[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gada i gada  pomyślała mara. Taki doskonały taktyk, a niejest pewny zwycięstwa.Czemu mi wszystko mówi? Po co tak szczegółowo tłumaczy? Tozupełnie nie leży w jego naturze.Normalnie zataja wszelkie informacje.Czyżby myślał, że toja będę musiała walczyć za pomocą tych zaklęć? A może będę musiała kogoś nauczyć sięnimi posługiwać? To nie wróży nic dobrego.Wróciło następne Szpiegujące Oczko.Spojrzeli na ścianę.Mundańczycy rozbijali obóz ipenetrowali okolicę w poszukiwaniu picia i pożywienia.Już wiedzieli, jak korzystać zdobrodziejstw Xanth.Zamiast, jak to zwykle robili, palić wszystko dokoła  łupaliczekoladowe łupki z czekoladowych skał i odbijali szpunt z pni piwowców, nalewając sobiepełne kufle pieniącego się piwa, które chyba skądinąd dobrze znali. Nimfy jakoś wolno fruwają  zauważył Humphrey. Myślałem, że przywiodą tuNajezdzców jeszcze dziś, ale zdaje się, że nic z tego.Lecz i tak dojdą tu jutro koło południa.Popełniłem błąd.yle sobie przepowiedziałem przyszłość. Zmarszczył brwi. Jestem jużstary.Robię głupie błędy.Pewnie dlatego jest mi sądzony taki koniec. Ależ Wasza Wysokość  oburzyła się Imbri. Masz świetny plan.Gdy tylko Fenicjaniesię tutaj zjawią, rzucisz na nich swe zaklęcia.Humphrey pokiwał głową. Nie pocieszaj starego kumpla.Jesteś tylko parę lat starsza.Masz rację, mam niezły plan.Wziąłem go z pewnej księgi.Dawno, dawno temu wyczytałem w niej jak najlepiej pozbywaćsię Najezdzców, ale chyba, jak na ironię, popełniłem olbrzymi, niewybaczalny, skandaliczny iprzerażający błąd.I to wszystko skończy się tragicznie. Co przeoczyłeś?  spytała zaskoczona Imbri. Chyba dopiero coś przeoczę.I to zupełnie zmieni cały mój plan.Cała ta akcja wezmiew łeb.To śmieszne; już kiedyś popełniłem taki błąd, ale wtedy byłem dużo młodszy i o wielebardziej przewidujący. Ale skoro wiesz, że popełniłeś błąd.  Wiem, ale nie wiem, kiedy.Zgubiłem się.Zestarzałem.Nie mogę do tego dojść.Pewniekażdy głupek wpadłby na to, na co ja nie mogę wpaść.Ot i cała prawda.Dlatego zabroniłemmojej pięknej żonie, mojej Gorgonce pójść z nami.Wstyd mi.Nie chcę, by jakaś istota byłaświadkiem mojego upadku.I proszę was, zwierzaki, nie paplajcie na prawo i lewo o tym, cosię stało.Powiedzcie tylko całemu światu, że chciałem jak najlepiej i że bardzo się starałem. Nie widzę, żebyś coś przeoczył. Bo jesteś we mnie ślepo zapatrzona, klaczko  odpowiedział. W ten sposóbprzynajmniej ty masz szansę wypełnić swoje zadanie.Ale będziesz zrozpaczona.Rozczarujesz się.Ktoś ci złamie serce. Jesteś szalony! Powiedz coś jeszcze  poprosiła ze strachem. Gdybym coś więcej wiedział, nie popełniłbym żadnych głupstw.Przysięgnij, żedotrzymasz tajemnicy, gdy w końcu wszystko zrozumiesz i odkryjesz mój sekret.Imbri osłupiała.Wyjąkała słowa przysięgi, a potem opowiedziała o wszystkim swemuprzyjacielowi.Koń Dnia słuchał zadowolony.W końcu powiedział: Ode mnie nikt na pewno o niczym się nie dowie.Humphrey smutno się uśmiechnął. Przynajmniej to pozostanie tajemnicą.Jestem i tak w krytycznej sytuacji. Pokazał immałą sakiewkę. Oto jeszcze jedna śmiercionośna broń.Worek wiatrów.Rozwiążcie go, gdyżołnierze będą się zbliżać.Jednak wicher może wszystkim dać się we znaki.Musicie byćpewni, że i was nie zdmuchnie. Spojrzał na mały zaczarowany słoneczny, zegar, który nosiłna ręce.Pokazywał czas, nawet wtedy, gdy nie świeciło słońce. Ojojoj! Najwyższa porapójść po Cameleon.Powiedz swojemu przyjacielowi, jak poruszać się w Zwiecie Mroku.Inaczej zniknie na zawsze.Hipnotykwa go pochłonie.No idzcie już, dalej, czas na was,kochaneczki. Kochaneczki.Imbri była speszona i przestraszona.Rzeczywiście lubiła konia, wkrótcemiała mieć ruję, a więc musiała szybko coś postanowić.Kobiety nie miały takich problemów.Mogły przebierać w chłopach i marudzić.Klaczom zwykle było wszystko jedno [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl