[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Modliła się, żeby drogasię nie urwała.Dziewczyna co chwila rozglądała się za zabudowaniami, zwłaszcza że nie umiaładobrze oceniać odległości.Po niecałych trzech kilometrach zaczęła się niepokoić, że możezabłądziła, aż nareszcie ujrzała w pewnej odległości dom.Modliła się, żeby to był dom Moiry.Posiadłość Red Hill, poza tym, że nie było tam żadnego wzgórza, nie była ogrodzona, apodjazd był tylko wyjeżdżonym traktem, który wił się w stronę domu usytuowanego o jakieśsiedemset metrów od drogi.Kiedy Arabella podjechała bliżej, zobaczyła, że jest zbudowany zkamienia, natomiast dobudówka była pokryta żelazem.Miał z frontu pochyloną, przeżartą rdzążelazną werandę, którą podpierały słupy podziurawione przez termity.Drzwi frontowe byłyotwarte, nie mogła jednak zobaczyć, co jest wewnątrz, bo słońce za mocno świeciło.Poprzywiązaniu konia do najsolidniej wyglądającego słupka werandy zawołała Moirę.Oczystopniowo jej się przyzwyczajały do mroku wewnątrz domu: mogła już zobaczyć długi korytarz iotwarte tylne wyjście.Moira zdejmowała właśnie wysuszoną bieliznę na podwórku za domem; dalej ciągnęły siękilometry pustynnego pejzażu.Arabella była zdumiona, jak można mieszkać na tej ziemi niczyjej.Wiedząc, że Moira nie usłyszy jej wołania, weszła do środka i powoli ruszyła korytarzem,po drodze zaglądając do poszczególnych pomieszczeń.Z frontu domu był mały gabinet.Stały wnim spłowiałe, podniszczone fotele i niewielki stoliczek.Dalej były trzy sypialnie, dwie po prawejstronie korytarza i jedna po lewej, wreszcie na tyłach znajdowały się duża kuchnia i pokoik zcynową wanną oraz balią.Kiedy Arabella była już przy tylnym wyjściu, ponownie zawołała Moirę.Ta niemal podskoczyła ze strachu na dzwięk obcego głosu.Przysłoniła ręką oczy przedsłońcem i spojrzała w kierunku Arabelli. Kto tam?  zapytała. Arabella Fitzherbert z hotelu Great Northern.Moira wygladała na zaskoczoną. Nieprawdopodobne! Co ty tu robisz, u diaska? Miałam interes w mieście, ale przede wszystkim chciałam się zobaczyć z tobą. Ale niespodzianka! Cudownie!  zawołała Moira, podnosząc kosz z bielizną i wchodzącdo domu.Zatrzymała się i znów spojrzała na Arabellę. Po prostu nie mogę uwierzyć, że tu jesteś.Chodz, siadaj! Zrobimy sobie po filiżanceherbaty i coś do zjedzenia.Arabelli strasznie się chciało pić, więc z radością przystała na herbatę. A gdzie twój mąż? I synowie?W domu było cicho jak w kościele pełnym zakonnic, ale Arabella powstrzymała się oduwag. Popędzili bydło na łąki, żeby je nakarmić.Spadł deszcz, więc jest trochę paszy.Trzeba towykorzystać.Arabella była ciekawa, czy Moira spędza dużo czasu samotnie. A co cię sprowadza do Fariny? Oczywiście cieszę się, że cię widzę, po prostu się tego niespodziewałam. Tak jak powiedziałam, załatwiałam interes& z Dave em Brewerem. Jaki interes? Kończy się nam piwo w hotelu Great Northern, więc Dave przygotuje brzeczkę i zrobinam świeże. Och&  skrzywiła się Moira. Nie przepadam za jego trunkiem& ale mężczyznom pewnie wszystko jedno.Maggie przyjechała z tobą? Nie, Maggie i Tony pojechali do jej siostry i rodziny w Warratah Station. Naprawdę? Nie słyszałam o tym!Faktycznie było to dziwne, że nie dotarły jeszcze do Moiry takie wieści. Wyjechali niedawno, ale nie będzie ich przez jakiś czas. Naprawdę? To do nich niepodobne, tak wyjeżdżać z hotelu.Czy coś złego się stało?Arabella zrozumiała, że Moira nie przestanie zadawać pytań, dopóki nie pozna całejprawdy, a w każdym razie  prawie całej. Maggie nie czuła się dobrze, więc Tony zawiózł ją do siostry.Planował, że zaraz wróci,ale zaatakował go baran& i teraz ma połamane żebra. O Boże&  westchnęła Moira.Nalała herbatę do filiżanek i pokroiła zimne mięso i chleb,które wcześniej wyjęła ze schowka, gdzie muchy nie miały dostępu.Postawiła też słój z piklami nastole, odpędzając mrówki. Więc kto się teraz zajmuje hotelem? Bo z pewnością nie& ty. Maggie mnie prosiła, żebym wszystkiego dopilnowała, ale nie sama.Pomaga mi JonathanWeston; naprawdę nie wiem, co bym bez niego zrobiła.A teraz planujemy urządzić uroczystość wWigilię& i jestem tutaj.Moiro! Chcę cię prosić o pomoc.Moira wyglądała na zdziwioną, ale równocześnie zadowoloną. Kochanie, zrobię wszystko, co będę mogła. Pomyślałam, że jako prezeska Krajowego Stowarzyszenia Kobiet masz możnośćudzielenia mi jakichś praktycznych rad& i w ogóle możesz pomóc. Arabella nagle się zlękła, czynie wymaga od Moiry zbyt wiele. Ale jeżeli masz za dużo pracy na farmie, zrozumiem to, Moiro.Pewnie nikt ci nie pomaga. Oj, ja nie potrzebuję pomocy  gniewnie odparła Moira. Tak naprawdę potrzebujęczegoś, o czym mogłabym myśleć, poza karmieniem swojej gromadki, kiedy już wszyscy zejdą sięna kolację. Jesteś pewna? Tak, jestem pewna!  Moira poklepała Arabellę po ramieniu. Po co wam ta całauroczystość? To na pewno doskonały pomysł.Czy na jakiś cel? Bo my tutaj robimy takie rzeczytylko wtedy, jeżeli trzeba komuś pomóc. Tak, chcemy zdobyć pieniądze  przyznała Arabella [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl