[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co do mnie, jestem gÅ‚Ä™boko przekonany, że to banda Duvillardaprowadzi caÅ‚Ä… sprawÄ™.Na korzyść którego z panów, tego nie wiem! AlebÄ…dzcie pewni, że przedewszystkim chodzi o to, aby zatuszować sprawÄ… AfrykaÅ„skich Kolei%7Å‚elaznych.Gdyby nie to, że Monferrand jest zanadto skompromitowany,dopatrywaÅ‚bym siÄ™ tutaj chwytu w jego stylu.Czy zauważyliÅ›cie, jak  Glob",który w ciÄ…gu jednego dnia opuÅ›ciÅ‚ Barroux, co dzieÅ„ prawie pisze teraz oMonferrandzie z peÅ‚nÄ… czci sympatiÄ…? Jest to ważny symptom, gdyż Fonsègue nie ma zwyczaju tak miÅ‚osiernie dodawać ducha zwyciężonym.Ostatecznie, czego spodziewacie siÄ™ po tej obrzydliwej Izbie? Na pewno knujÄ…tam jakÄ…Å› niegodziwość. A ten stary dureÅ„ Mège  powiedziaÅ‚ Morin  który zaÅ‚atwia interesywszystkich partii z wyjÄ…tkiem wÅ‚asnej? Czy nie jest gÅ‚upi z tÄ… swojÄ… zasadÄ…,że wystarczy mu przetrzymywać jeden po drugim cudze gabinety, aby dojśćdo takiego, którego gÅ‚owÄ… bÄ™dzie on sam?Na nazwisko Mège'a wszyscy siÄ™ okrzyknÄ™li, zgodni we wspólnej nienawiÅ›ci.Bache, który zresztÄ… w wielu sprawach rozumowaÅ‚ jak apostoÅ‚ kolektywizmupaÅ„stwowego, z bezlitosnÄ… surowoÅ›ciÄ… sÄ…dziÅ‚ każdÄ… jego wypowiedz i każdypostÄ™pek.Janzen uważaÅ‚ Mège'a po prostu za reakcyjnego burżuja, któregotrzeba zmieść jako jednego z pierwszych.I wspólne im wszystkimzacietrzewienie przejawiaÅ‚o siÄ™ w tym, że nieraz umieli siÄ™ okazaćsprawiedliwi wobec swoich nieprzejednanych przeciwników, którzy niepodzielali żadnej z ich idei, gdy tymczasem wielkÄ… zbrodniÄ… nie zasÅ‚ugujÄ…cÄ…na przebaczenie byÅ‚o, ich zdaniem, myÅ›leć mniej wiÄ™cej tak jak oni, niebÄ™dÄ…c absolutnie jednomyÅ›lnym we wszystkich sprawach.Dyskusja potoczyÅ‚a siÄ™ dalej, mieszajÄ…c i przeciwstawiajÄ…c sobie różnesystemy, przeskakiwaÅ‚a od polityki do prasy, bÅ‚Ä…dziÅ‚a i staÅ‚a siÄ™ namiÄ™tna,gdy przeszli na temat denuncjacji Saniera, którego dziennik każdego rankatoczyÅ‚ swojÄ… bÅ‚otnistÄ… falÄ™ niby w wezbranym rynsztoku.Wtedy Wilhelm,który swoim zwyczajem zaczÄ…Å‚ chodzić wzdÅ‚uż i wszerz po pokoju, obudziÅ‚ siÄ™z bolesnych rozmyÅ›laÅ„ i zawoÅ‚aÅ‚: Ach, ten Sanier, jakże brudna jest ta jego robota! Wkrótce nie bÄ™dzie jużżadnej rzeczy, żadnej istoty, której by nie obryzgaÅ‚ bÅ‚otem.Ludzie wyobrażajÄ…sobie, że stoi po ich stronie, a on ich zohydza.Czyż nie napisaÅ‚ wczoraj, żegdy zaaresztowano Salvata w Lasku BuloÅ„skim, znaleziono przy nimwytrychy i port-monetki skradzione spacerowiczom!.Wciąż ten Salvat! Salvat,niewyczerpany temat do artykułów, nazwisko, które zapewnia dziennikowitrzykrotny wzrost sprzedaży! Salvat, pożądana dywersja dla sprzedawczykówz AfrykaÅ„skich Kolei %7Å‚elaznych! Salvat, pole bitwy, gdzie obala siÄ™ i tworzyrzÄ…dy! Wszyscy żerujÄ… na nim i wszyscy go popychajÄ… do zguby.ByÅ‚ to rozlegajÄ…cy siÄ™ wÅ›ród nocy krzyk buntu i litoÅ›ci, i na tym przyjacielesiÄ™ rozstali.Piotr, który siedziaÅ‚ przy oknie otwartym na pÅ‚onÄ…cy ogromParyża, sÅ‚uchaÅ‚ przez caÅ‚y czas, nie.mówiÄ…c ani sÅ‚owa.DrÄ™czyÅ‚y gowÄ…tpliwoÅ›ci, toczyÅ‚a siÄ™ w nim wewnÄ™trzna walka i wszystkie te sprzeczneopinie nie przyniosÅ‚y mu jeszcze żadnego rozwiÄ…zania, żadnego ukojenia,gdyż okazywaÅ‚y siÄ™ zgodne tylko wówczas, gdy chodziÅ‚o o skazanie na zatratÄ™starego Å›wiata, nie umiaÅ‚y natomiast odbudować wspólnym braterskimwysiÅ‚kiem przyszÅ‚ego Å›wiata sprawiedliwoÅ›ci i prawdy.I Paryż nocny, usianygwiazdami, lÅ›niÄ…cy jak letnie niebo,.pozostawaÅ‚ dla niego dalej wielkÄ…zagadkÄ…, czarnym chaosem, ciemnymi popioÅ‚ami, w których trzaskaÅ‚y iskry iz których miaÅ‚a siÄ™ już wkrótce wyÅ‚onić jutrzenka.Jaka przyszÅ‚ość rodziÅ‚a siÄ™tam dla caÅ‚ej ziemi, jakie decydujÄ…ce sÅ‚owo zbawienia i szczęścia miaÅ‚o wrazz Å›wiatÅ‚em dnia popÅ‚ynąć w cztery strony Å›wiata?Gdy wreszcie z kolei wychodziÅ‚ i Piotr, Wilhelm poÅ‚ożyÅ‚ mu obie rÄ™ce naramionach, popatrzyÅ‚ na niego przeciÄ…gle, gÅ‚Ä™boko rozczulony mimotrawiÄ…cego go gniewu.  Mój biedny maÅ‚y, ty cierpisz, ty także cierpisz, widzÄ™ to od paru dni.Ale tyjesteÅ› panem swojego cierpienia, bo walczysz tylko z sobÄ…, możesz siebiezwyciężyć; nie można natomiast zwyciężyć Å›wiata, jeżeli cierpi siÄ™ z jego winyi od jego zÅ‚oÅ›liwoÅ›ci, i niesprawiedliwoÅ›ci!.Ach tak, tak, bÄ…dz dzielny,dziaÅ‚aj, jak ci rozum dyktuje, chociażby wÅ›ród Å‚ez, a osiÄ…gniesz spokój.Tejnocy, gdy Piotr znalazÅ‚ siÄ™ znowu sam - w swoim domu w Neuilly, którynawiedzaÅ‚y już tylko cienie jego rodziców, ostateczna walka dÅ‚ugo spÄ™dzaÅ‚asen z jego powiek.Nigdy jeszcze nie czuÅ‚ tak wielkiej odrazy do swojegokÅ‚amstwa, do kapÅ‚aÅ„stwa, które staÅ‚o siÄ™ dla niego pustym gestem, dosutanny, którÄ… siÄ™ zgodziÅ‚ nosić niby przebranie.Może to wszystko, coostatnio widziaÅ‚ i sÅ‚yszaÅ‚ u brata  nÄ™dza spoÅ‚eczna jednych, bezcelowei szalone miotanie siÄ™ innych, pragnienie, aby ludzkość byÅ‚a lepsza, niedajÄ…ce za wygranÄ… pomimo przeszkód i sÅ‚aboÅ›ci  daÅ‚o mu gÅ‚Ä™biej odczućkonieczność życia lojalnego, normalnego, w peÅ‚nym Å›wietle.Teraz nie mógÅ‚już pomyÅ›leć o swoim upartym marzeniu, o tym posÄ™pnym i samotnym życiuÅ›wiÄ™tego kapÅ‚ana, jakim nie byÅ‚, aby nie przeniknÄ…Å‚ go dreszcz wstydu, abynie czuÅ‚ wyrzutu sumienia, iż tak dÅ‚ugo kÅ‚amaÅ‚.I postanowiÅ‚, że nie bÄ™dziedÅ‚użej kÅ‚amać, chociażby nawet z litoÅ›ci, z chÄ™ci obdarzania bliznich boskÄ…iluzjÄ….Ale cóż za okrutnym wstrzÄ…sem bÄ™dzie dla niego zrzucić sutannÄ™,która, jak mu siÄ™ wydawaÅ‚o, przyrosÅ‚a mu do skóry, i jak smutno bÄ™dziepowiedzieć sobie, że jeÅ›li zedrze jÄ… mimo wszystko, pozostanie odarty z ciaÅ‚a,ranny, chory i nigdy nie stanie siÄ™ podobny innym ludziom!W tÄ™ strasznÄ… noc znowu walczyÅ‚ z sobÄ… i drÄ™czyÅ‚ siÄ™ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl