[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wzruszony ojciec Hart-mann przyjął podarunek.Wskazał też na położoną nieco nauboczu glinianą lepiankę kryjącą Najświętszy Sakrament.- Tu bije serce Salisbury! - dodał cicho.Ruszyli z van der Rietem ku kaplicy.Tam katechumen poraz pierwszy długo klęczał na surowej kokosowej macie przy-krywającej glinianą polepę i modlił się do Pana pod postaciąChleba, jaką dała Jego miłość, aby towarzyszyć ludziom w naj-głębszym opuszczeniu.Tu skrywała się pełnia tajemnicy tego,co innowiercy na próżno próbują rozwikłać, tu tryskało zró-dło siły dla słabych sióstr, by móc podołać szarpiącym nerwywysiłkom i ofiarom buszu i nie poddać się.Podczas gdy się modlili, wokół obozu rozlegał się nocnykoncert grzmiących lwich ryków, tak często przerażający vander Rieta na pustkowiu.Po raz pierwszy jego serce pozostałospokojne: czuł, że wyzdrowiał na ciele i na duszy. Urodzonypośród białych" szybko zakrył twarz dłońmi. Podbój bez przelewu krwiSwego czasu ojciec Prestage wspomniał o  Bożym podbo-ju", lecz zapomniano o tych słowach, gdy tylko osiedlono sięw obozie w Salisbury.%7łołnierze przemienili się w farmerów,kolonistów i poszukiwaczy złota.Jedynie misjonarze pozostalitymi, kim byli, nie pożądając  zdobyczy" w nowym kraju.Nie potraktowali także zbyt poważnie obietnicy Rhodesa.Od kiedy to wielcy tego świata pamiętali w swoich politycz-nych interesach o drobnych zasługach zwykłych ludzi, któ-rych imiona i tak nie pojawią się w żadnych historycznychannałach?Któregoś dnia w połowie roku 1891 na plac przed szpita-lem zajechał konno doktor Jameson, stały pełnomocnik orazagent Rhodesa, i zsiadłszy z wierzchowca, udał się prosto donamiotu jezuitów.Z chytrymi ognikami w odważnie patrzą-cych błękitnych oczach oznajmił:- Chartered Company zleciła mi odznaczenie kilku zasłu-żonych uczestników naszej bezkrwawej kampanii.Ojciec byłwystarczająco długo kapelanem wojskowym, father Hart-mann! Czy mógłby mi ksiądz dopomóc w ustaleniu listy osób,które naprawdę się zasłużyły?Drobny misjonarz nie przeczuwał jeszcze niczego, nawetwtedy, gdy Jameson pytał, czy nadal czuje się pewnie w siodleswojej Nkosi, aby odważyć się na przejażdżkę wokół Salisbury.To pozwoli na swobodną pogawędkę.146 Co za pytanie! Ojciec Hartmann okazywał zawsze goto-wość do spaceru, zwłaszcza o tak pięknym poranku, kiedyświeżość nocnego chłodu nie ustąpiła jeszcze miejsca żarowipalącego słońca.Ruszyli przed siebie, mijając położone nieco na uboczukwatery geologów.Czy to nie tutaj lwica oskalpowała tegonieszczęśnika, którego wczoraj przywieziono do szpitala? Tak,nie należało za bardzo oddalać się od obozowiska.Namiot,gdzie nocował prospector, stał z dala od innych.W ostatniejchwili udało mu się zasłonić twarz poduszką, a już wściekłemachnięcie łapą trafiło go w głowę, aż jęknęły sprężyny.Całaczupryna padła łupem pazurów drapieżnej lwicy, dopiero wte-dy padł strzał, który ją przepędził.Dr Rand obiecał, że porządnie go pozszywa, ale przez całeżycie czekało go noszenie peruki.Gdyby nie poduszka, topewnie nie udałoby mu się ujść z życiem.Ojciec Hartmann spojrzał z ukosa na doktora Jamesonai pospieszył z zapewnieniem, że Chartered Company powin-na wypłacić ofierze nadzwyczajne odszkodowanie, ponadtogeolog zasłużył się także przy budowie drogi budowanej podnadzorem Selousa.Ostatecznie jednak doktor Jim musiał samprzejść do rzeczy, gdyż oddalili się od obozowiska o dobredwie mile.Wyciągnąwszy rękę, medyk orzekł:- Proszę spojrzeć na tamten pagórek! Nikt nie chciał gowziąć, gdyż nie kryje w sobie ani diamentów, ani złota.Cosądzi ojciec o tym terenie?Father Hartmann milczał przez chwilę, a potem odrzekłz melancholią w głosie:- Jeśli mam być szczery, to widząc w pogańskim kraju takładnie położone wzgórze, mam tylko jedną wizję.Wyobrażamsobie stojącą na nim świątynię oraz szkołę misyjną.147 Doktor Jameson wybuchł głośnym śmiechem i wyciąg-nął rękę:- Wobec tego dobijmy targu i nazwijmy to wzgórze Hart-mann's Hill.Dodam to tego jeszcze pięćdziesiąt akrów ziemii tym sposobem powstanie pierwsza stacja misyjna.Misjonarz omal nie spadł z siodła.- Doktorze, nie może Pan przecież.- Owszem, mogę.Rhodes wydał mi właśnie pisemne polecenie, abym znalazł odpowiedni skrawek ziemi na darowiznędla jezuitów.To oni są tymi, których chciał uhonorować.Teraz uśmiechnął się również duchowny:- Ucieka się pan do biblijnych forteli! Ale nie odmawiam,choć budzą się we mnie wątpliwości [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl