[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy w końcu osiągnęła moment, o którego istnieniunawet nie śniła, i szaleńczo, nieświadomie wykrzyknęła jego imię, szybkowepchnął w nią na kilka centymetrów środkowy palec, żeby zawszepamiętała, kto był jej panem, kto naznaczył ją dotykiem, żeby nigdy go niezapomniała, bo to właśnie była ta największa rozkosz, do której z takimzapamiętaniem dążył.* * *- Jules, na miłość boską, musisz mi pomóc - powiedział Alain, chwytając asystenta reżysera za ramię i wciągając do garderoby narozmowę bez świadków.- Przyjacielu, jestem w kłopocie!- Co się stało? - Jules nigdy nie widział, żeby Alain dotarł do teatrunie ogolony i potargany, nigdy też nie zdarzyło mu się tam przyjśćwcześnie rano.- Chryste, Jules, po co ja się z tobą założyłem?- Wygrałem czy przegrałem?- Ani to, ani tamto, a właściwie obie rzeczy naraz.Ale co za różnica?Teraz jest to bez znaczenia.Do diabła z pieniędzmi.Jules, muszę wynieśćsię z Dijon najbliższym pociągiem do Paryża.- Spokojnie, Alain! Grasz dzisiaj w popołudniówce i wieczorem, atrupa wyjeżdża z Dijon dopiero w poniedziałek rano.Zwietnie tym wiesz.Nie możesz wyjechać cztery dni wcześniej.- Wiem o tym wszystkim, ale sytuacja jest, jaka jest.Muszę zniknąćbez śladu, i to jeszcze przed wieczorem.Będziesz mnie krył przeddyrekcją i przed Eve.- Aha! Może przed dziewczyną, ale co ja powiem dyrekcji? Niewygłupiaj się, jesteś gwozdziem programu, nie chcę stracić pracy.Co sięstało? Zgwałciłeś ją?- Nie, nawet jej nie zerżnąłem.Była już gotowa, cała napalona,mówię ci, napalona do czerwoności, kiedy nagle zalała się łzami szczęściai powiedziała mi, że mnie kocha, że jestem cudem i oszołomieniem,których pragnęła przez całe życie.A potem powiedziała mi prawdę osobie.Jej ojciec jest najbardziej znanym lekarzem w mieście.oni mniezrujnują, Jules.Tacy wpływowi ludzie zaczną robić wrzask, że jązgwałciłem, dotrą do dyrekcji, kto wie, jak daleko zajdą.Gwałtem nazwą to na pewno.Nawet ty tak myślałeś przed minutą.Nigdy nie uwierzą, żeona była chętna.O, Chryste! Jules, na miłość boską, pomóż mi!Asystent reżysera ciężko usiadł i spojrzał na zmartwionegoprzyjaciela.- Masz swoje dziewice.Czego się spodziewałeś?- Oszalałem, co tu więcej mówić? Wywaliłem ją do domunajszybciej jak mogłem, kiedy tylko się zorientowałem, w jaki kłopotwdepnąłem.Jules, to się zle skończy, jeśli zaraz się stąd nie zabiorę.- Czy ułożyłeś przynajmniej bajeczkę, którą mógłbym opowiedzieć?- spytał Jules po chwili zastanowienia.- Przez całą noc siedziałem i myślałem.Powiedz, że nagle zmarłamoja matka, dostałem telegram tu, w teatrze, widziałeś go na własne oczy,a ja natychmiast pojechałem na pogrzeb.Dyrekcja nie może mieć obiekcji.Pogrzeb matki jest święty.Powiedz im, że przyjdę do pracy pierwszegodnia po powrocie trupy do Paryża.Eve powiedz tylko o śmierci mojejmatki.Ona nie wie, gdzie mieszkam w Paryżu.Jeśli będzie pytać, jak mnieznalezć, to nie masz pojęcia, w naszym fachu ludzie bez przerwyprzenoszą się z miejsca na miejsce.Starczyło mi czasu tylko, żebyzostawić wiadomość, że nigdy jej nie zapomnę.tak właśnie musisz jejpowiedzieć: będę ją pamiętał przez całe życie.Oj, będę, wierz mi!- A jeśli pojawi się w teatrze w Paryżu?- Niemożliwe.Opowiedziała mi, jak pilnie strzegą jej w ciągu dnia.Ona nie ma swobody, wychodzi z nią przyzwoitka.przyzwoitka, wyobrazsobie!.Wiedziałem, że kłamie, kiedy mówiła, że pracuje w sklepie, alenie miałem pojęcia.- Powinieneś przynajmniej zaśpiewać w popołudniówce, Alain.Do wieczora nie ma pociągu.Powiem dyrekcji, że telegram przyszedł wczasie przedstawienia i dałem ci go natychmiast po opuszczeniu kurtyny.- Mów co chcesz, Jules.Jesteś prawdziwym przyjacielem.Cozrobiłbym bez ciebie?- Padłbyś na kolana i modlił się o cud.Przez cały dzień Eve siedziała przy fortepianie w buduarze matki.Sensacje o zdecydowanie erotycznym charakterze napływały falami irozbudzały jej zmysły, wywołując stan niemal nie do zniesienia.Spalała jąmyśl o niewyobrażalnej ekstazie, ofiarowanej przez Alaina.Wciąż jeszczenie rozumiała jej w pełni, ale teraz w życiu liczyło się dla niej tylko jedno.Alain, Alain, Alain.Miała ochotę szarpać zębami wszystko dookoła, bieci biec, aż padnie z wyczerpania, gryzć wargi aż do krwi.tyle czasupozostało jeszcze do nocy, do chwili kiedy znów go zobaczy! Unikałaspotkań z Louise, wiedziała bowiem, że nadzwyczajne przeżycie, które jąspotkało, niewątpliwie maluje się na jej twarzy.Długie godziny spędziłaprzy fortepianie, grając jedną po drugiej melodie, których nauczyła się naulicy, ale nie zaśpiewała ani jednej nuty, zdając sobie sprawę, żeponiosłyby ją nerwy i wybuchnęłaby płaczem.Nie grała piosenek Alaina,tęskniła bowiem za nim rozdzierająco, przerażało ją więc wszystko, comogło jeszcze pogłębić to uczucie, przebrać miarę i wyzwolić w niejniemal zwierzęce wycie.Wreszcie noc przesłoniła nie kończący się letni wieczór i Louise,trapiona dziwną bezsennością, zajęła się plotkami z kucharką, pózniej niżzwykle idąc na górę, do sypialni.Kiedy Eve zamykała za sobą małą furtkęwychodzącą na Rue Buffon, uciekając do teatru Alcazar, było już prawiewpół do jedenastej. Nawet nie zawracała sobie głowy pukaniem do drzwi garderobyAlaina, lecz otworzyła je naglona tym samym dzikim, nierozważnympośpiechem, który kazał jej wyrwać się z domu.Malutkie pomieszczeniebyło puste, brakowało też ubrań Alaina.Pomyślała, że pomyliła drzwi iwycofała się do korytarza.Po obu stronach zobaczyła znajome garderoby,które mijała co wieczór, wciąż zajmowali je wykonawcy, których zaczęłajuż rozpoznawać.- Jules - zawołała Eve do zbliżającego się asystenta reżysera.- Gdziejest Alain? Dlaczego nie ma go w garderobie?- Wyjechał.Nagle zmarła jego matka.po południu przyszedłtelegram.Musiał jechać do Paryża na pogrzeb.dziś wieczorem nieśpiewał.Zostawił dla pani wiadomość.- Proszę mi przekazać!- Powiedział, że nigdy pani nie zapomni, będzie pamiętał przez całeżycie.- I to.wszystko? Nic więcej?- To wszystko.- Jules współczuł jej.Nie ona pierwsza pomyliłaAlaina z jego utworami, ale spośród tych kobiet była na pewno najsłodszai najpiękniejsza.- Gdzie on mieszka, Jules? Daj mi adres, proszę, musisz mipowiedzieć, gdzie mogę go znalezć!- Sam nie wiem.nigdy tego nie mówił.Nie mam pojęcia.Eve odwróciła się i wybiegła z teatru.Poruszała się, ale nie docierałoto do jej świadomości.Wkrótce stwierdziła, że stoi na Rue de la Gare,prowadzącej do dworca w Dijon.W kilka minut pózniej znalazła się wolbrzymiej rotundzie opartej na metalowej konstrukcji i rozpaczliwie rozglądała się za tablicą z godzinami odjazdu i przyjazdu pociągów.Wiedziała, że w drugiej połowie dnia z Dijon jest tylko jedno połączeniedo stolicy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl