[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie zabiliśmy wojowników Upsaroka, chociaż byli w naszychrękach.Zażądali od nas muh-mohwa  zgodziliśmy się na to. Spodziewamy się, że nie użyjecie podstępu i zdrady, tak jak i myjej nie użyliśmy.Przyrzekniecie to nam wypalając z nami fajkęprzysięgi.Howgh!Usiadł.Odważny Poszukiwacz Leku podniósł się i rzekł: Biały mąż wypowiedział nasze myśli.Nie zamyślamypodstępu, ponieważ i tak zwyciężymy.Lecz zapomniał ustalićwarunki walki.Każdy zapaśnik  dodał po krótkiej przerwie zostanie jedną ręką przywiązany do drzewa.Do drugiej zaś rękidostanie nóż.Kto upadnie, ten jest zwyciężony  żywy czymartwy.Kto tylko padnie na kolana, ten może się podnieść.Będą walczyć czterej mężowie z obnażonymi piersiami, ja z tymbiałym, a jeden z moich wojowników z jednym z waszychczerwonoskórych.Jeśli zwyciężą mężowie z różnych obozów,wtedy obaj będą walczyć ze sobą.Własność i życiezwyciężonego obozu należą do zwycięskiego.Nikomu niewolno się bronić.Upsarokowie są gotowi wypalić fajkęprzysięgi jedynie pod tymi warunkami.Howgh!Usiadł.Old Shatterhand ponownie wyszedł do środka ioświadczył: Przystajemy na wszystkie warunki Upsaroków.Zapalęteraz fajkę pokoju.Będzie dzisiaj duszą fajki przysięgi i na jej dymie wzniosą się dusze zwyciężonych ku Wiecznym Ostępom,aby pózniej służyć jako niewolnicy zwycięzcom. Tak, tak!  rozległo się w kole.Old Shatterhand wyciągnął swoją hubkę i zapalił fajkę.Następnie puścił dym ku niebu, ku ziemi i na cztery stronyświata, po czym oddał kalumet przywódcy Upsaroków, którypociągnął z niego sześć razy i oświadczył, że układ jestzaprzysiężony i przypieczętowany.Następnie fajka zaczęłaprzechodzić od jednego do drugiego i wreszcie wsadzono jąustnikiem w ziemię, a dokoła złożono broń.Na strażypostawiono jednego Szoszona i jednego Upsaroka.Teraz Bezimienny, pewny zwycięstwa, podszedł dodrzewa, zrzucił z siebie odzież i rzekł: Możemy zaczynać! Zanim słońce posunie się oszerokość noża, skalp tego białego psa zawiśnie u mojego pasa.Dopiero teraz można było dokładnie zobaczyć, jakwspaniale zbudowany jest ten Indianin.Wszystkie mięśnie grałymu pod skórą.Skinął na jednego ze swoich wojowników, który zarazwystąpił, obnażył klatkę piersiową i rzekł:Tu oto stoi Makin-oh-punkreh  Stokrotny Grzmot. Sporządził swoją tarczę ze skór wrogów i posiadł przeszłoczterdzieści skalpów.Kto się ośmieli podejść pod jego nóż? Ja, Wohkadeh, nakażę milczeć Stokrotnemu Grzmotowi.Nie mogę się jeszcze poszczycić żadnym skalpem, ale zabiłembiałego bawołu i dziś ozdobię swój pas pierwszym włosemskalpowym.Kto się lęka Grzmotu? Jest to tchórzliwy służkabłyskawicy i podnosi głos wtedy, gdy niebezpieczeństwo jużminęło. Uff, Uff!  zawołano dokoła, kiedy wystąpiłmłodzieniec i wygłosił swoje przemówienie. Wróć!  szydził Stokrotny Grzmot. Nie walczę zdziećmi.Tchnienie moich ust cię zabije.Połóż się na trawie imarz o swojej matce, która jeszcze powinna cię karmićkammasem.Powszechnie pogardzani Indianie Grobowi na pustkowiach,gdzie wiodą godny politowania żywot, szukają na pół zgniłychcebulkowatych korzeni i przyrządzają z nich wstrętne ciastozwane  kammas , którym gardzą nawet psy indiańskie.Zanim Wohkadeh zdążył odpowiedzieć na szyderstwo,wystąpił Winnetou.Skinieniem głowy kazał się cofnąć młodemuIndianinowi, co też Wohkadeh natychmiast uczynił, i rzekł:  Na zgiełk Makin-oh-punkreh zgłosił się młodzieniec,który łatwo poskromiłby gębacza, ale jeszcze poprzedniopostanowiono, abym ja stłumił burczenie grzmotu.Stokrotny Grzmot odezwał się gniewnie: Kim jesteś, że mówisz takie słowa? Czy posiadasz imię?Na twojej szacie nie widzę ani jednego włoska.Jeśli uczono cięgrać na dżotunka[69], to idz precz i zagraj sobie, ale nie tobietrzymać nóż w ręce! Sam siebie poranisz! Swoje imię wymienię twojej duszy, kiedy uleci z ciała.Wtedy będzie lamentować z przerażenia i nie odważy się wejśćdo Wiecznych Ostępów.Zamieszka w przepaściach, aby ztrwogi wyć z wiatrami i żalić się z wichrem. Psie!  huknął Grzmot. Zmiesz urągać duszyodważnego wojownika?! Natychmiast poniesiesz karę.Będziemy walczyć jako pierwsza para i twój skalp zawiśnie przymoich trofeach.Ciebie rzucę szczurom na pożarcie, a twojeimię, którego nie chcesz wymienić, nie dotrze do uszu żadnegowojownika! Tak, my pierwsi staniemy do walki.Można zaczynać! odparł chłodno Winnetou.Obaj rozebrali się i wzięli noże.Utworzono rozległe koło pod lipą.Oczy wszystkich badały z uwagą ciała zawodników.Stokrotny Grzmot nie był wyższy od Winnetou, ale o wieleszerzej i mocniej zbudowany, co Upsarokowie z zadowoleniemstwierdzili.Nie podejrzewali przecież, że mają przed sobąsłynnego wodza Apaczów.Po chwili podszedł Gruby Jemmy.W ręce trzymał kilkarzemieni i rzekł do Winnetou: A zatem pan ma pierwszy występ, mój drogi.Będzie todobrym znakiem, jeśli przyjaciel przywiąże pana do drzewa.Najpierw jednak niech wszyscy się przekonają, że oba rzemieniesą jednakowej wytrzymałości.Rzemienie szły z rąk do rąk.Zbadano je dokładnie.Teraztrzeba było postanowić, który będzie przywiązany prawą, a którylewą ręką.Losy stanowiły dwa różnej długości zdzbła trawy.Winnetou wyciągnął krótszą trawkę, był więc w gorszympołożeniu niż przeciwnik, gdyż wolną miał lewą dłoń, a więcmniej wyćwiczoną.Upsarokowie powitali tę sprzyjającą imokoliczność wesołymi  Uh, ah!  Bardzo dobrze, bardzodobrze!Zaciągnięto pętle z rzemieni na ręce walczących iprzywiązano ich dosyć luzno do drzewa, aby mogli się obracać dokoła pnia.Zdarza się czasami w muh-mohwie, że walczącyścigają się dokoła drzewa przez całe kwadranse zanim następujepierwszy cios [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl