[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przyjadę zabrać cię o szóstej trzydzieści.Nie wiadomo, czy Stone nie chciał żadnej sprzeczki, czyteż nie miał nic więcej do powiedzenia.Whitney zostałaSR z milczącą słuchawką w ręce.Odłożyła ją, odnawiając w pa-mięci to, co Stone powiedział o poznaniu jej rodziców.Nierozumiała dokładnie, co miał na myśli, ale nie miała czasu,aby to teraz rozważać.Miała jeszcze na głowie następny te-lefon.Rodziców nie zastała w pokoju, więc zostawiła dla nichwiadomość, że przyjedzie o siódmej, z gościem.Potem za-dzwoniła do Melvina, żeby mu powiedzieć, że nie wróci dzi-siaj do pracowni.Melvin przypomniał jej, że zbliża się ter-min oddania ekspozycji ze smokiem. Stone'owi to się teraz nie spodoba" - myślała Whitney,gdy odwiesiła słuchawkę.Będzie musiała spędzić część week-endu w pracowni.Nie byłoby w porządku oczekiwać, żebyMelvin dalej sam robił całą robotę.Whitney nie mogła uda-wać bez końca przed Stone'em, że może dalej tak pracować.Stone albo musi zaakceptować, że ta praca jest dla niej waż-na, albo.Zresztą, o to będzie się martwić pózniej.Najpierw musiała jednak jakoś przebrnąć przez tę nie-szczęsną kolację.Ku zdumieniu Whitney wieczór spędzony z rodzicaminie był dla niej taką ciężką próbą, jakiej się spodziewała.Oj-ciec zdziwił się bardzo, że towarzyszył jej mężczyzna, a po-tem wydawał się być zadowolony, gdy dowiedział się, żeStone prowadzi własne przedsiębiorstwo.Nawyk zachowywania wojskowej postawy sprawił, żeadmirał siedział na krześle sztywno wyprostowany, bez śla-du przygarbienia, tak charakterystycznego w starszym wie-ku.Był postawnym, wysokim mężczyzną, z potężnymi ba-rami i siwymi, a właściwie białymi już włosami.Oczy miałniebieskie, zimne i przeszywające.Wyglądał na człowiekaz autorytetem, przyzwyczajonego do szacunku i poważania,ale bynajmniej niezbyt skorego do obdarzania nimi innych,zanim sobie na to nie zasłużyli.Whitney zauważyła, że ojciec wodził spojrzeniem od niejSR do Stone'a i z powrotem z widocznym błyskiem aprobatyw oczach.Chociaż raz wydawało się, że udało jej się zrobićcoś prawidłowo, w każdym razie w oczach ojca, choć nie ro-zumiał on dobrze znaczenia obecności Stone'a u jej boku.Matka Whitney była drobną kobietą, która wyglądała jakdelikatna kotka obok lwa.Tak jak u Whitney, delikatnośćwydawała się u niej cechą dominującą, ale pod spodem kryłasię siła, dzięki której trzymała na wodzy osobowość admirała.Whitney skręcała się w środku, gdy matka wypytywałaStone'a o bardziej osobiste sprawy, ale on z łatwością jeomijał.Udawało mu się jakoś zaspokajać rodzicielską cieka-wość bez zdradzania im całego życiorysu.%7łeby zdjąć ze Stone'a odrobinę ciężaru rozmowy, Whitneyzapytała rodziców, co ich sprowadziło teraz do San Francisco.- Akurat jest termin corocznych badań lekarskich ojca -wytłumaczyła matka Whitney.- Doktor z San Diego, które-go jest pacjentem, został przeniesiony do Oaknoll Naval Ho-spital w Oakland.Ojciec był wczoraj w szpitalu, a ja z żonądoktora pojechałyśmy zwiedzić miasto i porobić zakupy.- Ojcze, czy już masz wyniki swego badania?Admirał zbył jej pytanie krótko:- Jestem jak zawsze zdrowy.Wszystkie wyniki będąw porządku.- Wcale mnie to nie dziwi - powiedziała Whitney z po-ważną miną.- %7ładna choroba nie odważyłaby się zaatakowaćadmirała.Stone omal nie wybuchnął śmiechem, ale matka Whitneywtrąciła się do tego dialogu, mówiąc o lunchu, który spędzilikoło jeziora Merritt.Zauważył, że w ciągu wieczora MarionGrant wielokrotnie starała się interweniować, robiąc jakieśuwagi, gdy sytuacja pomiędzy mężem i córką stawała się na-pięta.Stone zauważył także, że za każdym razem pojawiałsię niepokój w oczach pani Grant.Ta kolacja z Grantami tobyło zupełnie coś innego niż oczekiwał.To on powinien byćtym obcym wśród nich, a tymczasem oni czuli się nieswojoSR we własnym towarzystwie i to nie miało nic wspólnego z je-go obecnością.W pewnej chwili admirał z irytacją wspomniał, że gdy te-lefonował do Whitney, nie zastał jej w domu i musiał zosta-wić wiadomość automatycznej sekretarce.- Specjalnie dzwoniłem póznym popołudniem, bo my-ślałem, że zastanę cię w domu.Wiedziałem, że mogłaś byćzmuszona dłużej pracować, gdy zaczynałaś swój interes, alemiałem nadzieję, że do tej pory będziesz już lepiej zorgani-zowana.- Odwrócił się do Stone'a i mówił dalej: - Myślę,że z pana doświadczeniem w organizacji pracy mógłby pandać Whitney parę rad, jak lepiej wykorzystywać czas [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl