[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zosta%7Å„aochrzczona, ale trudno by%7Å„oby jÜ uznaA za katoliczk`.Dooko%7Å„a chmarami krÜÞy%7Å„y bçstwa jej przodkçw.£ Nie boj` si`.I ty si` nie musisz baA.Jak z%7Å„e duchysi` do ciebie zbliÞÜ, znak krzyÞa je odp`dzi, zawszeo tym pami`taj.Wiedzia%7Å„a, Þe nie powinna tego mçwiA.PowinnamçwiA, Þe Þadnych z%7Å„ych duchçw nie ma, Þe istnieje tyl-ko Pan Bçg, Jego Syn, a naprawd` z%7Å„y i podst`pny jestDiabe%7Å„, ktçry nie ma jednak nic wspçlnego z afryka¦-skimi boÞkami.Ale gdyby tak powiedzia%7Å„a, dziecko byjej nie uwierzy%7Å„o.Pan Bçg musi wi`c jej wybaczyA tenkompromis.£ WrçA teraz do szko%7Å„y, masz jeszcze jakieÝ lekcje?A-isza skin`%7Å„a g%7Å„owÜ.£ Idµ z Bogiem.Kto to powiedzia%7Å„, Þe role si` odwrçci%7Å„y? Teraz Po-lacy b`dÜ panami, a Niemcy niewolnikami.To powie-dzia%7Å„ nowo mianowany burmistrz Saarow, syn ich daw-nego gorzelnianego.Przyszed%7Å„ na zamek w asyÝcie100 swoich podw%7Å„adnych, nie zna%7Å„a ich, wi`c pewnie bylinie stÜd, moÞe z okolicy, a moÞe przyw`drowali zeWschodu, burmistrz by%7Å„ jak najbardziej miejscowy.Za-interesowa%7Å„ si`, co z pogrzebem ojca.£ Pan Marszal robi trumn` £ odpar%7Å„a niech`tnieMarianna.£ PochowaA bez rozg%7Å„osu £ us%7Å„ysza%7Å„a.£ Mçwi` todla waszego dobra.£ Tak?£ W%7Å„aÝnie tak.Lepiej, jakbyÝcie si` wynios%7Å„yz zamku, Þeby nie byA na widoku.£ A dokÜd si` mamy wynieÝA?Wzruszy%7Å„ ramionami.By%7Å„ kr`py, niski, mia%7Å„ mocnozaczerwienionÜ twarz z podskçrnym trÜdzikiem.Szpet-ny jak nowa w%7Å„adza, przysz%7Å„o jej na myÝl.£ Chcia%7Å„ybyÝmy dostawaA przydzia%7Å„ mleka nadziecko £ rzek%7Å„a ostro.£ Wiem, Þe inne mieszkankiSaarow dostajÜ.Spojrza%7Å„ na niÜ ma%7Å„ymi, skoÝnymi oczkami, by%7Å„aw nich kpina.£ Inne mieszkanki to sÜ Polki.£ My teÞ mamy obywatelstwo polskie.RozeÝmia%7Å„ si`.£ Ale bracia zgin`li za ukochanego Fëhrera.On teÞzdech%7Å„ i juÞ wam nie pomoÞe.Poczu%7Å„a, jak gniew podchodzi do gard%7Å„a, jak jÜ nie-mal dusi.Pami`tam ci`, boso pasa%7Å„eÝ krowy!, pomyÝla-%7Å„a, a powiedzia%7Å„a g%7Å„oÝno:£ Dziecko jest zawsze tylko dzieckiem.£ Dla mnie polskie dziecko jest waÞniejsze od nie-mieckiego £ odrzek%7Å„ wolno.101 £ Ðwietnie pan zaczyna urz`dowanie, od wyg%7Å„a-szania rasistowskich poglÜdçw.Znowu si` rozeÝmia%7Å„.£ Nauczy%7Å„em si` od was, Niemcçw.Po co wdaj` si` z nim w rozmowy, pomyÝla%7Å„az uczuciem wszechogarniajÜcego znuÞenia.£ Skoro pan odmawia, pçjd` gdzie indziej.Wbrewpana Þyczeniom i my mamy prawo do Þycia.Gdzieurz`duje ten rosyjski naczelnik?£ Radziecki, nie rosyjski £ poprawi%7Å„ jÜ £ niedaleko,w Siod%7Å„oniach.£ Gdzie? £ zdziwi%7Å„a si`, s%7Å„yszÜc nic niemçwiÜcÜjej nazw`.£ W Zelden.Eliza leÞa%7Å„a w %7Å„çÞku, zbyt s%7Å„aba, by wstaA.I ona,i jej cçreczka bardzo chorowa%7Å„y, Eliza nabawi%7Å„a si`czerwonki, by%7Å„o z niÜ naprawd` µle, straci%7Å„a pokarm.Genusia chodzi%7Å„a po ludziach w poszukiwaniu mlekai jakimÝ cudem je zdobywa%7Å„a, ale krowie mleko by%7Å„o zat%7Å„uste, dziecko dosta%7Å„o biegunki.Teraz juÞ na szcz`Ýcieby%7Å„o lepiej.Za kaÞdym razem, kiedy wchodzi%7Å„a do pokoju,przeraÞa%7Å„a jÜ bladoÝA twarzy bratowej, skçr` mia%7Å„a nie-mal przezroczystÜ, r`ce pokrywa%7Å„a mapa niebieskichsplÜtanych Þy%7Å„ek.£ Wiesz, kto jest teraz burmistrzem Saarow? £ spy-ta%7Å„a ze z%7Å„oÝliwym uÝmiechem.£ Syn naszego gorzelnia-nego! Ten krostowaty.Na Elizie nie zrobi%7Å„o to wi`kszego wraÞenia.£ Wed%7Å„ug planu Stalina, w%7Å„adza w r`ce ludu.Pokr`ci%7Å„a przeczÜco g%7Å„owÜ.102 £ Powstaje jakieÝ nowe Generalne Gubernatorstwoi obawiam si`, Þe nasza sytuacja nie wyglÜda ciekawie.Bratowa popatrzy%7Å„a na niÜ z powagÜ.£ Nie mamy dokÜd pçjÝA, musimy znaleµA tutajmiejsce dla siebie.Zamku na pewno nie utrzymamy,trzeba si` rozejrzeA za jakimÝ lokum.£ Burmistrz powiedzia%7Å„ to samo.£ Czy da nam mieszkanie?£ Nie da, bo mieszkania sÜ przede wszystkim dlaPolakçw, a nie musz` ci mçwiA, Þe ch`tnych jest wi`cejniÞ ca%7Å„ych czterech kÜtçw.Eliza przymkn`%7Å„a oczy i wtuli%7Å„a policzek w podusz-k`, to by%7Å„a jej ucieczka.Marianna nie mog%7Å„a sobiepozwoliA na taki luksus, musia%7Å„a walczyA o przetrwanieich wszystkich.Na szcz`Ýcie by%7Å„a zdrowa, jej jednejnie dopad%7Å„a grasujÜca w okolicy czerwonka.Eliza za-chorowa%7Å„a, zachorowa%7Å„a Genusia, a ona jakoÝ si` trzy-ma%7Å„a.Teraz musia%7Å„a si` wybraA do Zelden, do tego ko-mendanta.Zamçwiona taksçwka punktualnie zajecha%7Å„a przedbram` pensjonatu.Nie by%7Å„o wi`c na co czekaA, Elizaw%7Å„oÞy%7Å„a p%7Å„aszcz, kapelusz; wychodzÜc, rozejrza%7Å„a si` pown`trzu pokoju, jakby po powrocie mia%7Å„a go juÞ niezastaA w tym stanie.By%7Å„a pewna, Þe ten nieprzemyÝlanytelefon b`dzie mia%7Å„ fatalny wp%7Å„yw na jej obecne Þycie,ale nic nie mog%7Å„a na to poradziA.Kiedy wesz%7Å„a do ka-wiarni, przyszywany syn juÞ tam czeka%7Å„.Na jej widoktwarz mu si` rozpromieni%7Å„a, pomçg%7Å„ jej zdjÜA p%7Å„aszcz,a potem, ujÜwszy pod %7Å„okieA, prowadzi%7Å„ przez sal` dostolika.103 £ Ðwietnie mama wyglÜda £ powiedzia%7Å„ £ Þadnejzmiany od czasu, kiedy widzieliÝmy si` ostatni raz.I pierwszy, doda%7Å„a w myÝlach, wszystkie formal-noÝci adopcyjne za%7Å„atwia%7Å„ jej adwokat, on teÞ ustala%7Å„warunki kontraktu, wysokoÝA alimentçw, jakie adopto-wany syn zobowiÜzywa%7Å„ si` wyp%7Å„acaA do jej Ýmierci.Raz jeden spotkali si` w kancelarii Kirchhoffa, by z%7Å„o-ÞyA w jego obecnoÝci podpisy na dokumencie.Eliz`draÞni%7Å„o niepomiernie to nazywanie ,,mamܶ, zabrak%7Å„ojej jednak odwagi, by o tym powiedzieA wprost.Inni,,synowie¶ byli pod tym wzgl`dem bardziej taktowni,Þaden nie pozwoli%7Å„ sobie na takÜ poufa%7Å„oÝA.£ W%7Å„aÝnie chcia%7Å„em do mamy napisaA, bo zasz%7Å„o toi owo.a tu nagle ten telefon.prawdziwe zrzÜdzenielosu.£ ciÜgnÜ%7Å„ obcy m`Þczyzna z wyraµnie zaznacza-jÜcÜ si` %7Å„ysinÜ i nalanÜ twarzÜ; najmniejszego podobie¦-stwa do Saarowçw, ktçrzy byli wysocy i nie mieli sk%7Å„on-noÝci do %7Å„ysienia, jej teÝA do ko¦ca obdarzony by%7Å„ bujnÜ,choA juÞ siwÜ czuprynÜ.£ Bo niech sobie mama wy-obrazi, wybrano mnie Honorowym Obywatelem Gmi-ny Zarowo!£ Co prosz`? £ W pierwszej chwili wyda%7Å„o jej si`, Þesi` przes%7Å„ysza%7Å„a, a on ochoczo powtçrzy%7Å„.£ Tak, tak, to najprawdziwsza prawda, teÞ by%7Å„emna poczÜtku zaskoczony, ale z drugiej strony, jakbymsi` tego troch` spodziewa%7Å„, bo w ko¦cu co nieco mizawdzi`czajÜ.Patrzy%7Å„a na niego coraz bardziej zdumiona.£ A co pan [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl