[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. To co? Wracamy do pałacu?  zapy tał swobodnie.Lola się wzdry gnęła. Nie chcę tam wracać po ty m wszy stkim.Głupio mi! Daj spokój! W końcu nic się takiego nie stało, wręcz przeciwnie, cała sprawa ma szczęśliwezakończenie.Powinni się cieszy ć! Zresztą to pewna odmiana w ich dosy ć nudny m ży ciu.A dlauczestników kursu prawdziwa podnieta literacka, zwłaszcza dla speców od sensacji!W kuchni Sabina właśnie odłoży ła słuchawkę telefonu. Zawiadomiłam ich, by przestali cię szukać  powiedziała. Mila zaofiarowała sięprzy jechać po ciebie, strasznie się o ciebie niepokoiła. Jest na mnie wściekła?  spy tała Lola z niespoty kaną dla niej pokorą.Sabina pokręciłagłową. Ulży ło jej, że jesteś cała i zdrowa. Nie wiem, czy chcę tam wrócić&  Lola zwróciła się do Sebastiana. Może powinnamprzenocować u pani Madejowej? Bądz twarda, Lola!  Roześmiał się. Jak to mówi porzekadło  piwo, którego się nawarzy łotrzeba wy pić.Musisz temu stawić czoła. Nie ma czemu stawiać czoła  powiedziała zmęczony m głosem Sabina. Wszy scyw hotelu są szczęśliwi, że już jest po wszy stkim.Mila im wy jaśniła, że to by ło zwy kłenieporozumienie, kłótnia, która już została zażegnana.Lola pochy liła głowę. Pani Mila nie musi przy jeżdżać, ja mogę odprowadzić Lolę  odezwał się Sebastian.Mam nawet bardzo prakty czną lampę naftową. Wy szedł na werandę i przy niósł lampę, by jązademonstrować.Sabina potrząsnęła głową. Nie.Mila już jedzie.Rzeczy wiście nie minęło kilka minut, a jej samochód zajechał na podwórko. Ale nas nastraszy łaś, podła dziewucho!  wy krzy knęła z samochodu, ale widać by ło, żewcale się nie gniewa, bo mówiła to całkiem wesoły m tonem. Ktoś powinien ci przetrzepaćty łek! Przepraszam  powiedziała półgębkiem Lola. Głupio wy szło, nie chciałam tak naglezniknąć. Oczy wiście, że głupio! Mało zawału nie dostałam z nerwów.Nigdy mi żaden gość nieprzepadł bez wieści  skwitowała Mila. Wskakujcie oboje!  Wskazała ręką na Sebastiana, a onz ochotą wstawił swoją lampę do bagażnika terenówki, a sam wskoczy ł na przednie siedzenie. Chodz, Lola  zawołał, a ona wciąż stała, nie ruszając się z miejsca. Wrócę do pani Anny  powiedziała bardziej do Sabiny niż do nich. Południewska pokręciła głową. Nie.Ty m ludziom w  Graalu i Róży  też jesteś coś winna. Wiem, muszę ich przeprosić. Niekoniecznie.Wy starczy, żeby zobaczy li, że nic ci nie jest!Lola powlokła się do samochodu.Widać by ło, że robi to bez przekonania, przy gnębiona ty mwszy stkim, co się stało. Sabina, pamiętasz o jutrzejszy m spotkaniu Klubu Powieściowego?  zapy tała jeszcze Mila,wy chy lając się z samochodu.Klub Powieściowy ! Jak mogła o ty m zapomnieć! Zebranie miało się odby ć u niej z okazjiotwarcia ogrodu.Wszy scy by li już powiadomieni i uprzedzeni.By ła przekonana, że nie zniesiety ch wszy stkich osób u siebie.Nie teraz. Przy jadę z kateringiem  wy krzy knęła Mila, widząc jej minę. I przy wiozę uczestnikówtwego kursu, chy ba że będą woleli wy cieczkę przez pola!Tak.Zebranie Klubu Powieściowego miało by ć niespodzianką dla kursantów.Tak tozaplanowały z Milą na początku zajęć.Coś innego, nowego, oderwanie od pracy przy biurku.Zemdliło ją.Nie miała pojęcia, jak to przeży je. Będzie dobrze!  uspokoiła ją Mila. Ja też mam przy jść?  spy tała niepewnie Lola, a Mila upewniła ją, że wszy scy sązaproszeni.Malarka najwy razniej nie by ła przekonana, bo zamilkła i z przy mknięty mi oczamioparła się o fotel pasażera.Wy glądała na śmiertelnie znużoną. Zostawcie mnie wreszcie samą!  Sabina właściwie wcale tego nie chciała powiedzieć, alewy mknęło się to wbrew jej woli.Skrzy wiła się.Tak długo tego wieczora trzy mała języ k zazębami, że mogła jeszcze chwilę poczekać.Ale nie, słowa te wy rwały się nieproszone, lecz jakżeszczere.Nie oglądając się, weszła do domu.Wstawiła naczy nia do zmy warki, starła plamy ze stołu.Po chwili kuchnia wy glądała tak, jakby nikogo tu nie by ło: Loli, Sebastiana, Krzy sztofa ani nawetjej samej  Sabiny.Usiadła przy stole, my śląc, że powinna zrobić sobie herbatę.Może echinacea na uspokojenie?  pomy ślała i od razu przy pomniała sobie Kalinę.Zaprosiłają na spotkanie Klubu Powieściowego.To miał by ć sposób na pogodzenie jej z paniami z Brzózek.Od tego spotkania ty le zależało! Musiała wziąć się w garść, bo miała zobowiązania wobec inny ch.Ale właściwie dlaczego? Czy ktokolwiek miał zobowiązania wobec niej? Czy komuś by łoprzy kro, bo znalazła się w tak niekomfortowej sy tuacji? To ciągle ona by ła obowiązkowa,pamiętała o wszy stkim i niczego nie zaniedby wała.Czuła się samotna.Nie potrafiła sobie poradzić ze swoimi uczuciami.O co tak naprawdęmiała pretensje do Krzy sztofa? O to, że gdy w Idzie pojawiła się Lola, nie opowiedział jej całejhistorii z przeszłości, a ty lko wszy stko bagatelizował!To by ło głupie.Przecież ta sprawa musiała się wy dać, a przez to, że Sabina dowiedziała sięo niej od Loli, nie od Krzy sztofa, nabrała wobec narzeczonego podejrzeń [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl