[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Pani Ekonomidou?  spytała.Despina kiwnęła głową, na co kobieta uśmiechnęła się przyjaznie. Wiem, że mój ojciec był zaprzyjazniony z waszą rodziną wyjaśniła.Chociaż żadne z czworga nie miało złudzeń, użycie czasu przeszłegoprzez córkę Mehmeta ukłuło ich w serca.Odporność Praxi sięwyczerpała.Zbyt wiele zmian, czas był bezlitosny.Chwyciła kobietęza ręce, błagając o wiadomość o Loukisie.Zdziwiona i wyrazniewstrząśnięta córka Mehmeta spuściła głowę. Myśleliśmy.mieliśmy nadzieję.że wszyscy odnalezliście się napołudniu. Więcej nie zdążyła powiedzieć, gdyż Praxi odwróciła sięna pięcie i zażądała, by Michalakis natychmiast zawiózł ją do portu. Nie chodzi o panią, to. próbowała się usprawiedliwić przezramię, ale zabrakło jej słów.Despina pogładziła ją po ramieniu.Michalakis zaparkował w niewielkiej odległości od portu.Ulica przednimi miała chodniki i była bezpieczna dla pieszych. To ma sens  przyznał Michalakis, ale Praxi już w ogóle straciłapoczucie sensowności poszukiwań i mało co słyszała poprzez waleniekrwi w skroniach.Miała wrażenie, że strach przed ostatecznym zawodem ją udusi.Uziemionej na południu wyspy łatwiej było wierzyć, że Loukis żyje, znalazł się może w jakiejś pułapce bez wyjścia, możemilczy z powodu amnezji lub kalectwa, którym nie chce swoichbliskich obciążać.Stojąc przed restauracją rybną, gdzie mieścił sięniegdyś jej własny bar, rozglądała się po tłumie żyjącymterazniejszością, a nie przeszłością, i traciła resztki nadziei, a słońcewydobywało głębokie bruzdy na jej twarzy.Wciąż jednak pamiętałatamten zapach, ślinę, oddech i najbanalniejsze słowa, więc wzięłazdjęcie, z którego szlachetnie zrezygnowała Despina, i trzymała jeprzed sobą, a morze obojętnych ludzkich twarzy przepływało obok.Błagała obcych ludzi, by choć na chwilę spojrzeli, a oni odwracaliwzrok bądz zażenowani, bądz bezduszni.Od czasu do czasu ktośwymamrotał przepraszające słowo, ktoś inny rzucił gniewne.Wpewnym momencie jakiś wyrostek splunął jej na rękaw i musiałapowstrzymać Michalakisa od interwencji.Wycierając ślinę nienawiści,rozumiała chłopaka, ponieważ w niej samej była nienawiść.I dławiłają coraz mocniej, bo coraz większą obojętność okazywali przechodnie,aż wreszcie ugięły się pod nią nogi i dała się Michalakisowiodprowadzić do auta.Do wsi wrócili w milczeniu.Słońce zniżało się już nad morze, nacmentarzu Despina i Marios jeszcze porządkowali zaniedbany gróbNikosa.Michalakis pokręcił głową w odpowiedzi na pytanie w oczachDespiny.Zmówili ostatnią modlitwę przy grobie i ruszyli, żeby zdążyćprzed zamknięciem granicy.Zabierali ze sobą na południe frustrację igniew.W drodze powrotnej Despina podała Praxi list od Mehmeta.Zapomniała wziąć w podróż okulary, a chciała wiedzieć, jakimisłowami, spisanymi przez córkę przy łóżku umierającego ojca,pożegnał ich Mehmet.Mimo zmęczenia Praxi rozłożyła pożółkłekartki i z trudem odcyfrowywała wyblakły atrament. Do Despiny, Georgiosa i chłopcówStyczeń 1975Leżę zżarty wiekiem i goryczą, modląc się, żebyście Wy bylibezpieczni.Chociaż mam smutek w sercu, krzepiąca jest myśl, że skoroczytacie ten list, to na pewno wróciliście tutaj i to mnie uspokaja.Trudno uwierzyć, że tak wiele straciliśmy w czasie, który odpowiadazaledwie sekundom w długiej historii naszej wyspy.Pragnę szczerze,żeby w tych następnych pojawili się ludzie wybitniejsi od tych, którzynam dotąd służyli, i żeby jakoś zdołali naprawić straszliwe błędypopełnione przez innych w przeszłości.Trudno mi sobie wyobrazić, wjaki sposób będzie to możliwe, i nawet nie ośmielam się żywić takiejnadziei, chociaż wciąż mam przekonanie, że człowieczeństwo zwycięży.Bez Was tutaj  bez Ciebie, Georgiosie, w Twoim warsztacie, bezCiebie, Despino, na werandzie i bez Was, chłopcy, zawsze w pobliżu,bez Waszej siły i życzliwości, które dodawały otuchy  otworzyła sięczeluść w moim sercu i zaginęło w niej poczucie przynależności doczegokolwiek, co było istotne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl