[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zawsze będziesz mnie ratował? Prawie wypowiedziała tę myśl na glos.To była linijkaze Zniadania u Freda.Czytała tekst z Sereną tyle razy, że nauczyła się całego scenariusza napamięć.W filmie, który był jej życiem, Nate to wspaniały główny bohater, który zawsze siępojawia i ją ratuje.Nate usiadł na wygrzanej przez Erika sofie, pogrzebał w kieszeniach, szukając zapalniczki, i zaczął się nią bezmyślnie bawić.Zmrużył ztocistozielone oczy w skupieniu.Blair wiedziała, że to oznacza albo głębokie zamyślenie, albo odlot po marihuanie.W końcupodniósł wzrok i spojrzał jej w oczy.Blair aż dech zaparło.- Myślisz, że moglibyśmy pójść na górę.i.- Na górę?Znów napiła się wody.Była z Nate'em milion razy, rozmawiała z nim milion razy,całowała się z nim milion razy.Nie było w tym nic nowego, a jednak czuła się zupełnieinaczej.- Aha - mruknął.Nerwowo bawił się zapalniczką.- Moglibyśmy iść na górę i.porozmawiać?- Porozmawiać - powtórzyła.Zmieniła się piosenka: z Ciup Your Hands Say Yeoh na Hey Ya.Chociaż to był starykawałek, podłoga zadrżała, gdy wszyscy zaczęli tańczyć w salonie.- Ja tylko.- zaczai, znowu pstrykając zapalniczką.- Ja.Blair wstała i złapała Nate'a za rękę.Zciągnęła go z sofy.Chciała w spokoju posłuchaćtego, co chciał jej powiedzieć.Wyciągnęła Nate'a z biblioteki i poprowadziła przez tłum wsalonie, cały czas trzymając za rękę, żeby go nie zgubić.Minęła Serenę na dole schodów, alenie odezwała się nawet słowem.Nate nagle zatrzymał się w połowie szerokiej, wypo-lerowanej, mahoniowej klatki schodowej.- Co się stało? - zapytała, odwracając się.- Ja.muszę ci coś powiedzieć - wyjąkał.- Na górze - ponagliła go, ciągnąc za rękę.Nie ruszył się, więc znowu się odwróciła.Spojrzała na niego w dół z wyższegoschodka.Teraz byli niemal takiego samego wzrostu.- Po prostu.- jąkał się.Spojrzał jej w oczy.- Kocham cię - szepnął w końcu.Nareszcie. poczekaj do północy- Kocham cię.To bez wątpienia był głos Nate'a.Usłyszała go wyraznie, mimo krzyków kręcącej sięw kółko hipiski, która wymachiwała rękoma do Hey Ya i uderzyła Serenę w twarz długimi,pachnącymi olejkiem dredami.Kochał Blair.Serena nigdy by nie zgadła, że Nate Archibald tak dobrze zna swoje uczucia.Mimo towiedziała, że powiedział prawdę.On rzeczywiście kochał Blair.Widziała te znaczące spojrze-nia, które rzucali sobie nawzajem, odkąd uciekły z posiadłości Baileya Wintera.A sposób, wjaki Blair wcisnęła się między nich wczoraj na łóżku, był oczywisty.Poczuła, jak zaciska jejsię żołądek - zupełnie jak wtedy, kiedy droga znika spod kół samochodu szybciej, niż sięspodziewałaś.To były jej urodziny - no, prawie - i jej przyjęcie.Więc to jej należało siętrochę ciepła i czułości, prawda?Zawahała się.Przysiadła między wytapetowaną ścianą i wielkim, stojącym zegarem,skąd miała doskonały widok na wszystko, co się działo w domu.Bawimy się w szpiegowanie?Wyjrzała zza zegara na Nate'a i Blair na schodach.Patrzyli sobie w oczy.Ich palcesplotły się i oboje zniknęli na górze.Poszli do sypialni rodziców.Serena zaniknęła oczy iprzepchnęła się przez tłum do baru.Zawsze miała whisky, Henry'ego i cygara.Niekonieczniew tej kolejności.- Jesteś.Serena zatoczyła się lekko, ale mocno ściskała kryształową szklaneczkę wypełnioną -ponownie - whisky ojca, którą schowała przed resztą gości.To były jej urodziny i jej dom,dlaczego nie miałaby zachować dla siebie najlepszej rzeczy?- Serena.Znajomy glos Henry'ego zabrzmiał wśród nocy.Już sama świadomość, że jest wpobliżu, była miła.Był taki przystojny i pewnie nadal ją kochał.A może po prostu ona trochę się wstawiła? Komuś udało się rozpalić ognisko w ogrodzie na tyłach domu.Henry i trójka facetów,których Serena nie znała, skupili się wokół ognia, ogrzewając się - wieczór był zaskakującochłodny.Nie licząc migoczących płomieni i gwiazd nad głową, noc była ciemna.To byłznajomy, przyjemny mrok.Serena spędziła tu tyle letnich nocy.Na przykład tę, kiedyporzuciła Henry'ego.- Szukałam cię.Usadowiła się obok niego na jednej z niskich, kamiennych ławek, które otaczały dółna ognisko.Miała na sobie stare, obcięte dżinsy Seven.Henry nadal siedział w kąpielówkach.Ich nogi i kolana niemal się dotykały.- Znalazłaś mnie.Przypalił następnego papierosa od malutkiego niedopałka.- To twoje urodzinowe przyjęcie, tak? - zapytał jeden z pozostałych chłopaków.Serena przypomniała sobie, że to chłopak z pierwszego roku, który mieszka razem z jejbratem, ale nie pamiętała jego imienia.- Moje urodziny są jutro.- Serena zerknęła na zegarek od Chanel.- Właściwe to zadziewięćdziesiąt siedem minut.W dzień rewolucji francuskiej.- Vive la France! - Henry wzniósł butelkę tequili Corzo i stuknął się z jej kieliszkiem.- Vive la France! - Serena opróżniła szklaneczkę jednym haustem.- Tęskniłam za tobą- dodała, chociaż to nie do końca była prawda.Kiedy tylko wróciła do miasta, zapomniała o Henrym.- Ja za tobą też.- Henry otworzył butelkę, dolał im do szklanek i podał butelkę nalewo.- Urządzmy sobie prywatne przedurodzinowe przyjęcie.Serena spojrzała w górę na migoczące gwiazdy.Otoczenie przypominało jej sytuacjęsprzed roku, a nawet sprzed dwóch lat, kiedy wszystko wyglądało całkiem inaczej, a zarazemzupełnie tak samo.Odwróciła się i napotkała wzrok Henry'ego.Chciała, żeby znowu odwróciłjej uwagę.Potrzebowała tego, żeby zapomnieć o tym, co pewnie teraz działo się w łóżku jejrodziców.- A co się stanie o północy? - zapytała.Wąchała niepewnie tequilę.- O północy? - Henry stuknął się z nią szklaneczką i wypił drinka.- Wtedy dostanieszswój prezent.O ile Serena wcześniej nie zaśnie. zanosi się na miłość- Wygodnie wam, chłopcy? - Rufus wsunął rozczochraną głowę do salonu.- Nietrzeba wam niczego? Mam w mikserze pesto z migdałów i soczewicy.- Nie, panie Humphrey, i tak jest pan zbyt uprzejmy! - Greg grzecznie się uśmiechnął iodwrócił do Dana.- Twój ojciec to odlot [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl