[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zdarła papier z pakunku.Flakonik Allure.Lepsze to niż granatowa apaszka, choć też nie powalaoryginalnością.Jednak jakiś wysiłek włożył w ten zakup, więc iona powinna się choć trochę postarać.- Brawo, kochanie.Mojeulubione perfumy.- Tak samo powiedziała Natasha.- Natasha?Andy zrobił zakłopotaną minę.- Nie wiedziałem, co ci kupić, więc zadzwoniłem po pomoc doNatashy.- Aha.Nie, no, to cholernie cudownie.Więc to nie jest prezentod mojego faceta, tylko od Natashy.Na twarzy Andy'ego zakłopotanie mieszało się teraz zezniecierpliwieniem. - Przykro mi, Soph, ale ja naprawdę nie miałem pojęcia, co cikupić.Nie podoba ci się?Sophie postanowiła nie drążyć tematu.Już i tak nic nie mogłouratować tego wieczoru.- Bardzo mi się podoba - przyznała bez entuzjazmu ipocałowała go w usta.- Dziękuję.- No dobrze, to gdzie byś chciała pójść na kolację? Zapadłakrótka chwila ciszy.- Chcesz powiedzieć, że nic nie zarezerwowałeś? - Sophiewciąż miała nadzieję, że to nieprawda.- No.Ja.Pomyślałem, że może wolisz wybrać coś sama.Dobra, nie ma sensu się awanturować.Dzisiaj mam sięprzecież dobrze bawić.Nie wiadomo, kiedy będzie najbliższaokazja do wspólnego wyjścia.- The Glenn- powiedziała stanowczo.The Glenn to droga francuska restauracja w West Hampstead.Sophie była tam tylko raz - z Natashą, która wrzuciła posiłek wkoszty służbowe.Cudowne śnieżnobiałe obrusy i koszyczkikruchych ciasteczek serwowanych do kawy zrobiły na Sophiepiorunujące wrażenie.Andy przez chwilę trawił jej słowa, ale się uśmiechnął.- Zwietnie.W takim razie The Glenn.Przespacerujemy się?- Wolałabym pojechać samochodem albo motorem.- Ale przecież wtedy nie będę mógł nic wypić.Sophiewestchnęła ciężko.- W takim razie wezmy taksówkę.- Soph, wiesz, że nam się nie przelewa.Wezmiemy taksówkęw drodze powrotnej. W odpowiedzi Sophie wzięła do ręki telefon i wystukała jakiśnumer.- Dobry wieczór, poproszę taksówkę na Acacia Avenue 26 D,kurs do.Słucham? Za godzinę? W takim razie mam was wdupie!- Jak ty się zachowujesz? - wysapał zgorszony Andy.- Rozłączyłam się, zanim to powiedziałam - wyjaśniła.Byłojej wstyd, ale nie chciała, żeby Andy to zauważył.- OK, idziemypiechotą.Narzuciła czarną skórzaną kurtkę.Kupiła ją w zeszłymtygodniu i czekała na reakcję Andy'ego, jednak się nie doczekała.Dla niego była to po prostu kurtka, a nie - jak dla niej - chwilowysens istnienia.Normalnie wytknęłaby mu to od razu, postanowiłajednak, że dziś najcięższe działa musi zachować na rozmowę onowym zegarku.Restauracja mieściła się jakieś półtora kilometra od ich domu.Był pogodny wieczór i spacer mógłby być nawet przyjemny,jednak Sophie założyła wysokie obcasy, przez całą drogę bolałyją więc plecy i czuła, jak na lewej pięcie robi się jej bolesnypęcherz.- Trochę ruchu dobrze ci zrobi - droczył się Andy.- Mam wystarczająco dużo ruchu - odpowiedziała wyniośle,choć dobrze wiedziała, że daleko jej do aktywności, jakąutrzymywała kiedyś.- %7łartowałem - odrzekł mężczyzna.Boże, pomyślała Sophie z przerażeniem, co się stało z moimpoczuciem humoru?Wreszcie dotarli na miejsce.Od progu uderzył ich zapachczosnku i gwar rozmów. - Stolik dla dwojga, proszę - powiedziała Sophie do kobiety,która ze skwaszoną miną witała gości.- Czy mają państwo rezerwację? -Nie.Kobieta spojrzała w notatnik.- Bardzo mi przykro, ale nie mamy dziś nic wolnego.- Nic a nic? - dopytywała Sophie.- Naprawdę nie znajdziepani dla nas nawet maleńkiego stolika? Mamy dziś ochotę wydaćtrochę pieniędzy i na pewno zostawimy porządny napiwek.Urok osobisty Sophie, który był tak skuteczny w przypadkuJapończyka w barze sushi, tutaj zdziałał mniej więcej tyle, ilezdziałałaby viagra na potencję kastrata.- Bardzo mi przykro, ale nic nie mogę zrobić - oświadczyłakobieta kategorycznie, po czym zwróciła się z uśmiechem dostarszej pary, czekającej za ich plecami.- Pan i pani Connolly?Jak się państwo mają?Libańska restauracja obok też miała komplet, podobnie jakchińska na rogu.Sophie odmówiła, gdy Andy zaproponowałindyjską knajpę, bo on zawsze wybierał kuchnię indyjską.Ostatecznie wylądowali w tajskiej sieciowej restauracji, zzaplecza której co chwilę dało się słyszeć wesoły dzwięk alarmumikrofalówki.- Zwietnie, cholernie świetnie.To samo można zjeść wszędzie.- O nie, w Tajlandii na pewno tego nie mają.- Andy uśmiechałsię, ale Sophie nic już nie mogło udobruchać.- Może wezmiemyzestaw B? I czerwone stołowe do tego?Jedzenie było niezłe, ale kolacja upływała w ciężkiejatmosferze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl