[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.392ifff & Anulaouslaandcs - Lubię sobie czasem golnąć - przyznaję się.- A kto nie lubi?- Ale niektórzy z nas lubią aż za bardzo.Przekonałam się o tymna własnej skórze.Gapię się na nią.- Pijesz?- Tak, jestem alkoholiczką.Od wielu lat nie miałam w ustachalkoholu, ale nieustannie, nawet w tej chwili, jestem o krok od tego,by znów poń sięgnąć.Każdy dzień to dla mnie kolejna próba.Aleopowiedz mi o sobie, skarbie.Jak to się stało, że uczyniłeś z wódyswoją najlepszą przyjaciółkę?Dosłownie pożera mnie tymi swoimi pieprzonymi gałami.Mówiłem wam o nich, nie?- Nie rozumiem.- Rozumiesz doskonale.Nie pouczam cię ani nie krytykuję.Jestem ostatnią osobą, która miałaby prawo wygłaszać komukolwiekkazania, a zwłaszcza tobie.Po prostu chcę się dowiedzieć, co jest tegoprzyczyną.Oczywiście, oprócz krzywdy, którą wam wyrządziłam.Dziewczęta trochę już mi opowiedziały, ale chciałabym to usłyszeć odciebie.Najchętniej zerwałbym się i ciskał wszystkim, co mi wpadnie wręce.A najlepiej prosto w spokojną, opanowaną twarz mojej matki.Zrozkoszą wyłupiłbym jej te gały.Wszystko przez Bellę, ona mnie w towszystko wpakowała, myślę.Kiedy znowu ją zobaczę, wpakuję jej wgardło ten pieprzony talerz jajecznicy i puszkę fasoli.393ifff & Anulaouslaandcs Nie panuję nad sobą.Pękam.Opisuję, jak wyglądało życie wsierocińcu, do którego mnie wysłała: spleśniały chleb,owsianka zgrudami, szara, oślizgła ryba w piątki, zimno, moczenie łóżka, laniedo nieprzytomności i najgorsze ze wszystkiego - patrzenie, jak innichłopcy, zupełnie mali, są katowani niemal na śmierć; i tak zwanewykształcenie, które wpaja wyłącznie strach przed pasem, pejczemalbo czymś jeszcze gorszym.Nie muszę się zastanawiać, by sobieprzypomnieć.Raz uwolnione wylewa się to ze mnie z impetemNiagary.Widzę, że ciosy dobrze trafiają, więc dobijam ją dalszymiszczegółami.Opowiadam o brudnych miejscówkach i o tym.jaktrzeba uważać, by nie położyć się na zużytej strzykawce i nie złapaćHIV-a; mówię o życiu na ulicach, o wilgoci i chłodzie, o kaszlu iflegmie, o bólu żołądka, gdy na pusty brzuch napijesz siędziadowskiego browaru; o odciskach na stopach, bo nie masz skarpet inosisz buty o dwa numery za małe; o nieustannym bólu głowy,spowodowanym chronicznym kacem; o tym, jak z głodu widziszpodwójnie.O bójkach, ranach, sińcach, podbitych oczach,połamanych palcach.O smrodzie twojego śpiwora, chociaż ten zapachprzynosi ci w nocy ukojenie, bo to twój własny smród.O szpitalach,których pracownicy - kiedy wydaje im się, że nie widzisz -ostentacyjnie marszczą nosy.O upokorzeniu.O Szajbusie.Opowiadam jej o Szajbusie.Jak się go boję, a jednocześnie jestjedynym facetem na ulicach, na całym zasranym świecie, którego394ifff & Anulaouslaandcs mogę nazwać przyjacielem.Nie szuka mojego towarzystwa, raz zarazem odbija mu palma (na dowód mogę pokazać blizny), ale bronimnie, ilekroć uważa, że dostaję wciry, kiedy na nie nie zasłużyłem.- A to tylko fizyczna strona tego wszystkiego.Tacy jak ty niemają zielonego pojęcia, jak wygląda, kurwa, życie z taką pustką wsercu, pustką wokół, pustką, która ze wszystkich stron cię osacza.Nie mogę się powstrzymać.Te słowa wzbierały we mnie oddnia, gdy przyszedłem na świat.- Dlaczego to zrobiłaś, mamciu? Co?A to skąd się wzięło?Koszmar.Pociągam nosem.Czuję, że zaraz się rozbeczę jakjakiś pieprzony bachor.Powstrzymuję łzy.Rowan Mora-ghan się niemaże.Już nie.Ostatni raz płakałem, kiedy rodzice zastępczy odesłalimnie z powrotem do tamtego obozu koncentracyjnego, bo - jakoświadczyli - nie mogli sobie ze mną poradzić.Ale za to teraz ona płacze.Chryste, nie mogę patrzeć, jakkobieta beczy.- Przestań! Natychmiast przestań! - Zrywam się na nogi.- Dośćtego! Nie becz! Przestań się nad sobą użalać! Sama spytałaś.I samawpakowałaś mnie do sierocińca.Nie, niech na to nie liczy.To byłoby za łatwe: wspólne łzy, apotem już wszystko cacy i sielsko-anielsko.Raz-dwa i poszło! Czary.Nie dam się wciągnąć, bo płacz niczego nie zmieni.Teraz ona też stoi.Nie zauważyłem, kiedy wstała.Wzięła mojątwarz w dłonie i trzyma ją naprawdę mocno.Ma ciepłe dłonie.Silne.395ifff & Anulaouslaandcs Nie wiem, co robić.Nie będę się szarpał, w końcu to starszakobitka, mógłbym jej coś zrobić.To moja matka.Mówi, że mniekocha.- Mój biedny syneczek.Sam nie wiem, kiedy wtulam twarz w jej szyję.Ja, RowanMoraghan, wtulam twarz w szyję matki i beczę jak niemowlak.Wreszcie oboje jakoś bierzemy się w garść.Siadamy, mamciapodaje mi pudełko chusteczek.Wydmuchuję nos.Patrzy na mnie, aleja nie mogę na nią spojrzeć.Milczy.Słowo daję, nie marnowałem życia, marząc o spotkaniu z matką.Może na samym początku, kiedy jeszcze byłem smarkiem.Wszyscyto robiliśmy: snuliśmy opowieści, jak to będzie, kiedy przyjdą naszemamy i zabiorą nas do domów, a tam już czekają zabawki, jedzenie ispokój, ale już dawno odpuściłem sobie wszelkie marzenia.A pokilku dekadach życia na klatkach schodowych, bójek i wiecznieobolałych stóp, moja matka - o czym chyba już wam wspomniałem -zyskała twarz każdej ulicznej dziwki.Muszę wymazać słowa, którymi się do mnie zwróciła;zapomnieć, że tak mnie nazwała;  mój biedny syneczek.".Są zbytniebezpieczne.- Nie, nawet nie chcę wiedzieć, dlaczego to zrobiłaś.Zrobiłaś ito wystarczy.Nie wybaczę ci.Nigdy, przenigdy, za nic.- Nie liczę na to.I nie będę cię obrażać, próbując sięusprawiedliwić.Czeka.Milczę.Bo niby co mam powiedzieć?396ifff & Anulaouslaandcs - Opowiedz mi o Ginie - odzywa się cicho.- Mówiłeś o kłótni.Powiedz o uczuciach.Chcę warknąć:  Bujaj się", tymczasem słyszę, jak wszystko jejwyśpiewuję [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl