[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.PAN: Czy zapomniałeś swej przyśpiewki: a wielka wstęga, a pismo nakreślone w gó-rze?KUBUZ: Druga rzecz, to że trwam nadal w przekonaniu, iż kawaler de Saint-Ouinjest wielkim hultajem; i że poóieliwszy się pańskimi pienięómi z lichwiarzami Le Bru-nem, Mervalem, Mateuszem de Fourgeot lub Fourgeotem de Mateusz i panią Bridoie,stara się ubrać pana w swą kochankę, rozumie się wielce honorowo, z uóiałem rejentai proboszcza, aby poóielić z panem jeszcze i pańską żonę& Au! gardło!&PAN: Wiesz ty, co ty robisz? rzecz baróo powszechną i wielce nieprzyzwoitą.KUBUZ: Baróom do tego zdolny.PAN: Skarżysz się, ilekroć ci przerwę, a sam przerywasz.KUBUZ: To skutek złego przykładu.Matka lubi się puszczać, a chce żeby córka byłaświęta; ojciec marnotrawi, a chce aby syn był oszczędny; pan chce&PAN: Przerywać swemu służącemu, przerywać, ile mi się podoba, a nie znosić, abyon mi przerywał.Czytelniku, czy nie lękasz się, aby się nie powtórzyła scena z oberży, gdy jeden krzy-czał:  Zleziesz , a drugi:  Nie zlezę?.Nie ma wątpienia, iż bylebym choć troszkę podju-óił Kubusia lub jego pana, natychmiast wszczęłaby się kłótnia; a skoro by się raz zaczęła,kto wie, jaki by miała koniec.Ale prawdą jest, iż Kubuś odparł skromnie:  Ja nie prze-rywam, tylko rozmawiam z panem, jak mi pan raczył pozwolić.PAN: Mniejsza; ale to jeszcze nie wszystko.KUBUZ: Jakiegoż innego zuchwalstwa zdołałem się dopuścić?PAN: Wyprzeóasz nieustannie opowiadającego i pozbawiasz przyjemności, jaką sobieobiecywał po twoim zóiwieniu; tak iż skoro popisując się niewczesną bystrością, zgadłeśto, co miał powieóieć, nie pozostaje mu nic innego jak milczeć i ja też milczę.KUBUZ: Och, panie!PAN: Niech wszyscy czarci porwą luói chorujących na przenikliwość!KUBUZ: Zgoda; ale nie bęóie pan tak okrutnym&PAN: Przyznaj, że zasługiwałbyś na to.KUBUZ: Zgoda; ale z tym wszystkim spojrzysz pan na zegarek, zażyjesz tabaki, złośćprzeminie i bęóie pan ciągnął dalej swą historię&PAN: Ten ladaco robi ze mną, co mu się podoba&W kilka dni po tej rozmowie kawaler znów zjawił się u mnie; miał minę tryumfującą: I cóż, przyjacielu  rzekł  czy na drugi raz bęóiesz wierzył memu talentowi wróżbity?Powieóiałem z góry: jesteśmy silniejsi.Masz tu list od małej; tak, list, list od niej &List był baróo czuły, wymówki, skargi, et aete a, i oto z powrotem zainstalowałemsię w domu.de is dide ot Kubuś fatalista i jego pan 111 Czytelniku, wióę, że przerywasz w tym miejscu czytanie; o co ci choói? Ach, zdajemi się, że rozumiem; chciałbyś zobaczyć list.Pani Riccoboniw y nie omieszkałaby ci go po-kazać.Bileciku, który pani de La Pommeraye podyktowała nabożnisiom, jestem pewien,że także żałowałeś.Mimo iż był on nieskończenie trudniejszy do napisania niż liścik Aga-ty, sąóę, bez zbytniej zarozumiałości na punkcie mego talentu, iż dałbym z nim sobierady; ale nie byłby oryginalny: byłoby tak, jak z owymi wspaniałymi przemowami TytusaLiwiusza w jego isto ii s iej lub też kardynała Bentivoglio w ojna lan ii.Czyta się je z przyjemnością, ale niweczą złuóenie.Historyk podsuwający swoim oso-bistościom mowy, których nie wygłosiły, może im także podsunąć czyny, których niepopełniły.Błagam cię tedy, zechciej obyć się bez obu listów i prowadz dalej lekturę.PAN: Pytano mnie o przyczynę zniknięcia, odpowieóiałem ni to ni owo; zadowolonosię odpowieóią i wszystko wróciło do dawnego trybu.KUBUZ: To znaczy, wydatki postępowały w najlepsze, sprawy zaś miłosne nie po-suwały się ani na jotę.PAN: Kawaler wypytywał często o postępy moich amorów i zdawał się zniecierpli-wiony.KUBUZ: Być może niecierpliwił się w istocie.PAN: A dlaczego?KUBUZ: Dlaczego? dlatego, że&PAN: Dokończ, dokończ.KUBUZ: Niech mnie Bóg broni; trzeba coś zostawić opowiadającemu.PAN: Nauki nie idą w las, baróo mnie to cieszy& Jednego dnia kawaler zapro-ponował przejażdżkę we dwójkę.Wybraliśmy się na cały óień na wieś.Wyjechaliśmywczesnym rankiem.Zjedliśmy obiad w gospoóie, wieczerzę również; wino było dosko-nałe, ciągnęliśmy sporo, rozmawiając o polityce, religii i kobietach.Nigdy kawaler nieobjawiał mi tyle zaufania, tyle przyjazni; opowieóiał wszystkie przygody swego życiaz nieprawdopodobną szczerością, nie tając ani złego, ani dobrego.Pił, ściskał mnie, pła-kał z czułości; piłem, ściskałem, płakałem i ja również.W całym ubiegłym życiu miałtylko jeden postępek, który sobie wyrzucał; ale ten wyrzut poniesie z sobą aż do grobu& Kawalerze, wyspowiadaj się przyjacielowi; to ci ulży.No i cóż! o co choói? pewniejakaś błahostka, którą przeceniasz w zbytniej drażliwości? Nie, nie  wykrzyknął kawaler, kryjąc głowę w rękach i zasłaniając twarz zewstydu  to zbrodnia, zbrodnia nie do przebaczenia.Czy uwierzyłbyś? Mnie, kawalerowide Saint-Ouin, zdarzyło się raz w życiu oszukać, oszukać, tak, oszukać przyjaciela. I jakżeż się to stało? Niestety! bywaliśmy obaj w jednym domu, jak ty i ja.Była tam młoda panna, jakpanna Agata; on był w niej zakochany, ja posiadałem jej miłość; on rujnował się dla niej,ja cieszyłem się jej faworem.Nigdy nie miałem odwagi uczynić mu tego wyznania; alejeżeli się kiedy spotkamy, powiem wszystko.Noszę ten straszliwy sekret na dnie serca,przygniata mnie: to ciężar, z którego trzeba mi się koniecznie uwolnić. Kawalerze, dobrze uczynisz. Raóisz mi to? Z pewnością. A jak myślisz, iż mój przyjaciel przyjmie tę rzecz? Jeśli jest twoim przyjacielem, jeśli jest sprawiedliwym, znajóie we własnym sercutwoje uniewinnienie; uczuje się wzruszony twą szczerością i skruchą; zarzuci ci ramionana szyję; uczyni to, co ja uczyniłbym na jego miejscu. Tak myślisz? Myślę. I w ten sposób ty byś postąpił? Nie wątpię o tym&Naraz kawaler zrywa się, zbliża się ku mnie z łzami w oczach, z otwartymi ramionamii powiada:  Przyjacielu, uściskaj mnie. Jak to!  rzekłem  kawalerze, to ty? to ja? to ta szelma Agata?w y ani i oboni (1714 1792)  autorka powieści ancuskich na modłę angielskich wzorów.de is dide ot Kubuś fatalista i jego pan 112  Tak, przyjacielu; zwracam ci teraz jeszcze słowo, wolno ci postąpić ze mną, jak cisię spodoba.Jeżeli mniemasz, jak ja sam, iż zniewaga jest nie do darowania, nie daruj;wstań, opuść mnie, nie patrz odtąd na mnie inaczej jak ze wzgardą i wydaj na pastwęhańby i boleści.Ach, przyjacielu, gdybyś znał właóę, jaką ta mała zbrodniarka ma nadmoim sercem! Uroóiłem się uczciwym; osądz, ile musiałem cierpieć w niegodnej roli,do której dałem się poniżyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl