[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie trzeba też zapominać o miss Ofelii i o Topsy.Wielkoduszna stara panna zawiozła zesobą swą młodą niewolnicę do Vermontu.Topsy tak się nawróciła, że mając lat szesnaścieprzyjęła chrzest, wstąpiła do gminy misjonarskiej.Wkrótce potem wyróżniła się i zostaławysłana jako misjonarka do Afryki.Dodajmy jeszcze, że Cassy po długich poszukiwaniach znalazła wreszcie swego syna.Tenmłody i energiczny człowiek uciekł kilka lat przed wyzwoleniem Cassy na Północ, gdzieprzyjaciele ludzkości przyjęli go gościnnie, dali mu wykształcenie i umieścili na dobrejposadzie.ROZDZIAA XXVJerzy ShelbyW domu Shelby oczekiwano Jerzego z wielkim zniecierpliwieniem.Pani Shelby siedziaław bawialni, kiedy na progu stanęła ciotka Chloe.Jej okrągła czarna twarz błyszczałaradosnym oczekiwaniem. Czy nasz panicz nie napisał nic o moim staruszku?  zapytała ciotka Chloe. Nie.Prawdopodobnie chce nam sprawić niespodziankę.109  Kiedy mój stary wróci, nie pozna swych dzieci  kontynuowała ciotka Chloe. Chłopcysą już wyżsi ode mnie, a dziewczynka jest niezmiernie tęga.Boże wielki, czyż niezaturkotały koła? Tak jest, jadą!  I mrs.Shelby wybiegła na ganek.Póki matka i syn obejmowali sięczule, ciotka Chloe rozglądała się w około w milczeniu.Słowa uwięzły jej w gardle. Biedna ciotko Chloe  odezwał się wreszcie Jerzy. Gotów byłem oddać wszystko, coposiadałem, aby sprowadzić wuja Toma, lecz.nie mogłem już nic zrobić.Pan nasz zabrałgo do siebie.Mrs.Shelby krzyknęła, lecz ciotka Chloe zachowała milczenie.Mrs.Shelby wprowadziła ją do bawialni  i usadziła na kanapie obok siebie.Ciotka Chloe opuściła siwiejącą głowę na ramieniu swej pani i głośno zaszlochała.Przezkilka chwil słyszało się w bawialni jedynie westchnienie i łkanie.W końcu Jerzy opanował się.Przysiadł się do biednej wdowy, ujął jej dłoń i w prostychsłowach zdał sprawę z ostatnich chwil Toma. %7łył jak święty i jako święty umarł  ocierając mokre oczy rzekła ciotka Chloe.W trzy tygodnie po powrocie Jerzy Shelby zebrał wszystkich swych niewolników.Ku ichnajwyższemu zdumieniu, Jerzy podszedł do nich ze stosem dokumentów.Były to aktawyzwolenia niewolników.Lecz Murzyni płakali i wzbraniali się przyjąć wolność z rąk swego pana. Na co nam wolność?  mówili niektórzy. Czy zle jest nam u pana? Nigdzie nie będzienam tak dobrze.Jerzy z ledwością uspokoił ich i rzekł: Moi przyjaciele! Nie zamierzam was wypędzić, jak zdaje się myślicie.Możecie zostać,jeśli chcecie, ale od dnia dzisiejszego jesteście ludzmi wolnymi i za swą pracę będzieciepobierać zapłatę.W razie mojej śmierci, nie będziecie już pod grozbą, że możecie wpaść wzłe ręce.Mam nadzieję, że nie będziecie nadużywać wolności i zostaniecie nadal uczciwymi ipilnymi pracownikami.Dziękujcie Bogu przyjaciele, że darował wam wielki dar wolności.Wszyscy osunęli się na kolana i zaintonowali hymn dziękczynny. Jeszcze jedno słowo  odezwał się następnie Jerzy. Czy pamiętacie wuja Toma? Jakże moglibyśmy zapomnieć naszego dobrego nauczyciela? Słyszeliśmy, że nieborakumarł. Tak, umarł  odparł smutnym głosem Jerzy i opowiedział im, w jakim stanie znalazłToma i co mu biedny męczennik powiedział. Nad jego grobem, przyjaciele  zakończył złożyłem przyrzeczenie, że nigdy nie będę miał u siebie niewolników i że wszystkich waswyzwolę.Nie zapominajcie, że zawdzięczacie swą wolność właśnie nieboszczykowiTomowi.Pamiętajcie o tym zawsze gdy zobaczycie jego chatkę lub kogoś z jego osieroconejrodziny.Niechaj chata wuja Toma będzie dla was pomnikiem tego pięknego człowieka,pomnikiem, który zawsze będzie wam przypominał go i budził w was pragnienie pójścia wjego ślady.Obyście byli równie pobożnymi, uczciwymi i dobrymi chrześcijanami, jakim onbył do grobowej deski.KONIEC110 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl