[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mac zapewniał, że mają wokół siebiemnóstwo nieba do nauki, oni jednak najczęściej odnosili się do przestrzenijak do wroga, jakby nie chcieli jej zaufać.Niebo lubiło traktowanie z należnym szacunkiem, któremu towarzyszą spokojna, szybka, lecz zdecydowana dłoń na drążku oraz stopytańczące, tańczące i jeszcze raz tańczące na pedałach steru.Bardzo ważne było, iż z każdą lekcją Terence McGuire widziałwzrastającą precyzję ruchów Freddy.Precyzja była w tej grze podstawąbez niej inne umiejętności przydatne do latania nie miały najmniejszejwartości.Z każdą lekcją dziewczyna coraz pewniej wykonywała zwroty icoraz lepiej panowała nad przechyłem samolotu, dokładnie utrzymywałazałożoną prędkość i wysokość przez coraz dłuższy okres.Mówiąc dokładnie , McGuire nie rozpieszczał uczniów, miał na myśli tyle, ilekryło się w tym słowie: żadnych odchyleń pod żadnym pozorem.Coraz częściej Freddy rysowała na niebie idealne kręgi, z piekielnąprecyzją wykonując jedna po drugiej czynności poprzedzające dobrelądowanie.Ową procedurę, w której umysł i ciało współdziałają nadziesiątki sposobów, wtajemniczeni traktowali jako oczywistość, dlapoczątkujących oznaczała ona borykanie się z koszmarem niezliczonychuchybień.Również lądowania Freddy stawały się coraz wprawniejsze:płynnym lotem opadała ku liczbom namalowanym na końcu pasa, potemszybko i łagodnie sadzała samolot jednocześnie przednimi kołami itylnym, prezentując takie zetknięcie z ziemią, przy którym zwykły pasażernie potrafił odróżnić, czy po prostu samolot zdecydował się wytracićszybkość i samoistnie osiąść, czy też pilot sprowadził go na dół dziękiskomplikowanej wiedzy w głowie i nadzwyczajnej sprawności ciała.Prowadziły do tego logiczne, całkiem odarte z magii kroki, ale bezwzględu na to, ilu uczniów McGuire już wykształcił i jeszcze miałwykształcić, dobre lądowanie zawsze oznaczało dla niego coś magicznego. Na szczęście, dzieciak nie miał w sobie ani grama bierności.Dokładny pilot ze stępionym refleksem nie byłby wart diabelskiegosplunięcia.Cóż po kimś, kto nie umie zachować ciągłej czujności, nie jestgotowy do natychmiastowej reakcji na zmianę sytuacji: nagły podmuchwiatru, niespodziewany prąd powietrza powodujący utratę wysokości,pojawienie się drugiego samolotu w miejscu gdzie nie powinien siępojawić, defekt silnika lub inny chochlik, który zawsze czyha, gdyczłowiek, maszyna i przestrzeń łączą się w jedno.Wszystko to jestwliczone w ryzyko zawodowe.Jest wliczone w wyzwanie, którepodejmuje pilot.Jeśli traci wysokość i prędkość, może być pewienkłopotów, ale jeśli traci głowę, może być pewien, że już nie żyje.McGuire przebiegł dłońmi po mapniku, który dostał od Freddy nagwiazdkę.Dziewczynie udało się w jakiś sposób namówić szkolne władze,żeby zwolniły ją z prac domowych i żywienia, a w zamian za to pozwoliłychodzić na warsztaty, tak jak radził jej cztery lata temu, kiedy bezwstydniepodpuściła go na pierwszą lekcję latania.Jeszcze teraz widział tętriumfującą twarz, która sprawiła, że nie wyjawił ojcu prawdy.Freddyzrobiła mapnik na warsztatach, według własnego projektu.Była towysoka, długa i wąska drewniana skrzyneczka z kilkoma głębokimiszufladkami, każda zaopatrzona w metalowy uchwyt i miejsce na opis.Sterta map, przez którą zwykle przekopywał się Mac, leżała terazrówno poukładana w szufladkach, wysuwających się tak lekko, żeprzyjemnie ich było używać.Mac podarował Freddy na gwiazdkę dwiedodatkowe godziny w powietrzu i nie wiedział, które z nich było bardziejzachwycone wymianą prezentów.Dzisiaj nie było mowy o wymianie.Mac pomyślał o tym radośnie gwiżdżąc, z góry ucieszony wyrazem twarzy, jaki zrobi Freddy, gdy jejpowie, że urodzinowym prezentem będzie lot do wybranego przez niąpunktu, fundowany przez niego.Oczywiście muszą wrócić przedzachodem słońca, gdyż pas startowy nie jest oświetlony, a w środku zimywkrótce po godzinie piątej zapada całkowity zmrok.W szkole wciąż jeszcze trwały ferie zimowe, więc Freddy powinnaprzyjść na lekcję wczesnym popołudniem, mogła się teraz zjawić w każdejchwili.Po tygodniu spędzonym na dawaniu lekcji omc pilotom, takim jakmiejscowy lekarz, którego dziewczyna widziała w nim podobieństwo doLindbergha, miejscowy bankier, którego żona widziała w nimpodobieństwo do Lindbergha, i miejscowy Casanova, który chciałwyglądać jak Lindbergh, i to do tego stopnia że upierał się przy noszeniukasku i gogli w zamkniętej kabinie, McGuire uznawał za naturalne, iż takniecierpliwie wyczekuje na lekcję z kimś o wyglądzie łączącym cechyCarole Lombard w odpowiednim wieku i.czemu, do diabła, tego nieprzyznać, Amelii Earhart, zanim obcięła włosy na zupełnie krótko.* * *- Lot do celu? Och, Mac, nie mogę uwierzyć! - Kipiała podnieceniempodskakując, jakby kończyła tego dnia sześć a nie szesnaście lat.- Tonajcudowniejszy prezent urodzinowy, jaki kiedykolwiek dostałam.- Tymczasem jednak tracisz czas - powiedział, gasząc uśmiech.-Możesz być wdzięczna jak tylko chcesz, kiedy zrobi się za ciemno, żebylatać.- O, do licha - powiedziała tonem kogoś, kto uświadomił sobieprzeszkodę na drodze do bezcennego daru.- Co się stało? - Nic - pospiesznie rzuciła Freddy.- Wszystko w porządku.Po prostudziś wieczorem muszę wrócić o przyzwoitej porze do domu, żeby sięprzebrać.Rodzice zabierają nas do Brown Derby na obiad, pozwoliłam imwydać przyjęcie urodzinowe na moją cześć.Czy potrafisz sobie wyobrazićmnie na takiej imprezie?- Szczerze mówiąc, nie.Dokąd lecimy?Freddy obleciała już liczne porty lotnicze wokół Dry Springs wczasie ćwiczeń lądowania z natychmiastowym startem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl