[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poszedł otworzyć.Niebyło nikogo, tylko przed drzwiami stało spore, solidniezapakowane pudło.Wziął nóż, przeciął sznurki i rozwinąłpapier.W pudle leżała na ligninie skrwawiona głowa Alberta.Zadzwonił telefon.W słuchawce posłyszał znajomy basowygłos.- Czy pan akceptuje naszą propozycję? -Tak. 7Za pierwszym razem tego nie spostrzegł.Tyle byłozamieszania, tyle roboty ze wstępnym organizowaniemśledztwa, że ten szczegół uszedł jego uwagi.Dopiero podczastrzeciego przeszukiwania pracowni zainteresował się tymkawałkiem zmiętej gazety, leżącym w kącie pomiędzynajrozmaitszymi rupieciami, wchodzącymi w składartystycznego nieładu.Ostrożnie podniósł i rozwinął.Gazetabyła włoska:  II Messaggero" z 18 pazdziernika.Tłuste plamyświadczyły o tym, że zapewne zawinięto w nią jakieś artykułyspożywcze.Może pizza, a może zapiekanka takrozpowszechniona obecnie w Warszawie.Po powrocie do komendy Górniak natychmiast przekazałzatłuszczoną gazetę do zbadania daktyloskopijne.go.Nieomylił się.Odciski palców pozostawione na  U Messaggero"pokrywały się z liniami papilarnymi, znalezionymi na butelce ijednym kieliszku.Na drugim odciski swoich palców pozostawiłRobert Zwoliński.- No i co ty na to? Michalak wzruszył ramionami.- No cóż.Nie tak trudno się domyśleć, że Zwolińskiegoodwiedził jakiś Włoch, który przyniósł butelkę ginu i zagrychęzawiniętą w gazetę.- Włoską gazetę niekoniecznie mógł mieć ze sobą Włoch -zauważył Górniak.- Obecnie wielu Polaków odbywa wycieczkido Italii.- To prawda - zgodził się Michalak.- Ale moim zdaniemistnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że to właśnie byłWłoch.- Wobec tego mam dla ciebie bojowe zadanie - uśmiechnąłsię Górniak.Michalak westchnął.- Zdaje się, że wpadłem.- Wszystko na to wskazuje.Z tego wynika, że nie należy zbytskwapliwie wyrywać się ze swoim zdaniem.Ale żarty na bok. Trzeba będzie zidentyfikować wszystkich Włochów, którzy wtym czasie przebywali w Warszawie.Czeka cię sporo roboty.-Jak postawisz taką dolarową butelkę ginu, to się załatwi -powiedział ze śmiertelną powagą Michalak.- To ci już nasza czysta wyborowa nie wystarcza? Michalakskrzywił się.- Ani ona taka czysta, ani wyborowa.To było dawniej.Czasysię zmieniają, a z nimi i wódka.- Nie zaczynaj filozofować - uśmiechnął się Górniak.- Bierzsię za tych Włochów.- Nie możemy przecież wszystkich Włochów przebywającychczasowo czy stale w Warszawie podejrzewać o zamordowanieZwolińskiego - zauważył porucznik.- Wszystkich nie - powiedział Górniak.- Wytypujemy sobietakich bardziej pasujących do tej sprawy.- A co z tym Korsykaninem?Na razie nie ma ich w Warszawie.Wyjechali oboje niewiadomo dokąd.Ona nawet swoim rodzicom nie powiedziała,że ma zamiar wyjechać.Wysłałem mu wezwanie, żebynatychmiast po powrocie zgłosił się do nas.Michalak skrzywił się sceptycznie.- Obawiam się, że się nie zgłosi.Niewykluczone, że go wogóle już nie zobaczymy.- Nie bądz takim pesymistą.- Nie jestem pesymistą.Jestem realistą.Po tym numerze zwozami Volvo.Górniak machnął niecierpliwie ręką.- Na razie nie będziemy sobie tym głowy zawracać.Pośpieszsię z tymi włoskimi turystami i nieturystami.Zwolińskiwspominał, że wybiera się do Włoch.Dobrze by było, żebymzdołał przedtem porozumieć się z nim i dostarczyć mu trochędanych.Porucznik Michalak z wrodzoną sobie energią zabrał się dorozpracowywania  makaroniarzy", jak pogardliwie nazywałpotomków autora Boskiej komedii.Częściowo uporał się z tymstosunkowo szybko.Takie hotele jak Victoria, Forum,Europejski, Polonia, Warszawa dość dokładnie prowadzą ewidencję gości zagranicznych.Oprócz hoteli zródłeminformacji było także lotnisko i punkty graniczne.Okazało się, że Włochów, przebywających w Warszawie wczasie, kiedy został zamordowany Robert Zwoliński, była sporagromadka.- Nie bierzemy pod uwagę pracowników ambasady oraz tychWłochów, którzy z tych czy z innych powodów na stałeprzebywają w Polsce - powiedział Górniak.Michalak pokiwał głową.- To prawda.Ale tak na mój nos, to jeżeli Zwolińskiegozamordował cudzoziemiec, to chyba ktoś przyjezdny.- Każda teoria jest dobra, która ułatwia naszą robotę-uśmiechnął się Górniak.- Sądzę jednak, że jest dużo racji wtym, co mówisz.Ja chyba także typowałbym na mordercękogoś przyjezdnego.Zwoliński miał jakieś powiązania zterenem Włoch, czego najlepszym dowodem są te dużepieniądze, które otrzymał w Rzymie podczas tej wycieczki.Cośtam kombinował i mógł się komuś narazić.- Mafia - powiedział Michalak.Górniak potrząsnął głową.- Nie zaczynajmy pisać scenariusza filmowego.Coś mi sięzdaje, że masz ochotę spreparować jakiś sensacyjny serialtelewizyjny.- Niewykluczone, że to zrobię.- Ale dopiero po zakończeniu sprawy - zastrzegł się Górniak.Michalak roześmiał się.- Nie bój się, Władziu.Nie mam takich literackich aspiracji.Chociaż.może kiedyś, jak przejdę na emeryturę.Górniak wspólnie z Michalakiem przejrzał listę włoskichkandydatów na mordercę, podkreślając czerwonym ołówkiemtych mogących wzbudzać jakieś podejrzenia.Były to zresztąrozważania najzupełniej teoretyczne, niemające cieniajakichkolwiek realnych podstaw.Do Polski przyjeżdżało bardzowielu pseudoturystów oraz pseudo-handlowców, którzy wnowej sytuacji politycznej pragnęli zorientować się w terenie iewentualnie zorganizować jakiś mniej lub więcej legalnydorywczy interes.Każdy z tych ludzi mógł być potencjalnymzabójcą Zwolińskiego. Ponieważ zamordowany malarz posiadał niewątpliwie jakieśkontakty na terenie Italii, Górniak ograniczył się do obywateliwłoskich, pomijając, przynajmniej na razie, innychcudzoziemców.Przy pomocy porucznika Michalaka sporządziłprowizoryczną listę osób, przebywających w czasie popełnieniazbrodni w Warszawie, i zatelefonował do Paryża.Szczęśliwymzbiegiem okoliczności zastał na Quai des OrfevresZwolińskiego, który bardzo się ucieszył.- Serdecznie panu dziękuję, panie kapitanie.To, co panmówi, ogromnie mnie zainteresowało.Te informacje mogą byćdla mnie niezwykle cennym materiałem.Za trzy dni odlatujędo Rzymu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl