[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I oni zwą się inżynierami?Budowniczymi?18 lipca 187522:45Cieszy mnie niezmiernie fakt, iż w mym domu nikt mnie nie nachodzi i nie zadaje głupich pytań.Mogę w spokoju kontynuować swe prace.Okazuje się, iż zwykły, zakorzeniony w nich samych,strach może utrzymać tych ludzi z daleka mej posesji lepiej niż najgrozniej wyglądający pies.Wczorajszej nocy ustawiłem Bramę na kontakt z równoległym wszechświatem.Jakież było mojezdziwienie i radość zarazem kiedy tuż za progiem tego wymiaru ujrzałem jednego znajpotężniejszych, jednego z najwspanialszych.Starszego Boga.Lśnił jasno i pewne było, iżczeka tylko, by Brama rozwarła się na tyle, by mógł się przez nią przedostać.Ach, jakże bardzobym pragnął, by tworzące jego fizyczną postać dziesiątki błyszczących kul wpłynęły do megodomostwa i napełniły go światłem.Ale jeszcze nie nadszedł właściwy czas.Ale nadejdzie.Jak wszystko, co nieuniknione.Jak wszystko, co nieuchronne, nadejdzie i czasYogSothoth.Szykują się wielkie zmiany.Dalsze strony dziennika zajmują zapiski Milewskiego z okresu budowania latarni.Parokrotniewspomniał też o swych nocnych, prowadzonych za pośrednictwem zwierciadła, rozmowach zestraszliwymi rasami stworzeń tak wynaturzonych, że trudno sobie wyobrazić sam fakt ichistnienia.Nie zabrałem tych stron ze sobą; tamtej nocy w mojej opinii stanowiły jedynie dowódcoraz bardziej pogłębiającego się obłędu.Teraz, kiedy znam prawdę i przypominam sobie tamtesłowa Milewskiego, paraliżujący wręcz strach ogarnia mnie od środka, ściskając w swychzimnych palcach serce i odbierając oddech.Nie będę nawet próbował przelać ich ponownie napapier tego manuskryptu; nie potrafię znalezć w sobie dość siły, by przytoczyć treść owychnocnych kontaktów.Zbyt wiele było tam druzgocących swą realnością rzeczy, zbyt dużo prawddotyczących fundamentów istnienia i stworzenia, tak bardzo różniących się od przyjętego przeznas modelu rzeczywistości.Nie, nie jestem w stanie dobrać słów, by ubrać nimi zdania iprzekazać dalej tę wiedzę.%7ładen człowiek nie jest w stanie znieść ciężaru, jaki ona ze sobąniesie.%7ładen.Z perspektywy Milewskiego praca nad latarnią posuwała się sprawnie i gładko do przodu.Coprawda, jak tylko wybudowano piwnice i przykryto je pierwszymi warstwami przyszłychbudynków, Milewski zupełnie przestał interesować się dalszym rozwojem prac nad latarnią iponownie na kilka dni pogrążył się w swym uwielbieniu nad potęgą starożytnych bóstw.Wszystkie znane mi wypadki, jakie miały pózniej miejsce na budowie, nie miały swegoodzwierciedlenia w zapiskach Milewskiego zupełnie tak, jakby te incydenty, które niedotyczyły kompleksu piwnic, w ogóle dla niego nie istniały.Odnalazłem jedynie wpis mówiącyo nieplanowanym wysadzeniu jednej ze ścian piwnicznego korytarza, będącym w zasadzieodosobnionym przypadkiem wytrącenia Milewskiego z równowagi.Kiedy jednak przekonał się,iż poniesione straty nie są zbyt dotkliwe i zdoła je jeszcze naprawić, wrócił do typowego dlasiebie stanu emocjonalnego.Natrafiłem też na relację z jednej z nocy, tuż u schyłku prac nad latarnią, podczas którejMilewski zniósł do odizolowanych już piwnic wszystkie segmenty mentalnego przekaznika,jakie zdążył do tego czasu skonstruować.Przy pomocy Posługaczy zmontował je w sprawniedziałającą całość, a dalsze prace nad urządzeniem odbywały się już gdzieś pośród kamiennychścian jaskiń wewnątrz wzgórza.Sądząc z emanującego z kolejnych wpisów zadowoleniaMilewskiego, wszystko układało się po jego myśli i żadne nieprzewidziane wypadki niezakłócały rytmu pracy.29 kwietnia 187700:15Dziś latarnia oddana została do użytku i rad jestem, iż całe to zamieszanie wokół niej w końcuucichnie.Budynek nie jest już mym zmartwieniem; na dobrą sprawę nigdy nie był.Mimo wszystko, pochwalić należy wszystkich pracowników.Zdołali przenieść kąty piwnicznychpomieszczeń tak, jak tego sobie zażyczyłem; pomijając wprawdzie drobne rozbieżności, które wydaje mi się nie powinny wpłynąć w najmniejszym stopniu na ostateczny rezultat, przyznaćmuszę, iż zasłużyli na pewną formę uznania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- Zieliński Tadeusz Œwiat antyczny [1] Starożytnoœć bajeczna
- Kamienne tablice Wojciech Zukrowski
- Układ ze Âśmiercią Zofia Kaczorowska
- Silverberg Robert Majipoor 07 Krol Snow
- Gran Christine Hochsztaplerka
- Berry Steve Trzecia tajemnica
- Rule Ann Serce pelne klamstw
- Zelazny Roger Dilvish Przeklety
- Proyección Astral by Sylvan Muldoon
- Zevaco Michael Błazen królewski
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nasza-bajka.keep.pl