[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Długo w nocy nie mogła zasnąć, zastanawiając się nad tym, cozaszło między nią a Benedictem.Nie mogła się nadziwić, żemężczyzna, którego pokochała, w pełni odwzajemniał jej uczucie.Wielokrotnie wracała pamięcią do jego miłosnej deklaracji i napawałasię każdym słowem, zanim nie dotarło do niej, że w gruncie rzeczypan Grantley zbyt wiele nie powiedział i że jej przyszłość nadalpozostawała niejasna.Z westchnieniem przewróciła się na plecy i wpatrzyła w sufit.Nie mogła wyjść ze zdumienia, że w pierwszej chwili nie zrozumiała,iż Benedict, oferując jej swoją opiekę, w istocie proponował, byzostała jego utrzymanką.Bo kim innym mogłaby być? %7łoną? Nie, niebyła aż taką idiotką, by łudzić się niemożliwym.Utrzymanką tojedyne, na co mogła liczyć.Teraz musiała rozstrzygnąć, czy, nawet kochając go donieprzytomności, była gotowa zrezygnować ze wszystkiego, byłetylko być z nim? Oczywiście dopóki Benedict się nią nie znudzi i nieposzuka sobie jej następczyni.Gzy była gotowa odrzucić wszystkieswoje zasady i stracić szacunek i przyjazń tych, którzy byli jejdrodzy? Musiała stawić czoło smutnej prawdzie, że jeśli pozwoli167ouslaandcs sercu wziąć górę nad rozsądkiem, stanie się wyrzutkiemspołeczeństwa, osobą otoczoną powszechną pogardą.Co gorsza, zbólem serca uświadomiła sobie, że nawet gdyby ich związek przetrwałpróbę czasu, to i tak pewnego dnia Benedict będzie musiał się ożenić,by podtrzymać ród.Czy Emma potrafi dzielić się nim z inną kobietą?Na samą myśl o tym aż jęknęła z bólu, a wiedziała doskonale, żeto nic w porównaniu z tym, co by czuła, gdyby do tego doszło.Niemiało sensu unikanie spojrzenia prawdzie w oczy: stała przedrozdzierającą serce decyzją - albo zapomni o szacunku dla samejsiebie, albo zaryzykuje utratę ukochanego mężczyzny.Odrzuciła kołdrę, wstała z łóżka i się ubrała.Zwinęła włosy wschludny kok i przejrzała się w sięgającym do podłogi lustrze.Prostasukienka wydała jej się zwykłym łachem w porównaniu z pięknąkreacją, którą miała na sobie poprzedniego dnia.Gdyby zostałautrzymanką Benedicta, nosiłaby wyłącznie najpiękniejsze suknie.Słyszała, że dżentelmeni chętnie sięgają do portfela, aby zapewnićswym rajskim ptaszkom wspaniałe stroje.Dziwne, ale ta perspektywawcale jej nie ucieszyła.Nie pragnęła klejnotów, powozów anipięknych ubrań.Dobra materialne nigdy nie miały dla niejszczególnego znaczenia i wątpiła, by kiedykolwiek miały.Włożyła miękkie pantofle i wyszła z pokoju.Zaskoczył ją widokLucy, która weszła właśnie do kawiarni z prywatnego saloniku z tacąpełną brudnych naczyń.- Wielkie nieba! - zawołała Emma, spojrzawszy na zegar.- Nie sądziłam, że panowie wstaną dzisiaj tak wcześnie.168ouslaandcs - Tylko pan Harry.Wstał przed godziną i poszedł łowić ryby wmajątku sir Lionela - wyjaśniła Lucy.Kiedy weszły do kuchni, Martha, która coś piekła, podniosławzrok i zdziwiła się, widząc postępującą za Lucy Emmę.- Nie przypuszczałam, że tak wcześnie cię zobaczę, kochanie.Dlaczego nie pospałaś jeszcze z godzinkę? Musisz być zmęczona powczorajszej nocy.- Jak było? - zapytała Lucy, która skręcała się z ciekawości.- Czy wszystkie panie miały piękną biżuterię? Tańczyłaś i piłaśszampana?- Owszem, choć nierównocześnie.Większość majętnych rodzinz okolicy przyszła na to przyjęcie.- Uśmiechnęła się z gorzkimrozbawieniem.- Zapewne niejedna brew powędrowała w górę, kiedyweszłam na salę.- Pewnie pomyśleli, że jesteś kobietą pana Grantleya - szczerze,choć niezbyt taktownie zauważyła Lucy.- Z pewnością nikt tak nie pomyślał! - warknęła Martha.- Wszyscy rozsądni ludzie widzą, że Emma jest damą.Dobry Boże! - jęknęła w duchu Emma.Biedna Martha byłabyzałamana, może nawet pękłoby jej serce, gdyby wiedziała, żepodopieczna, którą traktowała niemal jak własną córkę, poważniezastanawiała się nad tym, czy nie zostać utrzymanką.Co, u licha,miała zrobić?169ouslaandcs - Widzę, że doskonale sobie we dwie radzicie, więc chętniewybrałabym się na spacer przed śniadaniem - oświadczyła i szybkozniknęła, zanim któraś z nich zaproponowała jej swoje towarzystwaEmma chciała zostać sama ze swymi myślami, szybko jednakprzekonała się, że im dłużej dumała, tym większy miała mętlik wgłowie.Zatrzymała się przy furtce, gdzie stali z Benedictem,przyglądając się widocznemu w dolinie Ashworth Hall, oparła łokciena surowym drewnie ogrodzenia i położyła brodę na dłoniach.Czy naprawdę od przybycia Benedicta do gospody upłynęłyzaledwie dwa tygodnie? Wydawało jej się, że znała go przez całeżycie.Jak wszystko mogło tak bardzo się zmienić w tak krótkimczasie? Nawet w najśmielszych snach nie przypuszczała, żekiedykolwiek przekroczy próg Ashworth Hall jako gość.Większośćobecnych na wczorajszym przyjęciu traktowała ją jak równą sobie, znajwyższym szacunkiem.I tego szacunku będzie musiała się wyrzec,jeśli kiedykolwiek.Te ponure rozważania przerwał odgłos zbliżających się kroków.Emma odwróciła się i stwierdziła, że człowiek odpowiedzialny za jejrozdzierające duszę zmagania zbliżał się do niej z tym cudownymuśmiechem, który zawsze przyspieszał bicie jej serca [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl