[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Zaraz je oddam  powiedział Chamdam i poszedł do domu.Po chwili wrócił z pieniędzmi i odliczył kupcowi pięćset tangów.To było dużo, ale Chamdam nie skrzywił się nawet.Po kilku dniach przyszedł do niego bogaty sąsiad.Zagadywał o tym i owym, wreszciezapytał: Chamdamie, czy ojciec nie mówił ci przed śmiercią o swoim długu? Nie.Jaki to dług? Twój ojciec pożyczył u mnie sporo ziarna.Najpierw wziął na twoje wesele dziesięćmiar pszenicy.Pptem, kiedy urządzał ucztę po urodzeniu się twoich synów, pożyczył ode mnieznowu dziesięć miar pszenicy i pięć miar ryżu. To dziwne, że ojciec nic mi nie mówił o takim dużym długu  zdziwił sięChamdam. Mógł zapomnieć  powiedział bogacz.%7łeby zwrócić to, czego sąsiad żądał,Chamdam musiał sprzedać kawałek ogrodu.Przychodzili do niego jeszcze inni ludzie i kłamali, że jego ojciec pożyczył od nich toczy owo.Chamdam przestał pracować w ogrodzie, tylko na spłaty po kolei wyprzedawałwszystko, co odziedziczył po ojcu.Wreszcie został z rodziną bez dachu nad głową.Dopiero wtedy dano mu spokój, kiedynic już nie miał i nic nie mógł oddawać.Wtedy żona Chamdama powiedziała do męża: Mieszkańcy naszego rodzinnego miasta zaczynają na nas patrzeć jak na żebraków.Przyjaciele odwrócili się od ciebie i nie chcą ci pomóc, chociaż twój ojciec i ty tak częstopomagaliście innym.Niedobrzy są tutejsi ludzie.Wezmy lepiej obu naszych synków iprzenieśmy się gdzie indziej.Tam, gdzie nikt nas nie zna, nie będą się dziwili, że jesteśmy tacybiedni.Może trafimy na lepszych ludzi niż tutaj i urządzimy sobie jakoś nowe życie.%7łona Chamdama miała brata, bogatego kupca.Posiadał on własny statek i woził towarydo obcych krajów.Ale był to człowiek pyszny i nieużyty.Nieraz wydziwiał nad siostrą, żewyszła za mąż za zwykłego ogrodnika.Chamdam nie chciał prosić go o pomoc, wolał pójść zaradą żony.Po kilku dniach porzucili swoje strony rodzinne.Długo szli przez stepy i pustynię,droga była bardzo ciężka.Wreszcie doszli nad brzeg morza.Na przystani jakiś zacny kapitanzgodził się zawiezć ich bezpłatnie dalej.W nocy rozszalała się burza.Fale rzucały statkiem jak ułamaną gałązką.W'ciemnościach statek zderzył się z innym, który płynął w przeciwnym kierunku.Oba statkirozbiły się, zostały z nich tylko drzazgi.Wielu rozbitków utonęło, mało kto ocalał uczepiwszy się szczątków.Porwały ich wzburzone fale.Tak się stało i z Chamdamem.Przez kilka dni i nocy fale niosły go po morzu.Prawietracił przytomność z głodu i pragnienia, ale nie wypuścił z rąk deski, której się uczepił.Wreszcie burza przeszła.Wyczerpany Chamdam położył się na swojej desce izdrzemnął się.Myślał, że umrze na morzu, tymczasem łagodny prąd zaniósł go do brzegu.Kiedy deska stuknęła o ląd, Chamdam przebudził się i zobaczył pustynię, jak okiemsięgnąć.Zdawało się, że nigdy nie przeszedł tędy człowiek ani zwierz, że nawet ptak nieprzeleciał odkąd świat światem.Na brzegu rosło jedno jedyne drzewo.Chamdam z trudem grzązł w piasku, omijałskały, wreszcie dostał się do tego drzewa.Przekonał się, że drzewo jest uschłe.Nie miał już siły, żeby iść dalej.Położył się obok pnia i zasnął głęboko.śniło mu się, że widzi swoją żonę i synków, że wszyscy troje płaczą i wołają go napomoc.A tu straszne potwory morskie nie puszczają go do żony i dzieci.Wtem wszystko zniknęło.Do Chamdama podszedł starzec w żółtej szacie i w zawoju nagłowie i powiedział: Witaj, przybyszu! Nie trap się.Taki jest twój los, żebyś teraz pracował tutaj.Odtąd taziemia będzie twoja.Własnym trudem zamień pustkowie w żyzną krainę.Najpierw zejdz nadmorze, zanurz ręce w wodzie i wydobądz to, co znajdziesz na dnie.Starzec odszedł, a Chamdam obudził się ze snu.Rozejrzał się dookoła.Zladówczłowieka nie dostrzegł, ale zobaczył ślady lwa.Zszedł nad morze i zanurzył ręce w wodzie.Wyłowił dwie garście różnobarwnych,błyszczących kamieni.Wyrzucił je na brzeg i łowił jeszcze kilka chwil ostatkiem sił.Wrócił pod drzewo odpocząć i zobaczył z wielkim zdziwieniem, że tymczasem wyrosłana drzewie zielona gałązka, a na niej duży owoc.Chamdam zjadł go i zasnął.Po kilku dniach miał już spory stos wyłowionych z morza ślicznych, błyszczącychkamyków.W nocy świeciły tak jasno, że dokoła było zupełnie widno.Na drzewie co dzieńwyrastał posilny owoc.Przewodnicy karawan, które szły przez pustynię, dziwili się, co to tak świeci nadmorzem.Kilku ludzi odważyło się pójść popatrzeć.Kiedy się zbliżyli, zobaczyli człowiekasiedzącego pod drzewem, a obok stos pięknych, błyszczących kamieni. Ktoś ty taki  spytali Chamdama  człowiek czy dziw? skąd masz te kamienie? Jestem zwyczajnym człowiekiem.A te kamienie wydobyłem własnymi rękami odpowiedział Chamdam.  Czy nie sprzedałbyś ich? Owszem, ale nie za pieniądze.Co mi po pieniądzach na pustyni? Przywiezcie minasiona zbóż, nasiona drzew owocowych wszystko, czego człowiek potrzebuje do życia.Członkowie karawany zgodzili się.Przywiezli Chamdamowi to, czego potrzebował, aChamdam dał im za to podwójną sakwę drogich kamieni na każdego wielbłąda.Przewoznicyruszyli w dalszą drogę i opowiadali wszystkim, jaką dobrą zrobili zamianę.Niezadługo wszystkie karawany, które przechodziły tamtędy, zaczęły skręcać nadbrzeg morza, do Chamdama.I wszystkie wyładowywały coraz nowe towary.Zwiozły teżpowoli materiały budowlane, dostarczyły rzemieślników.Zaczęła się budowa nowego miasta.Z początku Chamdam myślał o tym, żeby wyruszyć na poszukiwanie żony i synów.Alepodróżni jednej z karawan powiedzieli mu, że z obu rozbitych statków nikt nie ocalał opróczniego, bo kto nie utonął od razu, ten zginął pózniej z głodu i pragnienia.Chamdam cierpiał bardzo myśląc o losie swojej rodziny, ale nie przerywał pracy.Po jakimś czasie na pustyni zakwitły sady i ogrody, stanęły piękne domy.Wyrosło całemiasto.Pośrodku stał pałac, miał on ściany wyłożone błyszczącymi kamieniami z dna morza iświecił rybakom i marynarzom jak latarnia morska.Każdemu, kto przybył do miasta, Chamdam mówił: Wdowy i sieroty, biedni i bezdomni mogą przyjść do nowego miasta i pracowaćrazem ze mną w miarę sił.Dostaną tu wszystko, czego potrzebują do życia.Osiadało tam coraz więcej ludzi, aż powoli cała pustynna kraina zmieniła się wkwitnący raj.Tylko próżniaków i oszustów wypędzano natychmiast.Na życzenie obywateli Chamdam został głową miasta i wszystkim zarządzał.Drzewo,pod którym odpoczął po raz pierwszy, stało teraz pośrodku wielkiego ogrodu i pokryło się całeliśćmi i owocami.Patrząc na nie Chamdam nieraz wspominał swój dawny ogród, i dom, irodzinę.Sława nowego miasta rozeszła się daleko.Rozmaici ludzie przyjeżdżali, żeby jeobejrzeć.Kupcy przywozili zamorskie towary.Kiedyś zawinął do portu statek bogatego kupca.Chciał on także zobaczyć nowe,wspaniałe miasto, a przy tym coś niecoś utargować.Kupiec poszedł pokłonić się Chamdamowi, a jego siostra poszła na targ, żeby kupićzapasy na dalszą drogę.Siostra kupca była kucharką na jego statku.Kupiec wstydził się ubogiej siostry iwszyscy myśleli, że to służąca [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl