[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.58Jego prawnik, Manny Friedman, stał w milczeniu, obserwując jego występ zniesmakiem, który jednak starannie ukrywał. Ivor  powiedział natarczywym, nosowym głosem. Ivor, zabijesz się.Ivor Glantz popatrzył na niego w milczeniu.Podszedł do okna, wysokiego odpodłogi do sufitu, i rozsunął półprzezroczyste zasłony z drogiego materiału.Tego szarego i deszczowego wtorku, szesnaście pięter poniżej, ruchsamochodowy o godzinie szesnastej był jak zwykle potężny, l Aleja pełna byłagłównie żółtych taksówek i ludzi śpieszących chodnikami nie wiadomo dokąd.Pochwili Ivor Glantz odwrócił się do swojego prawnika.Na jego twarzy wypisane byłorozdrażnienie i z trudem ukrywana pogarda. Ty przygłupie  syknął. Ty pierdolony, śmierdzący, półżydowski przygłupie.Manny Friedman nerwowo zmarszczył czoło.W dłoniach, niczym tarczę obronną,ściskał przed sobą aktówkę. Ivor  powiedział niepewnym głosem. To sprawa techniki prawniczej. Techniki?  warknął Glantz. Powiesz ławie przysięgłych, jakim oto jestemnieokrzesanym tyranem i gnojem, i to ma się nazywać techniką?Manny Friedman oblizał usta. Ivor, już ci to wyjaśniłem.Wyjaśniłem ci, że musimy przyznać, iż w przeszłości popełniłeś błędy, po to, by obrona nie zdołała zagłębić się w nich jako pierwsza izrobić z tego użytek! Musimy przekonać ławę, że jesteś autentycznym człowiekiem,któremu zdarzają się błędy, i który teraz został mimo wszystko zle osądzony.To namda przewagę!Ivor Glantz opadł ciężko na jeden z wielkich białych foteli. Oczywiście  powiedział sarkastycznie. Wspaniale to wymyśliłeś.Już terazuważają mnie za skrzyżowanie Kaliguli z Adolfem Hitlerem.yle mnie osądzono? No ico, co mi to da? Co to ma, do diabła, znaczyć? 59l  Ivor, posłuchaj mnie& Nie będę cię słuchał!  krzyknął Glantz. Już dosyć się nasłuchałem twoichgłupich rad! To m o j a sprawa sądowa i poprowadzimy ją w taki sposób, w jaki jasobie życzę.Co to znaczy, że ten pieprzony fiński bękart żył dotąd nieskazitelnie jakświętoszek? Czy to daje mu prawo do kradzieży efektów moich wieloletnich badań?Cholera, to nie moja wina, że ten facet jest prawiczkiem! To mój pieprzony patent iten gnój naruszył go! Pogwałcił moje prawa.To wszystko, co mnie interesuje w tejsprawie.Manny Friedman z trudem przełknął ślinę.Usiadł, wciąż przyciskając do siebieaktówkę. Ivor  powiedział. Chociaż przez chwilę, chociaż przez sekundę, posłuchajmnie.Ivor Glantz westchnął. Co mam, twoim zdaniem, zrobić? Wyznać, że jestem homoseksualistą, żebyprzysięgli nie pomyśleli, że utrzymuję kazirodcze stosunki z córką?  Przerwał nachwilę, obserwując Manny'ego. Manny, przestań być taki nerwowy! No, teraz cośpowiedz. Wszystko jest kwestią wiarygodności  odparł. Jesteś naukowcem, cholerniedobrym naukowcem, ale masz diabelnie zagmatwaną przeszłość. Dlatego, że nie zgadzałem się z tymi wymoczkami z Princeton? Albo dlatego, żepowiedziałem DuPontsom, żeby pieprzyli się z psami? Czy to jest ta twojazagmatwana przeszłość?Friedman skrzywił się z niechęcią. Dla sędziów, Ivor, tak  odparł. Próbujemy im udowodnić, że oto stałeś sięzwyczajnym, uczciwym Amerykaninem, o szczególnym talencie w dziedziniebakteriologii, i że mimo twojej zagmatwanej przeszłości, fakt, że tutaj będzieszmieszkał i pracował, wyjdzie Ameryce tylko na dobre.Oto dokonałeś wielkiegoodkrycia, doszedłeś do tego, w jaki sposób można krzyżować bakterie z promienia60mi radioaktywnymi  największe odkrycie całego twojego życia, odkrycie oepokowym znaczeniu, i co się dzieje? Jakiś hochsztapler z zagranicy ogłasza, że tojego dzieło, publicznie nazywa cię oszustem!Ivor zmęczonym ruchem przetarł pięściami oczy. Manny  powiedział, z trudem zachowując spokój. Nie jestem żadnym zwyczajnym i uczciwym Amerykaninem.Jestem najlepiejopłacanym, najsłynniejszym i najlepszym bakteriologiem na całym tym pieprzonymkontynencie! Manny, rozejrzyj się dookoła.Czy w takim miejscu, w takim mieszkaniumógłby żyć twój zwyczajny i uczciwy Amerykanin? Zstąp wreszcie na ziemię i nieudawaj, że mieszkasz na Księżycu.Manny wzruszył ramionami. Patrzysz na całą sprawę ze złego punktu, Ivor.Nie zależy nam, aby członkowieławy przysięgłych uznali cię za plutokratę, który swoją wiedzę i talent medycznywykorzystuje tylko po to, żeby jak najwięcej zarabiać. To j a dokonałem tego odkrycia!  krzyknął Glantz.  Dlaczego więc nie miałbym na tym skorzystać finansowo?Manny rozpaczliwie załamał ręce. Nie ma żadnego powodu, Ivor, żadnego! Ale w ławach przysięgłych nie zasiadajązwykle ludzie odnoszący się z sympatią do facetów, którzy za cel życia uważajązdobycie jak największych pieniędzy! Sędziowie przysięgli nie lubią ludzi z pękatymiportfelami.Ivor Glantz niecierpliwie potrząsnął głową. Gówno prawda, Manny. Nie masz racji, Ivor, zapewniam cię.W tej chwili sprawa zmierza w takimkierunku, że sędziowie z większą sympatią patrzeć będą na Forwarda niż na ciebie.Forward to dumny, oddany pracy mężczyzna, który wyszedł z nizin społecznych izrobił wielką karierę.Piął się ku górze dzięki licznym, drobnym odkryciom isukcesom w farmakologii i ba61 kteriologii.Nie zrobił nic tak spektakularnego jak ty,Ivor, jego osiągnięcia są jednak trwałe, niepodważalne.Jeżeli chcesz wygrać z takimfacetem, musisz zlezć na ziemię ze swojego worka z pieniędzmi i przybrać postawębiednego, lecz genialnego Thomasa Edisona.Musisz sprawić, iż sędziowie przysięgliuwierzą, że Forward ograbił z genialnej myśli prostego, ciężko pracującegoAmerykanina.Ivor, w sprawie o przywłaszczenie patentu musisz nie tylko udowodnić, że jesteśpokrzywdzony, ale jeszcze wywrzeć na sędziach wrażenie, że naprawdę zasługujeszna pozytywny dla ciebie wyrok. Zaczynam dochodzić do wniosku, że nie zasługuję na żadne współczucie zestrony tej sędziowskiej bandy  westchnął Glantz. O co ja właściwie walczę? Po comi to?Manny otworzył aktówkę i zaczął grzebać wśród zielonych i niebieskich kartekpapieru. Wiesz dobrze, po co  powiedział spokojnie. Jeśli wygrasz, będziesz o wielebogatszy, niż jesteś teraz.Będziesz multimilionerem.Ivor Glantz w milczeniu obserwował, jak jego adwokat przerzuca karty jakichśprawniczych dokumentów.Patrzył na niego z niesmakiem.Nigdy nie lubił prawników,a jego uczucie w tej chwili potęgował fakt, iż doskonale wiedział, że musi posłuchaćrad Manny'ego, że jeśli zacznie postępować po swojemu, najprawdopodobniej wielestraci.Z wewnętrznej kieszeni swojej doskonale skrojonej, drogiej marynarki,wyciągnął cygaro i przyciął jego koniec złotym nożykiem.Zapalił cygaro i powolizaczął wydychać z płuc małe chmurki błękitnego dymu.Glantz nie był przystojny i już na pierwszy rzut oka nie sprawiał wrażeniaprzyjaznego, spokojnego człowieka.Był prawie łysy; jedynie z tyłu głowy pozostałymu jeszcze starannie utrzymane i pielęgnowane resztki czarnych włosów.Twarz miał pooraną zmarszczkami, a jasne oczy wpatrywały się w ludzispojrzeniem równie ostrym i nieprzyjemnym jak jego cięty język. 62W milczeniu palił cygaro i bębnił palcami w oparcie fotela.Dotąd nie miał nawetczasu, żeby się przyzwyczaić, przywyknąć do swojego nowego mieszkania  jednegoz trzydziestu superluksusowych apartamentów  w Concorde Tower.A zamierzałspędzić ten miesiąc, urządzając się tutaj, przewieszając obrazy, przestawiając meblei porządkując pokazną bibliotekę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl