysłał mnie tutaj Wespazjan, mieli podwójny powód, byudawać, że nic nie wiedzą, a potem przeszkodzić moimplanom.Nowa miotła czy nie, będą popierać swojegodowódcę.A Gracylis na pewno uważał, że ta misja jestodpowiedniejsza dla osoby o jego pozycji niż dla kogośtakiego jak ja.Prawdziwy pech, legacie! Jeśli to miał być wyścig, toMarek Dydiusz Falko postanowił go wygrać.Nie wiedziałem jeszcze, jak się do tego zabrać.Jednakszczegóły techniczne można opracować kiedy indziej.Bo-haterowi wystarczy siła charakteru.Zadowolony z postępów mijającego dnia cieszyłem siętrunkiem.Wieczór był spokojny.Nad rzeką tego wieczorubyło miło i spokojnie.Zacząłem myśleć o kobietach:szynkarkach, żonach dowódców, kochankach.a wreszcie oHelenie.Pomarzyłem sobie o niej twórczo i znowu zacząłemsię o nią martwić.Przygnębiony, powlokłem się wciemnościach do domu.204 Po naszej stronie rzeki prowincjonalni kupcy zamykalikramy i pomyślałem, że za jakieś cztery czy pięć godzin sammogę poczuć senność.Jeśli Argentoratum zamykało wcześnieokiennice, to i tak przy Mogontiakum jego mieszkańcywyglądali na zwyrodniałe sowy.Kiedy tutaj ziewnął pierwszyczłowiek, wszyscy pakowali się do łóżek.O tej porzekosmopolityczny Rzymianin dopiero zaczynał odczuwać głód iszykował się do wieczornych rozrywek, natomiast w tutejszychjadłodajniach stawiano już odwrócone ławy na stołach, a zszynków wymiatano klientów, którzy zasiedzieli się przywinie.Każdy, kto się ociągał, ryzykował, że przytrzasną mutunikę w drzwiach.Skradałem się ulicami tego statecznego miasta z nadzieją,że nikt mnie nie widzi.Nie chciałem denerwować porządnychobywateli.W obozie nadziałem się na przeszkodę.- Hasło?- Niby skąd mam je znać? Jestem tu tylko gościem -odparłem.W Germanii rok po rebelii trzymano się ściśle przepisów.Była to zdrowa praktyka.i poważne zagrożenie dla takichswobodnych typków jak ja.Na szczęście wartownik był z I Legionu i chciał mi pomóc.Gdyby wartę pełnili ci z XIV, spędziłbym za murami całą noc.Na szczęście przypomniałem sobie rozmowę z Justynem.-  Mars Mściciel" - rzuciłem.- Spróbuj jakieś inne.-  Marynowana ryba".- Wczorajsze.- Na Hadesa.a co powiesz na  Drugie imię medykaobozowego"?205 -Trafione - powiedział wartownik, ale wcale nie zamierzałodsunąć wycelowanej w moje gardło włóczni.-Więc w czym problem, żołnierzu? - spytałem znużonymgłosem.- Jakie jest?- Co jakie jest?- Jakie jest - powtórzył dobitnie - drugie imię obozowegomedyka?Ci z XIV Legionu mieli rację: I Adiutrix to zbieraninadurnych majtków ściągniętych z olinowania, o strukturzemózgu równie zwartej jak struktura korka.Wreszcie znalazłem się za bramą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl