[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie chciała od niego zależeć i nie chciała, żeby przejął kontrolę nad jej życiem.- Chcę nadal pracować - powiedziała.Opadł na nią i zaraz się odsunął tak, że została sama i zmarznięta na środku łóżka.- A więc ja ci nie wystarczam?- Nie! To nie tak! Oczywiście, że.Greyson, ja po prostu uważam, czuję, że też powinnam mieć coś dopowiedzenia.%7łe coś wnoszę, coś więcej niż rolę klaczy rozpłodowej.Chcę być twoją partnerką, a niepodwładną, do cholery.- I myślisz, że tym byś była? Tu nie chodzi o.To zbyt niebezpieczne.Ile razy mam ci powtarzać? -Zsunął się z łóżka, włożył spodnie, rzucił jej sukienkę.Była mu za to wdzięczna.Nie ma nic gorszegoniż kłótnia nago.-Nie chcę ryzykować, że coś ci się stanie. - Pomyśl tylko! Jestem w niebezpieczeństwie z powodu moich demonów! Z powodu zajmowanejpozycji.To nie ma z tobą nic wspólnego, prawda? Więc czy nie moglibyśmy.- Meg.- Włożył koszulę, ale nie zawracał sobie głowy zapinaniem guzików.- Albo chcesz za mniewyjść, albo nie.Jeśli to wszystko jest dla ciebie ważniejsze ode mnie, chyba znam odpowiedz.- Ja tylko chcę mieć głos w decyzji.- Wygląda na to, że masz.- Zakrył oczy dłońmi, masował skronie, jakby chciał rozpędzić ból.- Tonieskomplikowane pytanie.I nie chodzi o równość, do cholery, tylko o bezpieczeństwo.Twoje.Naszych dzieci.I to, jak je wychowamy.Nie będę w kółko pytał.Wyjdziesz za mnie czy nie?- Chcę mieć coś swojego! Coś, co sama osiągnęłam i co zachowam.Naprawdę tak trudno tozrozumieć? Wczoraj mówiłeś, że może coś wymyślimy.Nie możemy?- Tak czy nie, Megan?Zapięła stanik, włożyła sukienkę, wstała.- Jeśli nie możemy o tym porozmawiać, jeśli ciągle wywierasz na mnie presję, jeśli chcesz, żebymwszystko rzuciła, żebym zrobiła, jak ty chcesz, a ty nawet nie możesz mnie wysłuchać, to.- Niemogła powiedzieć  nie".Nie przeszłoby jej przez gardło.- Muszę już iść.Koło łóżka stało krzesło Malleusa.Greyson opadł na nie, ukrywając twarz w dłoniach.- Dobrze.Idz.- Ja.Pózniej o tym porozmawiamy.Kiedy ochłoniemy.- Zabrzmiało tak tandetnie, że się skrzywiła.- Jasne.Pózniej.Ja tymczasem sobie poczekam, tak? A ty zdecydujesz, czy chcesz być ze mną, czynie.Kto jest dla ciebie ważniejszy: ja czy obcy ludzie i ich problemy?- To nie fair. - Powtarzam, Meg: życie nie jest fair, do cholery.Nie podnosił głowy.Stała tam, walcząc z chęcią, bypołożyć mu rękę na ramieniu, uklęknąć, objąć go.Niezdecydowana, zaciskała dłonie.Greyson uniósł głowę tak, że zobaczyła puste spojrzenie czerwonych oczu.- Miałem wrażenie, że wychodzisz.- Pózniej porozmawiamy - powtórzyła i uciekła, nim zdążyła zrobić coś naprawdę głupiego.Rozdział 27Gdy tylko otworzyła drzwi do swojego pokoju, zaatakował ją potwór o silnych ramionach, jegobliskość wprawiała umysł Megan w wibracje.Tera.Obejmowała ją.Megan jęknęła, próbując wyplątać się z jej uścisku.- Tero, co, do cholery.- Gdzieś ty była? Spotkanie skończyło się dawno, przed czterema godzinami.Nick i ja dostajemyszału ze strachu.W tej chwili szuka cię po całym hotelu.Po raz trzeci.- Och.Hm.Byłam z Greysonem.Rozmawialiśmy.O aniele i w ogóle.- I nie przyszło ci do głowy, żeby do nas zadzwonić? Nick ma cię pilnować.Miałaś zadzwonić pospotkaniu, żeby po ciebie przyszedł.Wyobrażasz sobie, jak się poczuł, kiedy tego nie zrobiłaś? Jakmyślisz.- Przepraszam, dobrze? Przepraszam.Nie pomyślałam.Na spotkaniu niewiele się dowiedziałam, amuszę, żeby.Po prostu nie pomyślałam. Wyraz twarzy Tery zmienił się; starannie umalowane niebieskie oczy otworzyły się szeroko, idealnieuszminkowane usta złagodniały.- Pogodziliście się?- Nie.- Znowu ci się oświadczył?- Trzy albo cztery razy, o ile pamiętam.Ale nie chce się zgodzić, żebym.Nie chcę o tym rozmawiać.W kółko powtarza, że gdybym naprawdę chciała za niego wyjść, nie miałoby to znaczenia, a on nawetnie próbuje zrozumieć, że nie chodzi o to, że nie chcę, tylko.Zresztą nieważne.Ty mnie rozumiesz.Dlaczego ci to tłumaczę? Usiadły na łóżku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl